Stałam na hotelowym korytarzu z lekko uchylonymi ustami. Wpatrywałam się w smutnego chłopaka jak zaczarowana, nie jestem pewna czy choćby raz mrugnęłam.
- Chce to wyjaśnić- powiedziałam niemal szeptem.
- Nie mogę nic na to poradzić, przejdzie mu- posłał mi ledwo zauważalny uśmiech i wszedł z powrotem do pokoju.
Jeszcze przez jakiś czas patrzyłam na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą była sylwetka Andrzeja. Niekontrolowanie do moich oczu napłynęły łzy. Byłam tak wścieła na siebie. Chciałam dobrze, a spieprzyłam jak zawsze. I to bolało, bo w pewnym sensie musiałam wybierać między dwiema osobami, na których zależy mi najbardziej. Wypuszczając drżący oddech, ruszyłam z powrotem do naszego pokoju.
- W porządku?- zapytała Dominika, kiedy ledwo zdążyłam przejść przez próg.
- Jasne, trochę się gniewa- wzruszyłam ramionami i usiadłam obok niej na łóżku.- To co oglądamy dalej?
Brunetka nic się nie odezwała, tylko włączyła kolejny odcinek. Przez cały czas komentowała jakieś sceny, gdzie jestem pewna, że zna je na pamięć, a ja śmiałam się z tego. Miałam nadzieję, że nie słyszała, że moja radość była udawana.
Kiedy Paweł się na mnie złościł coś w środku mnie pękało. Czułam ciężar na piersi, a myśli krążyły wkoło jego osoby. Nasza pierwsza poważniejsza wymiana zdań to ta, na skoczni, kiedy chłopak zaliczył upadek. Ale to w jaki sposób czuję się teraz przewyższa tamto zdarzenie dziesięciokrotnie.
Około dwudziestej trzeciej, kiedy Dominika już śpi pozwalam sobie na kilka łez. I dochodzi do mnie jedna rzecz. Zależy mi na nim. Dużo bardziej niż powinno.
***
- W porządku?- zapytała mnie przy śniadaniu Tosia.- Nie zjadłaś jeszcze nic.
Od kilkudziesięciu minut grzebałam widelcem w jajecznicy. Na drugim talerzyku leżała kanapka z serem, pomidorem i ogórkiem. Do tego przyniosła mi szklane soku pomarańczowego i filiżankę zielonej herbaty.
- Brzuch mnie boli- na moją twarzy wstąpił grymas.- Najadłyśmy się wczoraj za dużo słodyczy.
Dominika siedząca po mojej drugiej stronie parsknęła śmiechem.
- Dużo? Stara zjadłyśmy dwa kilo ciasta, myślałam że umrę wczoraj.
Na jej słowa pozostali zaczęli się śmiać. Uniosłam kącik ust do góry i sięgnęłam po letnią już herbatę. Nie miałam apetytu, przez dużą część nocy nie spałam i rozmyślałam. Spojrzałam kątem oka na brunetkę. Nie mogłam powiedzieć, że w pewnym sensie nie bolało mnie to, że nie powiedziała mi o tym chłopaku wcześniej. Bo bolało. W takich chwilach wątpiłam w siebie. Może nie byłam dobrą przyjaciółką? Może zrobiłam coś co sprawiło, że nie byłam w jej oczach godna zaufania?
- Hej Michalina- usłyszałam za sobą kobiecy głos, który wyrwał mnie z mojego świata. Odwróciłam się szybko w jej stronę, przez co napój z mojej filiżanki wylał mi się na rękę.
- Cholera- mruknęłam. Sięgnęłam po serwetkę i spojrzałam na brunetkę.- Cześć, coś się stało?
Dziewczyna przygryzła wargę zastanawiając, się co odpowiedzieć. Przenosiła ciężar ciała z jednej na drugą nogę. Przekrzywiłam głowę przypatrując jej się spod przymrużonych powiek.
- Coś nie tak?- zapytałam.
- Nie, nie wszystko w porządku- odparła odchrząkując.- Chciałam się zapytać czy może chcesz przed drużynówką iść na kawę?
CZYTASZ
Gwiazdy w Twoich oczach
Fiksi PenggemarBlisko 19-letnia Michalina ma określony plan na swoje życie i trzyma się go wbrew wszystkim przeciwnością. Po ciężkim dzieciństwie razem ze swoim rodzeństwem i mamą szykują się do jednego z najważniejszych dni w ich życiu. Jej najstarsza siostra bie...