Carol odwiedziła Therese tak jak obiecała już następnego dnia. Od tego przykrego zdarzenia nie rozmawiały ze sobą i blondynka paręnaście godzin później zaczęła tęsknić za dziewczyną. W jednej dłoni dzierżyła siatkę z zakupami, a w drugiej kwiaty. Zapukała i czekała aż Therese stanie w progu.
– Carol? - zapytała zaskoczona, bo nie sądziła, że kobieta dzisiaj przyjdzie. Właśnie wyszła z kąpieli. Miała mokre włosy i ubrana była w szlafrok. Starsza z nich uśmiechnęła się i weszła w głąb mieszkania.
– Postanowiłam coś ci dzisiaj ugotować - zaczęła dosyć wesoło - Oprócz tego mam wino i - wyciągnęła zza pleców duży bukiet kwiatów - to.
– Dostałam już wczoraj od ciebie prezent - wskazała na łańcuszek na swojej szyi.
– To nie na urodziny - podała dziewczynie kwiaty, a ta od razu wsadziła je do wazonu - I nie jestem zbyt dobrą kucharką, więc jeśli coś mi nie wyjdzie, to wybacz - wzruszyła ramionami, odkładając reklamówkę na stół w kuchni.
Therese przyjrzała się kochance. Zachowywała się dosyć osobliwie, jak na kogoś kto wczoraj od własnego syna usłyszał tyle przykrych słów.
– Dobrze się czujesz? - zapytała niepewnie brunetka, opierając się o framugę i krzyżując ręce na piersiach.
– Tak - odparła - Dlaczego zadajesz mi takie pytania?
Therese odchrząknęła i podeszła do kobiety, pomagając jej wyciągać produkty.
– Myślałam, że po wczor...
– Nie mówmy o tym, dobrze? - przerwała jej oschłym tonem - Będziemy jadły zapiekankę makaronową z łososiem i szpinakiem. Mam nadzieję, że lubisz - nie spojrzała na nią ani na sekundę.
– Zaraz ci pomogę - skapitulowała, ona też nie chciała o tym rozmawiać ani na siłę przekonywać Carol do przemyśleń związanych ze wczorajszym zdarzeniem - Tylko ubiorę się w coś wygodniejszego.
– Jak dla mnie możesz zostać w tym szlafroku - zamruczała, a Therese zaśmiała się lekko.
– Wątpię, że wtedy byśmy coś zjadły. Zaraz wracam.
Kiedy Therese zniknęła za drzwiami łazienki, Carol od razu nalała sobie kieliszek wina i wypiła go duszkiem. Próbowała robić dobrą minę do złej gry, ale cały czas rozmyślała o tym co wczoraj zaproponował jej Richard. Mogłaby go odzyskać, jeśli tylko zerwała by wszelkie kontakty z Therese, ale wiedziała, że to byłoby zbyt ciężkie dla niej. Naprawdę ją lubiła, może darzyła ją o wiele większą sympatią niż chciała przyznać. Poczuła nagle jak Therese owija ramiona wokół jej talii. Westchnęła z przyjemnością i obróciła się w jej stronę od razu mocno całując jej usta. Brunetka od razu oddała pocałunek, zarzucając Carol ramiona na szyję.
– Cieszę się, że przyszłaś - powiedziała Therese, posyłając kochance szczery uśmiech. Carol nie odpowiedziała a jedynie wyswobodziła się z objęć dziewczyny i zaczęła przygotowywać posiłek. Brunetka cały czas przyglądała się nerwowym ruchom Carol. Trzęsły jej się ręce i mówiła dosyć dużo, jakby bała się, że cisza spowoduje napływ niekontrolowanych myśli. Nie wyglądała również na wypoczętą. Miała podkrążone oczy i bladą cerę. Therese poczuła nagle wyrzuty sumienia, że Carol czując się zobowiązana po wczorajszym zapewnieniu, że ją odwiedzi, mimo zmęczenia i złego samopoczucia postanowiła przyjść - Carol? - zaczęła znów po chwili, krojąc warzywa. Kobieta stała obok niej i przygotowywała rybę.
– Mhm?
– Tak sobie myślałam - zaczęła w głowie szukać odpowiednich słów - że może lepiej byłoby gdybyśmy przestały się widywać na jakiś czas.
CZYTASZ
Niepodzielność
RomansTherese Belivet ma wszystko o czym może marzyć kobieta pod koniec lat 40. Dobrze sytuowanego narzeczonego, satysfakcjonującą pracę i plany na resztę swojego życia. Wszystko się jednak zmienia, gdy poznaje ona matkę swojego przyszłego męża. Piękna i...