Carol zeszła na dół, gdy Therese jeszcze smacznie spała. Było chwilę po ósmej rano i czuła się trochę jak zombie. W nocy poszły spać naprawdę późno, a wiatr który hulał zza oknem co chwilę je budził.
Będąc już na dole schodów usłyszała jak ktoś krząta się w kuchni i będąc pewną, że to Abby, która była rannym ptaszkiem, weszła do pomieszczenia dziarskim krokiem. Stanęła jednak w półkroku widząc Frances, która zalewała właśnie swoją kawę.
– Cześć Carol - uśmiechnęła się lekko.
– Abby jeszcze śpi? - zapytała nieco oschle i usiadła przy kuchennej wyspie, zakrywając się szczelnie szlafrokiem, który wczoraj przed snem dała jej przyjaciółka.
– Tak - odparła krótko i oparła się o blat, patrząc z uwagą na byłą kochankę - W radiu mówili, że około dwunastej drogi powinny być już przejezdne.
Carol kiwnęła jedynie głową i skupiła swoją uwagę na dłoniach. Próbowała nie dać po sobie poznać, że przebywanie z Frances wiele ją kosztuje.
– Jak Therese zareagowała na to, że siedziała przy stole z dwoma twoimi byłymi? - odezwała się po chwili milczenia, a na jej twarz wstąpił uśmiech wyrażający satysfakcję.
– Co cię to obchodzi? - zapytała ostro i zacisnęła mocniej pięści. Nie miała zamiaru tłumaczyć się osobie, której właściwie nie zna ze swoich prywatnych spraw.
– Jest dość młoda i pewnie rozumuje wciąż jak dziecko, a nie dojrzała kobieta.
Carol zaśmiała się i z trudem pohamowała swoją złość.
– Zdziwiłabyś się - odpowiedziała wciąż tym samym tonem - Posłuchaj mnie - zaczęła znów po paru sekundach - Jesteś partnerką mojej przyjaciółki i wolałabym mieć z tobą normalną relację. Nie mam zamiaru się kłócić ani w jakiś sposób uprzykrzać ci życia, czego chyba ty ewidentnie chcesz, ale jeśli zbliżyłaś się do Abby tylko po to, żeby znów zobaczyć się ze mną i skrzywdzisz ją to...
– Kocham Abby i nawet nie wiedziałam, że się znacie - wytłumaczyła szybko - Nie powiem, że nie zabolało mnie twoje odrzucenie, ale potrafię przyjąć do wiadomości, że to co było między nami było jednorazowe.
– Cudownie - skwitowała - Ale to samo tyczy się Therese. Nie mam zamiaru teraz jej denerwować więc jeśli możesz to się na ten temat po prostu nie odzywaj.
– Słowo, że nic nie powiem.
– Dziękuję - wstała od wyspy i usiadła w salonie. Miała nadzieję, że to co powiedziała Frances było szczere. Naprawdę nie chciała sprawiać przykrości Therese.
Myśląc o ukochanej, nawet nie zarejestrowała kiedy ta usiadła obok niej. Dopiero, gdy poczuła jej usta na swoim policzku, uśmiechnęła się serdecznie i mocno ją objęła.
– Około dwunastej powinnyśmy móc jechać do domu - powiedziała i musnęła lekko jej usta.
Therese oddała pocałunek i oparła głowę o ramię Carol. Marzyła o tym, aby znaleźć się już w domu i nie musieć czuć na sobie wzroku Abby i Frances.
Krajobraz zmieniał się bardzo szybko i Therese z trudem rejestrowała kolejne domy i stacje benzynowe, które mijały. Jej myśli krążyły wokół wczorajszego dnia.
Odetchnęła ciężko i zeszła z ciała ukochanej, uśmiechając się przy tym z grymasem zmęczenia na twarzy.
– Już? - zapytała Carol, przerzucając ramię przez brzuch Therese.
– Już? - odparła nieco kpiąco i odgarnęła jeden niesforny kosmyk włosów, który opadł na jej spocone czoło - Trzy razy to dla ciebie już?
CZYTASZ
Niepodzielność
RomanceTherese Belivet ma wszystko o czym może marzyć kobieta pod koniec lat 40. Dobrze sytuowanego narzeczonego, satysfakcjonującą pracę i plany na resztę swojego życia. Wszystko się jednak zmienia, gdy poznaje ona matkę swojego przyszłego męża. Piękna i...