10

342 23 30
                                    

Rano słońce świeci mocno, ale przyjemnie. Zrezygnowana zapinasz buty i siadasz. Jesteś gotowa.

Gdy wyjeżdzacie, łapiesz na chwile kontakt wzrokowy z Levi’em.

Salutujesz. Nie wiesz co innego masz zrobić. Wciąż masz na sobie jego kurtkę.

***

Czujesz się jak za czasów gdy byłaś dzieckiem, gdy mama uczyła cię czytać I kazała powtarzać słowa aż do momentu, gdy się ich nauczysz. Teraz robisz to samo - powtarzasz w głowie każdy punkt planu, tak długo, aż zawiśnie w twojej pamięci jak wspomnienie.

Całą drogę rozmawiacie. Czujesz się źle i boli ci głowa, ale dobrze jest posłuchać opowieści twoich kompanów. 

Na miejscu zostawiasz H/N obok miejsca, gdzie po raz pierwszy toczyliście walke z tytanami. Na trawie wciąż widać krew.

- Gotowa na śmierć, Y/N? -

Żartuje Connie. 

- Jasne. -

Ale nie waszą, chcesz dodać, ale się powstrzymujesz.

Początek ma być najtrudniejszy - musicie przedrzeć się przez armie tytanów i znaleźć schronienie w pobojowiskach miasta. Stamtąd tworzycie punkt obserwacyjny i ustawiacie się na stanowiskach. Po drodze zabijacie tytanów, aby później zdobycia miasta było już łatwe. Po wszystkim wypuszczacie flary jako znak dla grup zwiadowczych by wkroczyły do akcji.

- Okej… -

Armin jest zdenerwowany.

- Damy sobie rade, tak? Jesteśmy drużyną. Słuchajcie rozkazów i nie opuszczajcie swoich pozycji. Mówię do ciebie, Y/N. -

Uśmiechasz się ciepło. Więc twoja kartoteka jest znana już wszystkim?

- Na mój znak. -

Nie masz czasu nawet mrugnąć. Armin wydaje z siebie cichy okrzyk, Eren szturcha go łokciem i sam wysuwa się na prowadzenie. Stal wiruje w powietrzu.

Tytanów jest mniej niż wcześniej, zabijasz jednego za drugim, szukając potencjalnej kryjówki. 

To trochę straszne, walczyć za niewiadomo kogo, nie wiadomo o co. Pokonując tytanów zawsze zapominasz, po co wogle to robisz. Teraz też tak jest. Opadasz na dach jednego z domów i zagryzasz policzek aż do krwi, tak jak zwykle.

Skup się, Y/N. Skup się.

Lądujesz na ziemi. Trzęsącymi się rękoma wyciągasz czerwoną flare. Podnosisz prawą rękę do góry i pociągasz za spust wyrzutnika.

Dźwięk strzału nieco cię ogłusza. Dajesz sobie kilka sekund by wziąć głęboki oddech, opierając dłonie na kolanach. 

Tytanów jest wielu. Czterech jest już blisko, ale dostrzegasz jeszcze dużo takich, którzy nawet cię nie zauważyli. Zmuszasz swoje kończyny do poruszania się i unosisz się wysoko w powietrze.

Na pierwszy cel wyznaczasz sobie średniego tytana kilkanaście metrów dalej. Zbliżasz się do niego, kątem oka obserwując okolice. Udaje ci się przyciągnąć go wystarczająco blisko. Od razu szukasz wzrokiem kolejnego, modląc się, że ten nie odejdzie zbyt daleko.

Czas niemal się zatrzymuje. Mechanicznie ściągasz tytanów do siebie, jednego po drugim. Obcierasz sobie kolana i dłonie, ale oprócz tego nie masz żadnych obrażeń. 

Żadnego zabijania, powtarzasz sobie. Tylko odwrócenie uwagi.

Im więcej ich przybywa, tym bardziej pewna siebie się stajesz. Przeliczasz ich - dziewięć. 

call me captain // attack on titan (LEVI x READER)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz