12. bliskość

1.4K 63 43
                                    

Po wyjściu Mateo nie dostałam od niego żadnej wiadomości. Nie wiem gdzie poszedł ani co mógł zrobić. Niby powiedział, że go zabije, ale sądzę, że jedyne na co go stać to jakieś siniaki na twarzy Ashera. Przekonamy się jutro w szkole.

Z Nicholasem oglądaliśmy właśnie jakiś horror. Wyzywał główna bohaterkę co chwilę.

-Ona jest głupia, że idzie sama do lasu?- zapytał oburzony.- I to jeszcze w nocy.- dodał i pokręcił z politowaniem głową.

-Na tym polegają horrory Nick.- odpowiedziałam.

-Chuj bombki strzelił.- prychnął i wrócił do oglądania.

Nie wytrzymam z tym chłopakiem.

Jakąś godzinę później skończyliśmy oglądać film i zamierzaliśmy iść do kuchni zrobić coś do jedzenia. Było po 17, więc idealna pora na jedzenie. Wstałam i zaczęłam kierować się do pomieszczenia, ale znowu usłyszałam dzwonek do drzwi.

Kto kurwa raczył drugi raz przerwać mi wędrówkę do kuchni?

-Nicholas otworzysz drzwi?- spojrzałam na niego robiąc słodką minkę.

-Nie dość, że jestem gościem to jeszcze mam drzwi otwierać.- westchnął.- A jak ktoś mnie porwie?- zmartwił się.

-Kto by cię chciał?- parsknęłam śmiechem.

-Ty.

-Dlatego jesteś u mnie w domu. Idź otwórz.- odparłam i obróciłam się na pięcie.

Weszłam do kuchni i stałam w jednym miejscu wpatrując się w pomieszczenie. Ruszyłam do szafki wyjąć kubek, aby zrobić sobie herbatę. Nie ważne, że jest bardzo ciepło, nie zrezygnuję z niej. Wzięłam stołek, żebym mogła na nim ustać. Mam metr siedemdziesiąt, ale nie mam pojęcia kto robił te szafki, że są pod samym sufitem.Wzięłam swój ulubiony kubek i zeszłam ze stołka. Nicholas nie wrócił, ale słyszałam zamykanie drzwi, więc za chwilę powinien się pojawić.

-Joliee!- usłyszałam krzyk przy swoim uchu aż podskoczyłam i upuściłam kubek.

Kogo będę miała zamordować?

Odwróciłam się powoli i moim oczom ukazał się Nick.

No chyba żarty.

-Na chuj się drzesz?- zapytałam z chęcią mordoru.

-Mamy gościa.- odrzekł, ale zobaczył moją niewzruszoną minę.- Co się stałooo..- spojrzał na ziemię.- Och.

-Zniszczyłeś. Mój. Kubek. Nicholas.

-Nie, nie. Ty go zniszczyłaś, ja się tylko do tego przyczyniłem.- wziął jeden krok w tył.

-Jesteś współ winny.- powiedziałam.

-Kupisz nowy.- wzruszył ramionami.

-Nie sądzę, żeby siniaki na szyi uniemożliwiły mi uduszenie ciebie.- odpowiedziałam i postawiła krok do przodu.

To nie tak, że ten kubek był dla mnie jakąś wartością, bo dostałam go od ojca w dzieciństwie. Ale właśnie, dzieciństwo. Dużo wspomnień i szczęścia. Czy to dziwne, żeby kubek kojarzył mi się ze szczęściem?

-Jolie, spokojnie.- uśmiechnął się.

Chciało mi się śmiać, bo on wyglądał na trochę przerażonego. Wiem, że on ma tego świadomość, iż ja bym mu nic nie zrobiła. No pomijając różę i widelec.

-Wiesz co powinieneś teraz zrobić?- zapytałam i przekrzywiłam głowę.

-Jeśli nie chcę być zadźgany widelcem to uciekać.- powiedział i ruszył pędem w stronę salonu, a ja ruszyłam od razu za nim.

Despite The Tears [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz