Rozdział 2

370 12 0
                                    

         Od samego ranka mieliśmy całkowite urwanie głowy. Wszystkie makijażystki i fryzjerki latały od jednej z nas do drugiej, żeby zdążyć. Kosmetyki czy to do twarzy, ciała lub włosów latały po całym piętrze, na którym znajdowały się nasze pokoje. 

        Moje blond włosy mniej więcej do połowy łopatek zostały lekko pofalowane. Drobne pasma z przodu, spięto mi z tyłu głowy. Z przodu opadały mi dwa drobne kosmyki. Na koniec powkładano mi we włosy kilka niezapominajek. Kiedy miałam już zrobioną fryzurę, usiadłam na fotelu a dziewczyny zrobiły mi delikatny makijaż. Następnie popędziły do Rozalii. Ubrałam swoją sukienkę i włożyłam buty. Założyłam srebrny wisiorek z księżycem i byłam gotowa. Nagle przypomniało mi się, że miałam do załatwienia ostatnią sprawę związaną z tą uroczystością.

        Zakluczyłam szybko drzwi od pokoju i ruszyłam w stronę  w stronę namiotu. W środku stał mój brat. Ubrany w szare spodnie od garnituru i błękitną koszulę. Jego blond loki wchodziły mu w oczy i co chwila musiał poprawiać fryzurę. 

- Ignaś- rzuciłam idąc w jego stronę. Momentalnie podniósł na mnie swoje spojrzenie, a leniwy uśmiech zaczął wpełzać na jego usta.

- Wow- powiedział- nie myślałem, że potrafisz wyglądać jak człowiek siostrzyczko- rzucił w moim kierunku z figlarnym uśmiechem. 

       Podchodząc do niego, zgarnęłam ze stołu pierwszą ścierkę na jaką moja ręka natrafiła i zdzieliłam go nią w twarz. Na ten gest zrobił minę urażonego dzieciaka, kiedy rodzice nie pozwolili mu zjeść całej paczki ciastek. Ja w tym czasie usiadłam na krześle, złożyłam od nowa ściereczkę i położyłam ją na swoje miejsce. 

- Musimy pogadać- powiedział do niego. Chłopak za to dalej udawała obrażonego. No ciul jeden- to ważne, bardzo, bardzo ważne- ciągnęłam dalej, ale on już zaczął iść w kierunku wyjścia- chodzi o Tośkę- wykrzyknęłam w ostatniej chwili.

      Momentalnie chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie lekko wystraszony. 

- Nie mów, że się rozmyśliła i nie chce tego ślubu- powiedział, składając ręce jak do modlitwy.

- Po pierwsze, nie jesteśmy jeszcze w Kościele, żebyś już musiał się modlić- zaczęłam wyliczać- po drugie, tobie się mózg z dupą chyba pomylił- już zaczął otwierać usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko zakryłam mu je ręką. 

      Po chwili poczułam, że jest mokra. Ta świnia mnie polizała.

- Muszę ją teraz zanurzyć w jakimś denaturacie- powiedziałam, wykrzywiając usta z niesmakiem. Po jego minie mogłam wywnioskować, że bawi się świetnie. 

- O co chodzi Miśka?- zapytał w końcu.

- W nocy kiedy przyjechaliśmy- zaczęłam powoli- nie mogłam spać i przyszłam popracować tutaj- zaczęłam rozglądać się po miejscu, zrobiłam krótką przerwę- Ignacy, ona strasznie żałuje, że taty tu nie ma- zamknęłam na chwilę oczy. Słyszałam jak brat wciąga gwałtowanie powietrze- chciałabym, żeby ten dzień był dla niej idealny, ale nie będzie kiedy do ołtarza będzie musiała podejść sama- mówię otwierając oczy. Widzę, że patrzy na coś ponad moją głową aż wreszcie potakuje.

- To będzie dla mnie zaszczyt- uśmiecha się lekko, mówi szeptem i patrzy mi w oczy. Odpowiadam u tym samym.

- Wy cholerne pizdy, przez was będą mi musiały robić nowy makijaż- odwracamy się w stronę, z której dochodzi damski głos. Rozalii spływa łza po policzku. Biegnie w naszym kierunku. Ma na sobie taka samą sukienkę jak ja tylko beżową. Po chwili całą trójką tulimy się do siebie.

- To co- pierwszy odzywa się chłopak- pora przywitać nowego brata- mówi z uśmiechem.

- Pora przywitać- mówiły z Rozalką w tym samym czasie.

Gwiazdy w Twoich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz