– Udało się?
– Co?
– Czy udało ci się to zrobić? To, o czym mówiłeś mi kilka dni temu.
– Um... tak, udało mi się.
– Cóż, znów jesteś smutny, kochanie. Czy to nie było tym, czym chciałeś, by było?
– To... bolało. Bardzo bolało, jednak było tym, co chciałem zrobić.
– Mam nadzieję, że jesteś bezpieczny, skarbie. Wiesz, ze zawsze ci pomogę, prawda?
– Do usłyszenia...
– Kochanie, czek...
Po sygnale przerwania połączenia, telefon wypadł mu z ręki, prawdopodobnie roztrzaskując się na kuchennej podłodze, jednak wcale go to nie obchodziło. Bał się tego, co dzieje się z jego ukochanym, który jest od niego dziesiątki kilometrów, nie mogąc się z nim spotkać. Wciąż tak samo smutny i pozbawiony nadziei.
Przez to myśli chłopaka zalewały wspomnienia. Kiedyś byli razem, ściskając się na kanapie i chichocząc w swoje własne usta, gdy czytali kolejne teorie na temat ich związku i to, jak menadżerzy próbowali to zatuszować. Cieszyli się tym, że chociaż niektórzy wierzyli w to, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń. Bo choć ukrywali to od lat, ta miłość stawała się jedynie silniejsza.
Tego wieczora chłopak miał wielką ochotę się upić. Wyciągnąć świetne i cholernie drogie whisky z barku, wypijając całe hausty, aż nie zasnąłby ze zmęczenia lub stracił przytomność od ilości alkoholu w jego krwi. Chciał choć na chwilę zapomnieć o tym, z czym musi zmagać się każdego dnia, wciąż udając, że jest w porządku. Chciał umieć się od tego wszystkiego odciąć i zapomnieć.
Wtedy przypomniał sobie, że nie może. Pod żadnym pozorem nie może sięgnąć po alkohol, upijając się do nieprzytomności. Ktoś na pewno by to wykorzystał, robiąc mu zdjęcie i rozsyłając do tanich magazynów plotkarskich.
A gdyby zobaczył to jego ukochany, straciłby wiarę w to, że im się uda.
Tego wieczora chłopak wziął jedynie tabletkę nasenną, płacząc w materiał poduszki imię jedynej osoby, która trzyma go jeszcze przy życiu – imię ukochanego.
CZYTASZ
Why you'd only call me when you're sad || Larry Stylinson
Fanfiction„Kto miłości nie zna, też żyje szczęśliwy, i noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy" Louis i Harry byliby szczęśliwi, gdyby nie to, że wcale tacy nie byli. Daleko od siebie, gdy nie mogli ujrzeć swoich poplamionych łzami policzków, zaszklonych oczu i...