1. całość

2.9K 92 19
                                    


– Do cholery Jolie pośpiesz sie!– wrzeszczy kobieta.

Josephine Wistern, moja matka. Piękna, wysoka, blondynka o szaro-niebieskich oczach. Jestem jej młodszą kopią tylko w moim przypadku, mam brązowy kolor włosów. Jeśli chodzi o nią, to nie widziałam stanowczej kobiety od niej. Czasem mam wrażenie, że podmienili mnie w szpitalu.

– Powiedziała kobieta, która się nigdy nie spóźnia – mówię, schodząc po schodach.

– Ja się nigdy nie spóźniłam do szkoły.– oznajmia, a ja prycham.

– Skąd wiesz, że mówię o szkole?– dogryzam jej, zakładając moje czarne botki.

– Zmieńmy temat – odpowiada, a mi na usta wkrada się uśmiech.– Nie ciesz się za bardzo – odzywa się, wychodząc i przy okazji, zabierając klucze od auta.

Ubieram na siebie jeszcze długi, czarny płaszcz do kostek. Spojrzałam ostatni raz w lustro i powiem szczerze, że zdziwiłam samą siebie takim wyglądem. Mam na sobie czarne dopasowane jeansy, a do tego biały koronkowy top na ramiączka. Porównując to do mojego typowego dresu, którego nosiłam przez większość czasu, tym razem na prawdę się postarałam. W końcu w szkole trzeba jakoś wyglądać, czyż nie?

Wychodzę z domu, uprzednio zamykając za sobą drzwi. Kieruję się do samochodu, w którym czeka już na mnie mama. Otwieram drzwi od strony pasażera i siadam na fotelu.

Pewnie się zastanawiacie dlaczego jeżdżę do szkoły z mamą zamiast własnym autem, bo przecież mam już siedemnaście lat. No właśnie.

– Mamo, wiesz kiedy będę mogła odebrać samochód?– pytam.

–Właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć, że dziś po szkole przejdziesz się po swój samochód. Nie masz daleko, a ja będę w pracy i nie mam jak cię podwieźć – mówi szybko, a ja piszczę z zadowolenia.

Nie dziwcie mi się. Nie widziałam mojego cacka jakiś miesiąc. Sama nie wiem dlaczego zajęło im to, aż tak długo, ale miałam jakiś problem z hamulcami, a wolałam żyć z myślą, że nie zrobię komuś krzywdy, a tym bardziej sobie.

Po kilku minutach jesteśmy pod moją szkołą. Żegnam się z mamą i wychodzę z auta, kierując się w stronę placówki.

Na dziedzińcu od razu można dostrzec kilka grupek i wyróżniającą się szkolną "elitę". Cheerleaderki z toną tapety na twarzy, a obok szkolna drużyna lacrosse. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze rok temu należałam do tej grupy osób. Byłam wtedy jedną z cheerleaderek, lecz po tym jak się znowu załamałam, bo znalazłam listy, które pisałam do Mateo, zostałam wyrzucona przez jakieś zaniedbywanie treningów. Po tym postanowiłam je spalić. Nie mogę ciągle wracać do przeszłości, która już nigdy nie okaże się teraźniejszością, której oczekiwałam.

Otrząsam się z myśli i pewnym krokiem weszłam do środka szkoły. Od razu dostrzegam moich przyjaciół, opierających się o szafki. Zaczęłam kierować się w ich stronę, a szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy.

– Jolie! – krzyczy Nicholas, kiedy znalazłam się obok nich. Ledwo wypowiadam jedno słowo, a chłopak zamyka mnie w szczelnym uścisku.

Nicholas Young, mój przyjaciel od przedszkola. Wysoki, umięśniony brunet o pięknych, piwnych oczach.

– Udusisz ją jeszcze, a ja czekam na przytulasa – mówi prześmiewczo dziewczyna obok.

Natalie Davies, średniego wzrostu blondynka o szmaragdowych oczach. Również moja przyjaciółka od przedszkola. Nasi rodzice znają się całe życie, wiec nam też zaplanowali taką przyszłość.

Zawdzięczam im tak wiele, bo to właśnie ona z nim złożyli mnie w jedną całość.

Chłopak po chwili odsunął się ode mnie i posłał dziewczynie wrogie spojrzenie. Podeszłam do niej i tym razem ja zamknęłam ją w szczelnym uścisku.

Despite The Tears [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz