17. ty się nie poddałeś

159 29 4
                                    

– Myślisz, że nasze życie byłoby dobre, gdybym... gdybym nas nie zrujnował?

– Kochanie... to nie tak. To nie była twoja wina.

– Czemu wciąż uważasz, że nie? Przecież... nie byłbym tu, gdybym nie zjebał po całości! Przez własną głupotę zepsułem coś... kogoś, kogo... na kim mi cholernie zależy! Przeze mnie ty...

– Nie było idealnie, wiem to, ale to nie była twoja wina. Na pewno nie... to nie była świadoma decyzja.

– Ale ty się nie poddałeś...

– Ty też nie, kochanie! Wciąż walczysz!

– A ty? Czy ty też walczysz? Chcesz to robić..? Dla mnie..?

– Tak, skarbie. Kocham cię i nic tego nie zmieni. Będę cię kochać bez względu na wszystko.

– Nie wiem, czy potrafię być kochany...

Cichy szept aż ociekał w westchnienie pełne rezygnacji. Zanim połączenie się skończyło, chłopak usłyszał, że jego ukochany głośno przełyka ślinę i mruczy jakąś sylabę, by powiedzieć kolejne słowa.

Jednak zrezygnował, odrzucając telefon.

Tak działo się dość często, a ich rozmowy nie trwały więcej, jak kilka minut. Z reguły były bolesne, pełne niezrozumienia, bólu i tęsknoty.

Jeden z nich się martwił, chciał powrotu do normalności i wyparcia przeszłości, która odcisnęła piętno w ich życiu. Chciał, by ich dom znów pełny był chichotu, szeptów i rozmów, których nie umieliby uciszyć nawet po wielu godzinach. Kiedyś tak było, ale jak w każdej bajce, czar musiał prysnąć.

Drugi natomiast zastanawiał się, czy jest w tym wszystkim jeszcze jakiś sens. Zastanawiał się, czy walczyć, czy próbować, czy się starać. Zazdrościł swojemu chłopakowi wytrwałości i silnej woli. Od zawsze podziwiał to, że mimo nieprzychylnych słów krytyki, nierzadko czystego hejtu, on się tym nie przejmował, a przynajmniej nie tak bardzo. Chciał być tak silny i wytrwały, by pomimo natłoku pracy i zmęczenia, być po prostu szczęśliwym i nie budować naokoło siebie wielkiego i nieprzekraczalnego muru.

Chciał umieć się tak pięknie uśmiechnąć, gdy nie bałby się przytulić do kogoś, kto każdego poranka mówił mu, że go kocha, komplementował jego wybory, doceniał najdrobniejsze gesty i po prostu był obok. Chciał umieć być kochanym i oddać to uczucie, które tak naprawdę nigdy nie zniknęło z jego serca, choć z jego winy zdecydowanie się od siebie oddalili i przestali rozumieć bez słów. Chciał umieć powiedzieć, co tak naprawdę czuje, gdy akurat jest czysty, a w jego krwi nie płynie zabójcza mieszanka substancji nieznanego pochodzenia.

Chciał być, choć nie wiedział, czy jeszcze potrafi i czy mu się uda. 

Why you'd only call me when you're sad || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz