XLV.

373 27 1
                                    

Wychodząc z łazienki, Carol nieomal wpadła na Therese, która właśnie chciała także wejść do tego samego pomieszczenia. Brunetka przystanęła w półkroku i omiotła wzrokiem ukochaną. Wyglądała niesamowicie pociągająco w dopasowanym szarym garniturze i czarnym krawacie.  Włosy zaczesała gładko do tyłu, a na nogi założyła męskie pantofle. 

– Skąd ty masz takie ubrania? - zapytała cicho Therese, nie przypominając sobie, aby wcześniej widziała kobietę w tych ubraniach.  

Carol zagryzła zalotnie dolną wargę i nie odpowiedziała, a jedynie szybko pocałowała dziewczynę w głowę i odpaliła papierosa. 

Jej mina wskazywała na to, że coś planuje i Therese zaczęła zastanawiać się co też tym razem Carol przyszło do głowy. Nie miały jednak zbyt dużo czasu, aby się nad tym rozwodzić. Brunetka ubrała się szybko we wcześniej wyprasowaną koszulę i spódnicę i choć bardzo chciała, wiedziała że nie da rady założyć butów na obcasie. Musiała zadowolić się płaskim obuwiem, co niesamowicie zaburzyło estetykę jej stroju. W dodatku w ciąży wyglądała jak bombka choinkowa i coraz trudniej było jej się docisnąć do ubrań, które pasowały na nią jeszcze miesiąc temu. 

– Wspominałaś o Hawajach - przypomniała jej Therese, gdy wsiadły już do samochodu.  

Na dworze padał dosyć intensywnie śnieg, a drogę oświetlały jedynie lampy stojące po obu stronach. Ich światło jednak zostało stłumione przez zamieć i Carol zaczęła stresować się, że wpadną w poślizg, bo miała dosyć ograniczoną widoczność. 

– Tak - powiedziała, skupiając się na drodze - To na razie tylko pomysł. Ale myślę, że przyda nam się odpoczynek. 

Therese kiwnęła głową i ścisnęła kolanko partnerki. 

– Tylko, że - zaczęła niepewnie - Taki wyjazd jest bardzo drogi, a ja nie mam żadnych odłożonych pieniędzy. 

– Ja mam, kochanie - uśmiechnęła się i przez ułamek sekundy spojrzała na dziewczynę - Nie musisz się przejmować. 

– Masz inne wydatki na głowie. Może poczekamy z tym wyjazdem do przyszłego roku? 

Carol pokręciła z niedowierzaniem głową i zaśmiała się serdecznie, a gdy stanęły przed zamkniętym przejazdem na tory kolejowe, obróciła się całym ciałem w stronę Therese i delikatnie pogładziła ją po policzku. 

– W przyszłym roku na świecie będzie już dziecko i dopiero wtedy nie będziemy miały czasu, aby spędzić ze sobą kilka tygodni. Chcę to jeszcze wykorzystać. 

– Nie chcę, żebyś płaciła za wszystko - odparła zmieszana i także dotknęła jej twarzy - Czuję się jak twoja utrzymanka. 

– Skarbie - jęknęła rozbawiona - Potraktuj te wakacje jak prezent. 

Pociąg właśnie przejechał, a szlaban podniósł się wolno. Carol ruszyła z miejsca i do końca drogi nie rozmawiały już na temat wakacji. 

Kilkanaście minut później zaparkowała przed domem Abby. Na parterze w kuchni paliło się światło i mimo firan w oknie dało się zobaczyć niewyraźne zarysy dwóch osób. 

– Idziemy? - zapytała Carol, biorąc z tylnego siedzenia torbę z winem, które kupiła specjalnie na tę okazję. 

Therese przytaknęła i gdy tylko wyszły z auta w ich ciała uderzyła fala zimna. Pogoda była naprawdę niesprzyjająca i obie w tej samej chwili zamarzyły o wakacjach w ciepłych krajach, gdzie mogłoby opalać się na piaszczystej plaży i chłonąć promienie słońca. 

Carol zapukała do drzwi i objęła w pasie Therese, która wtuliła się w jej ciało i zadrżała z zimna. 

Abby otworzyła drzwi kilka sekund później. Uśmiechnęła się od progu i zaprosiła do środka swoich gości. 

NiepodzielnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz