Rozdział 7

255 15 6
                                    

  POV. Michalina

     Chyba nigdy tak bardzo nie cieszyłam się jak wtedy, tego pamiętnego niedzielnego poranka, że wstałam tuż po świcie. Po cichu i szłam w stronę toalety, kiedy mój wzrok padł na podłogę. A ściślej mówiąc białą złożoną kartkę, która na niej leżała. Zmarszczyłam brwi i schyliłam się, żeby ją podnieść. Wróciłam z powrotem do łóżka i rozłożyłam papier. W oczy rzucił mi się napis, na samym środku górnej części kartki, napisany większymi literami niż reszta tekstu.

     Mam nadzieję, że to  Ci trochę rozjaśni  sytuację. 

     Zmarszczyłam brwi i zaczęłam czytać tekst. Z każdą kolejna linijką uśmiech na mojej twarzy się poszerzał. Po przeczytaniu wszystkich informacji opadłam na łóżko, z rękami przyciśniętymi do twarzy. Całe moje ciało wypełniło się miłym ciepłem. To była najsłodsza rzecz jaką ktokolwiek dla mnie zrobił.

    Tak jak to stwierdziła Dominika, Paweł pieprzony Wąsek wyjaśnił mi wszystko o skokach narciarskich. Napisał, że dostają punkty od sędziów nie tylko za lądowanie, ale również za lot. Trener może obniżyć belkę swojemu zawodnikowi, ale on musi skoczyć przynajmniej 75% wielkości skoczni. Wyjaśnił mi również, że po każdym konkursie suma punktów zebranych przez wszystkich punktujących zawodników z drużyny, wlicza się do Pucharu Narodów.

     I może dzięki temu, że wreszcie zrozumiałam o co chodzi, a może przez ten gest, w głowie pojawiła mi się myśl, że skoki narciarskie to całkiem interesujący sport. 

                         ***

     Następnego dnia po śniadaniu, zabraliśmy z pokoi swoje walizki i spakowaliśmy je do samochodu. 

- Bardzo miło było was lepiej poznać- rzuca Kamil, podchodząc do każdego po kolei. 

- Zapraszamy częściej, może na jakieś piwko hehe- mówi ze śmiechem Piotrek. Na jego słowa kącik moich ust podskakuję do góry. 

     Mimowolnie moje myśli dalej krążą wkoło dzisiejszej nocy. Na śniadaniu od Andrzeja dowiedzieliśmy się, że Paweł jeszcze nie wstał. Nie ukrywam, że biorąc pod uwagę jego słowa ta informacja mnie ucieszyła. Z drugiej strony poczułam delikatne rozczarowanie, że przez dłuższy czas się nie zobaczymy. 

     Nie wiem co strzeliło mi do głowy, żeby zaproponować mu wczoraj ten układ. Ale jeśli mam być szczera, to nie żałuję. Rozmowa kierowana w ten sposób, jest kojąca dla umysłu. Rzeczy, które od dłuższego czasu siedzą w naszych głowach, muszą w końcu wyjść na zewnątrz. Ale to od nas zależy czy przejdą kulturalnie przez drzwi czy rozwalą je na pół razem i wylecą razem z zawiasami i futryną. Moje myśli były pokrętne, mi samej rzadko kiedy udawało się połapać o co w nich chodzi. Z jakieś przyczyny miałam wrażenie, że rozumie to jak mało kto. Może dlatego to zaproponowałam. Pierwszy raz przyznałam się sama przed sobą, czemu tak na prawdę, myśl o wspólnym życiu Tosi i Kuby tak mnie przerażała. A była banalnie prosta.

     Bałam się zmian.

     Weszła w rutynę, która dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Sprawiała, że nie widziałam zagrożeń, bo w moim harmonogramie, nie było po prostu dla niech czasu. Nie było czasu na choćby jedną wpadkę. 

     Myśl, że przez to, że moja głowa nie potrafi współpracować z ciałem, Wolny sądzi, że mam do niego problem dobijała mnie. Bo nie miałam. Jak mogłam mieć jak dawał jej szczęście. Radość. Dom. Rodzinę. 

     Miłość.

    Obrałam sobie cel na resztę wakacji. 

    Przekonać do siebie Jakuba Wolnego.

Gwiazdy w Twoich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz