Carol opadła ciężko na materac i zakryła twarz dłońmi. Naprawdę chciała spędzić miły dzień z Therese.
Dziewczyna pocałowała wewnętrzną stronę uda ukochanej i odsunęła się, by założyć na siebie ubrania. Blondynka zrobiła to samo i zanim wyszły z sypialni, Carol przyciągnęła dziewczynę do siebie i złożyła na jej ustach delikatny pocałunek.
– Dziękuję za prezent - powiedziała.
Stanęły obie w korytarzu i przyglądały się Richardowi, który niezgrabnie próbował podnieść się z podłogi.
– Kupiłem ci kwiaty na urodziny - odezwał się, ale jego głos przypominał raczej pijacki bełkot.
Faktycznie, trzymał w prawej dłoni połamane róże. Carol westchnęła ciężko i pomogła synowi się podnieść i dopiero wtedy zauważyła, że Richard ma krew rękach, a wazon który stał na szafce w korytarzu leżał roztrzaskany w proch.
– Opatrzę ci rękę - odetchnęła ciężko i razem z Therese złapały Richarda pod łokcie i zaprowadziły go do łazienki. Mężczyzna opadł na toaletę i uśmiechnął się niewyraźnie w stronę Carol - Miałeś spotkać się ze znajomym - zauważyła i delikatnym ruchem zaczęła przemywać pokaleczoną dłoń syna.
– Taaa - mruknął - To była wymówka.
– Żeby się upić?
– Żeby kupić ci prezent - syknął, gdy poczuł jak woda utleniona piecze go w nieduże ranki.
Carol nic na to nie odpowiedziała, ale w środku czuła jak jakaś część jej duszy umiera. Jak mogła wcześniej nie zauważyć, że z jej dzieckiem dzieje się coś złego? Richard i Harge mieli rację, że była egoistką. Była tak pochłonięta przeżywaniem własnego bólu, że nie zwróciła uwagi nawet na fakt, że jej syn sam mierzy się z ogromnym problemem.
– Gotowe - stwierdziła, gdy dłoń Richarda została zabandażowana. Znów pomogła mu się podnieść i zaprowadziła go do sypialni.
Richard od razu położył się do łóżka, nie przejmując się tym, że wciąż ma ubrane zimowe buty i płaszcz.
– Co z nim? - zapytała Therese, widząc że Carol wchodzi do salonu. Kobieta od razu odpaliła papierosa i nie patrząc na brunetkę usiadła w fotelu.
– Śpi - zaciągnęła się papierosem i wypuściła strużkę dymu w eter.
– Może najlepszym rozwiązaniem będzie dla niego odwyk? - zasugerowała niepewnie. Carol podniosła na nią wzrok, ale po ułamku sekundy znów uciekła nim w bok, tak jakby wstydziła się za swojego syna.
– Nie wiem - wzruszyła ramionami.
– Carol - podeszła do niej i usiadła na jej kolanach, łapiąc jej twarz po obu stronach i niemal zmuszając ją do spojrzenia na Therese - On ma problem i ty nie dasz rady mu pomóc.
– Dam radę. Będę go pilnować, schowam cały alkohol jaki jest w domu...
Therese pokręciła szybko głową.
– Nie możesz go pilnować przez całą dobę.
– Mogę.
Brunetka przymknęła oczy i wstała z kolan Carol.
– Jak uważasz - powiedziała ostro i rozsiadła się na kanapie.
Poniedziałek rozpoczął się dla Therese dosyć osobliwie. Najpierw wybudziła się, gdy za oknem wciąż panował mrok. Zauważyła wtedy, że Carol nie ma obok w łóżku. Trochę się zmartwiła, ale jej powieki wciąż były zbyt ciężkie, a ciało nie chciało z nią współpracować, toteż nie ruszyła się spod ciepłej kołdry tylko z powrotem zamknęła oczy i chwilę później poczuła jak materac obok niej ugina się pod ciężarem kobiety.
CZYTASZ
Niepodzielność
RomanceTherese Belivet ma wszystko o czym może marzyć kobieta pod koniec lat 40. Dobrze sytuowanego narzeczonego, satysfakcjonującą pracę i plany na resztę swojego życia. Wszystko się jednak zmienia, gdy poznaje ona matkę swojego przyszłego męża. Piękna i...