– Czasami zastanawiam się, czy gdy to wszystko się skończy, to... czy ja wytrwam? Nie wrócę do tego i... i pozwolę nam, znaczy sobie... uh...
– Kochanie, powoli. Obawiasz się, że gdy wrócisz, to nie będziesz w stanie być taki sam..?
– Nie... znaczy nie wiem. Chciałbym wrócić do pracy z wami. Naprawdę to kocham, tylko...
– Tylko się pogubiłeś.
– Tak, masz rację. Teraz boję się, że gdy wrócę, to one też wrócą...
– Będę obok, skarbie. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
– Chcesz mi z tym pomóc?
– Ze wszystkim. Zrobię wszystko, by ci pomóc, tylko zawsze mów, co dzieje się w twojej głowie.
– Nie zasługuję na ciebie...
Płacz, który dodarł do chłopaka na krótko przed przerwaniem połączenia, wdarł się do jego serca i powoli zaczął je rozrywać. On nigdy nie lubił, gdy jego ukochany płakał. Na pewno nie wtedy, gdy nie mógł zgarnąć go w ramiona i wyszeptać, że kiedyś to naprawią, bo przecież on tak bardzo go kocha.
Problem tkwił w tym, że on nie wiedział, czy to naprawią. Obaj przeżyli wiele, zbyt wiele, by być szczęśliwymi, młodymi ludźmi bez bolesnych draśnięć na psychice.
To, co ich zniszczyło, wciąż czaiło się za rogiem.
One, które wdarły się do życia jako zabawa, chwila oderwania się od rzeczywistości, wciąż były zbyt blisko.
Te same one, przez które są od siebie tak daleko, nie mogąc się choćby zobaczyć.
Bo czy uciekanie przed czymś, co nieustannie depcze ci po piętach, jest możliwe bez karkołomnych wyrzeczeń?
CZYTASZ
Why you'd only call me when you're sad || Larry Stylinson
Fanfiction„Kto miłości nie zna, też żyje szczęśliwy, i noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy" Louis i Harry byliby szczęśliwi, gdyby nie to, że wcale tacy nie byli. Daleko od siebie, gdy nie mogli ujrzeć swoich poplamionych łzami policzków, zaszklonych oczu i...