5. milczała

1.9K 65 51
                                    

Dostawałam jeszcze kilka wiadomości od Natalie głównie mówiła, że jest świetnie i się nie wyjebała. Coś czuję, że to już niedługo przemieni się w coś oficjalnego.

Dziś do szkoły miałam na dziesiątą, bo nasza Pani Wilson dostała zatrucia pokarmowego. Biedulka. Na pierwszej godzinie miałam znowu wf, więc i tak nie opłacało mi się iść.

Była godzina dziewiąta, więc miałam jeszcze około 35 minut do wyjścia.

Wstałam z łóżka i od razu poszłam umyć zęby oraz twarz. Po zrobieniu tych wszystkich czynności, wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i się w nie przebrałam. Usiadłam przy toaletce i wzięłam się za robienie swojego codziennego makijażu. Zazwyczaj prostuję włosy, ale dziś dla odmiany postanowiłam lekko podkręcić końcówki. Wyglądało to całkiem ładnie. Chyba zacznę robić tak częściej.

Zeszłam na dół i zobaczyłam mojego brata, który robił naleśniki oraz moją mamę, która siedziała przy wyspie i popijała kawę.

Role się odwróciły.

-Księżniczka wstała.- obrócił się mój brat i spojrzał na mnie.

-Tak, wstałam.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.- Dawaj mi te jedzenie, bo zaraz nie wtrzymam z głodu.- burknęłam i usiadłam obok mamy.

Spojrzałam na nią, a ona nie raczyła mnie obdarzyć swoim spojrzeniem. Jest dziś jakaś cicha. Coś jest na rzeczy.

Nie wytrzymam z nią w takiej ciszy, muszę zapytać.

-Mamo?- zapytałam trochę niepewnie.

Ona jakby otrząsnęła się z myśli i spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami.

-Tak, kochanie?- zapytała i blado się uśmiechnęła. Zmarszczyłam brwi, bo taki słaby uśmiech kompletnie do niej nie pasował.

-Co się stało?- spojrzałam na nią wyczekując odpowiedzi. Ona natomiast odwróciła wzrok i westchnęła.

-Muszę wyjechać w delegacje.- powiedziała.

-I co jest w tym takiego złego? Nie będzie to twój pierwszy raz.- znów zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc do czego zmierza.

-Tak, lecz wtedy wyjeżdżałam maksymalnie na 5 dni, a teraz wyjeżdżam na miesiąc.- oznajmiła i spojrzała na mnie ze smutkiem z oczach.

-Kiedy wyjeżdżasz?- zacisnęłam usta w wąską linię.

-W niedziele.- westchnęła.

Popatrzyłam na bruneta, który przysłuchiwał się naszej wymianie zdań.

-A ty?- skierowałam do niego swoje słowa.

-Również w niedziele, młoda.- powiedział z żalem w oczach.

Czemu są tacy smutni? Przecież sobie poradzę.

-Dlaczego widzę w waszych oczach tak ogromny smutek? To tylko miesiąc, szybko minie.- przechyliłam głowę na bok.

-Ojciec będzie cię odwiedzał, aby sprawdzić czy wszystko dobrze.- wydusiła z siebie na jednym wdechu.

-Słucham?- powiedzcie mi, że się kurwa przesłyszałam.

Milczała.

Ja pierdolę.

To jest jakiś nieśmieszny żart.

-Odpowiedz mi!- krzyknęłam.

-Jolie uspokój..- przerwałam mu.

-Nie! Zdradził ją i będzie miał czelność tu przyjść? Może jeszcze nazwie mnie swoją córką?!- wrzeszczałam.

Despite The Tears [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz