– Boję się, że to nie działa... Chyba już wszystkiego się boję.
– Jestem z tobą, kochanie. Tam jesteś bezpieczny, a gdy już będziesz ze mną, to zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy.
– Nie powinieneś tego dla mnie robić...
– Nie uważam tak. Jesteś dla mnie najważniejszy, kochanie. Zawsze byłeś i zawsze będziesz, musisz to wiedzieć.
– Tak bardzo tęsknie...
Zanim połączenie się skończyło, obaj mieli łzy na policzkach, a ich oddechy były cięższe i kłuły gdzieś w piersi. To było ciężkie, by słuchać ból w głosie kogoś, kogo tak bardzo się kocha.
Tęsknota była tym, co najbardziej ich łączyło. Wspólne problemy i ich rozwiązywanie podobno zrzesza, ale czy powinno aż tak boleć? Sprawiać tyle cierpienia?
Kiedyś byli razem przez cały czas. Widywali się codziennie, rozdzielając tylko wtedy, gdy sami musieli załatwić coś w studiu lub z menadżerami. Dzielili się obowiązkami, domem, uśmiechami i szczęściem, które wręcz wylewało się z każdego ich ruchu. Jednak tak było tylko na początku.
Z czasem zaczęli dzielić wspólne nieszczęścia. Stres, bóle głowy, przemęczenie. Praca stała się czymś, co ich męczyło i nie sprawiało już radości.
Każdy uśmiech, gdy kolejny singiel stawał się publiczny, był tak właściwie udawany.
Nagrywanie teledysków, których kiedyś chcieli mieć na pęczki, bawiąc się przy tworzeniu klipu i wymyślaniu całego pomysłu, zredukowali tak, jak tylko było to możliwe. Nie mieli na to czasu ani sił, a wiedzieli, że fani prędzej czy później będą pytać, co się dzieje.
Dlatego to porzucili.
Do końca wyniszczało ich to, że mimo choroby lub złego samopoczucia, wciąż musieli pracować. Nie mieli chwili wytchnienia, a łaknący ich uwagi oraz informacji dziennikarze zdawali się nie widzieć ich zmęczonych twarzy, pustych uśmiechów i nieskładnie wypowiedzianych zdań.
Dobry montaż i makijaż działa cuda, prawda?
Cóż, dobra tabletka też potrafiła.
Do czasu.
CZYTASZ
Why you'd only call me when you're sad || Larry Stylinson
Fanfiction„Kto miłości nie zna, też żyje szczęśliwy, i noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy" Louis i Harry byliby szczęśliwi, gdyby nie to, że wcale tacy nie byli. Daleko od siebie, gdy nie mogli ujrzeć swoich poplamionych łzami policzków, zaszklonych oczu i...