Rozdział 10

261 12 2
                                    

POV. Paweł

   Po wyjściu dziewczyny, w jadalni zapadła grobowa cisza. Miałem wrażenie, że każdy boi się choćby ruszyć palcem. 

- Złamię mu każdą kość w ciele, przebiję tętnice, a na końcu spalę żywcem. Będzie błagał o wybaczenie.- powiedziała w końcu Dominika, ruszając ze wściekłością malującą się na twarzy w stronę tego chłopaka. 

   Ignacy w porę zareagował i kiedy dziewczyna nas mijała, złapał ją w pasie, podnosząc do góry. Brunetka wierzgała we wszystkie strony próbując się wyrwać, lecz chłopak był nieugięty i mimo tego, że kilka razy dostał w brzuch czy twarz, nie rozluźnił uścisku nawet o milimetr. Postawił ją z powrotem na ziemi dopiero przy oknie, które uchylił. 

- Jak śmiesz po tym wszystkim ją nachodzić.- rzuca w jego stronę Tosia, ze słyszalną pogardą w głosie, podchodząc do niego z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy. W jej oczach błyszczą łzy. Kuba podąża tuż za nią jakby bał się, że wpadnie w taki sam szał jak Dominika. 

- Musiałem spróbować Tosia, wiem że spieprzyłem ale..- na jego idiotyczne tłumaczenie parsknąłem sztucznym śmiechem. Jego spojrzenie powędrowało w moim kierunku.- Masz może jakiś problem?- pytanie mnie farbowany frajer. Na ustach przybieram najbardziej fałszywy uśmiech na jaki mnie stać i się z nim nie kryję.

- Po jej słowach, chyba każdy z nas może dodać dwa do dwóch i wie mniej więcej co się między wami wydarzyło.- odpowiadam mu, rozkładając ręce i ostentacyjnie pokazując wszystkich zebranych na sali- I niesamowite jest to, że wydaje ci się, że możesz zasługiwać na drugą szansę. Nie ośmieszaj się jeszcze bardziej i stąd wypieprzaj.

- Bo co mi zrobisz.- rzuca w moim kierunku prowokując. 

- Uwierz mi nie chcesz wiedzieć, do czego jestem zdolny.- mówię, patrząc mu w oczy. Dzielą mnie dosłownie sekundy od dania mu po mordzie. 

- Na prawdę lepiej będzie jak stąd pójdziesz.- obok mnie staje Andrzej, który odpycha go ode mnie delikatnie ręką.

    Chłopak wzdycha głęboko i z irytacją wypuszcza powietrzę z ust. Odwraca się na pięcie i idzie w kierunku wyjścia, ale słysząc dziewczęcy głos w ostatniej chwili odwraca się. Spogląda przez ramię na Dominikę, która już uspokojona zmierza w jego kierunku, z miną wypraną z jakichkolwiek emocji. I potem wszystko dzieje się szybko.

   Nie zdążyłem nawet mrugnąć, a cios wymierzony przez dziewczynę powala go na ziemie. Patrzę to na nią, to na niego z szeroko otwartymi oczami. Chłopak powoli podnosi się z ziemi trzymając się za nos, z którego na podłogę skapują krople krwi. Jestem pod wrażeniem, bo brunetka nie wygląda na taką silną, a tu proszę, jakie miłe zaskoczenie. Dominika wygładza swoja zwiewną bluzkę, odkasłuję a na jej ustach pojawia się zadowolony uśmieszek.

- Teraz możesz iść.- macha mu na pożegnanie. Chłopak nie chcąc ryzykować kolejnym ciosem, zataczając się wychodzi z restauracji. 

   Chyba znalazłem bratnią duszę.

- Nie odbiera- mówi Tosia, przykładając telefon do ucha. Chodzi po całym pomieszczeniu w tę i z powrotem.- Boże jak coś jej się stało. Jak potrącił ją samochód, albo wpadła pod autobus. A jak wciągnęli ją do białej furgonetki.- zaczyna coraz bardziej panikować, co powoli udziela się nam wszystkim.

- Kochanie, spokojnie..- zaczyna Kuba, lecz w tej samej chwili dziewczyna mu przerywa.

- Nie kochaniuj mi tutaj!- krzyczy na niego, przez co Wolny cofa się o krok.- Muszę ją poszukać.

    Dziewczyna rusza w kierunku drzwi lecz jej bliźniak zagradza jej drogę. Tośka stara się go ominąć, ale on jej na to nie pozwala. 

- Przepuść mnie w tej chwili.- zaczyna- Albo nie ręczę za siebie.

Gwiazdy w Twoich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz