XXXII.

411 27 15
                                    

Therese obudziła się w tym samym momencie, w którym poczuła jak Carol zjeżdża dłonią na jej pośladki i przybliża ją do siebie jeszcze bardziej. Pocałowała jej obojczyk i słysząc ciche mruknięcie, zaśmiała się.

– Budź mnie już zawsze w taki sposób - powiedziała blondynka nie otwierając oczu, jednak jej usta ułożyły się w szczery uśmiech.

– Postaram się - odparła sennie. Która była godzina? Rozejrzała po pomieszczeniu i na szafce nocnej od strony Carol spojrzała na zegar. Była dopiero szósta, ale wiedziała że musi wstać, wrócić do domu i jakoś wyjaśnić Connorowi dlaczego wraca dopiero teraz.

Przewróciła się delikatnie na plecy i w głowie zaczęła odtwarzać obrazy z poprzedniego dnia.

– Carol - zaczęła niepewnie i tym samym oderwała od swojego brzucha ukochaną - Co stanie się jeśli wróci Richard?

Kobieta spojrzała na nią lekko zmartwiona i oparła się o swoje ramię, opuszkami palców, gładząc nagą skórę dziewczyny.

– Nie wiem, kochanie - odparła szczerze - Ale jak na razie nic nie wskazuje na to, że wróci.

– A jeśli? Znowu mnie zostawisz? - wbiła wzrok w kwiecistą poszewkę na kołdrę i zaczęła bawić się materiałem.

– Nie. Obiecuję, że już cię nie zostawię - odpowiedziała po krótkiej chwili milczenia - Wtedy...po prostu się wystraszyłam.

– Czego? - odważyła się na nią spojrzeć - Naprawdę myślisz, że on byłby zdolny coś mi zrobić? Analizowałam ten napad - wyznała - Nie jestem pewna, czy to stało się przez Richarda, czy ktoś po prostu nas widział albo słyszał.

– Pewnie się tego nie dowiemy. Chciałabym wierzyć, że to nie moje dziecko posunęło się do czegoś takiego, ale kiedy z nim rozmawiałam... Wydawało mi się, że to zaplanował. Jak jakiś...psychopata.

Therese kiwnęła lekko głową. Wciąż jednak z tyłu głowy miała myśl, że związanie się z Carol i nawet próba wychowania z nią dziecka będzie ponad jej siły. Bała się tego, że kiedy urodzi się dziecko, kobieta straci nią zainteresowanie, jeśli jeszcze do tego wróci Richard to...

– Hej - głos kobiety wyrwał ją z zamyślenia - Nie zadręczaj się tym, dobrze?

– Przepraszam. Sama nie wiem co mam zrobić.

– To znaczy?

– Chcę z tobą być - przyznała - Ale... Boję się, że nie wytrzymasz ze mną i z ciągle płaczącym dzieckiem.

Carol zaśmiała się i położyła głowę na poduszce, patrząc z tej perspektywy na dziewczynę.

– A co jeśli to ty nie wytrzymasz ze mną? - prychnęła i położyła dłoń na brzuchu dziewczyny - Albo ten mały szkrab z nami dwiema? - zamilkła na moment - Mamo - odezwała się znowu cienkim głosem, imitującym głos dziecka - Jak będziesz tyle myśleć to obiecuję, że będę cały czas płakał jak już się urodzę - zakończyła, a Therese zaśmiała się głośno - Widzisz? Nawet on mówi, że masz wyluzować.

– Kocham cię Carol - powiedziała w końcu brunetka i pocałowała kobietę delikatnie w usta.

Powróciła z powrotem myślami do teraźniejszości i znów spojrzała na Carol, która chyba ponownie zasnęła bo jej oddech stał się równomierny i spokojny. Nie chciała jej budzić, więc po cichu wyszła z łóżka i skierowała się do łazienki. Spojrzała na siebie w lustrze i zobaczyła na ciele kilka malinek. No tak, Carol nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła. Przemyła także twarz wodą i skorzystała z toalety. Później wzięła szybki prysznic i gdy wychodziła z łazienki zobaczyła jak blondynka ledwo przytomna wchodzi do kuchni. Therese poszła zaraz za nią i gdy ta stała przy kuchence, gotując wodę na kawę, objęła ją od tyłu.

NiepodzielnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz