– To już jutro... tak bardzo tęskniłem.
– Przyjedziesz?
– Oczywiście, kochanie! Czemu myślałeś, że mógłbym nie? Już od kilku dni jestem gotowy, by po ciebie pojechać. Posprzątałem nawet nasz dom!
– Sam? Nikt ci nie pomagał?
– Kocham twój śmiech. Ale tak, własnoręcznie, mój drogi. Cóż, nie obyło się bez ofiar.
– Nie musiałeś tego robić. Nie jestem jakimś księciem...
– Dla mnie jesteś. Księciem, który już lata temu skradł moje serce...
Cichy chichot był jak miód na serce chłopaka, który z zaczerwienionymi policzkami siedział w ich łóżku. W dłoniach obracał pluszowego misia, którego lata temu dostał na walentynki, nigdy się z nim nie rozstając. Wiedział, że to niewielki szczegół, a jego ukochany mógł pochwalić się piękniejszymi prezentami, jednak maskotka miała swoje znaczenie.
Wtedy nie mieli jeszcze milionów na swoich kontach bankowych, a w ich portfelach znajdowało się kilkanaście funtów kieszonkowego. Jedli hot dogi w budkach, popijali tanią kawę z automatów, a najdroższymi restauracjami, w jakich się stołowali, były pizzerie. Nie mieli wiele, będąc niedoświadczonymi nastolatkami, którzy zostali wrzuceni na głęboką wodę show-biznesu.
Ale to było dobre.
Chłopak lubił przypominać sobie te wszystkie chwile, gdy chodzili po parku, nieśmiało chwytając swoje dłonie. Całowali się po policzkach, delikatnie przytulali i prawili komplementy. Błądzili w emocjach, które się w nich budziły, jednak zawsze robili wszystko, by uszczęśliwić tego drugiego i zwyczajnie widzieć to w jego oczach.
Później wyznali sobie miłość i to był najpiękniejszy dzień ich życia.
Zamieszkali razem dość szybko i od tamtej chwili byli nierozłączni. Cały czas chcieli być obok, ściskać swoje dłonie, obejmować ramiona, zamykać w uściskach, wplatać palce we włosy czy całować policzki.
Wszystko zaczęło pieprzyć się w chwili, gdy im tego zakazano.
Jednak jutro miało się okazać, czy wciąż potrafią się kochać i sobie pomóc.
Bo słowa są tylko słowami, prawda?
CZYTASZ
Why you'd only call me when you're sad || Larry Stylinson
Fanfiction„Kto miłości nie zna, też żyje szczęśliwy, i noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy" Louis i Harry byliby szczęśliwi, gdyby nie to, że wcale tacy nie byli. Daleko od siebie, gdy nie mogli ujrzeć swoich poplamionych łzami policzków, zaszklonych oczu i...