Rozdział 12

246 15 0
                                    

Od: Paweł

23 przed hotelem?

Do: Paweł

Jasne

         Dominika właśnie przygotowuje się do snu. Chowam telefon pod poduszkę. Dziewczyna rozsuwa kołdrę i wskakuję do ciepłego łóżka. Mamrocze pod nosem dobranoc i odwraca się twarzą do ściany. Czekam kilkanaście minut, żeby mieć pewność, że usnęła. Najciszej jak potrawie wstaję z łóżka. Przebieram się w dresy i białą bluzkę z długim rękawem, ukryte pod kołdrą. Zakładam białe trampki zawiązując ich sznurówki wokół kostki. Uchylam drzwi do naszego pokoju i przysłuchuję się czy Ignacy już śpi. Kiedy po kilku sekundach nie słyszę żadnego dźwięku, przechodzę do salonu a następnie wychodzę z apartamentu, zamykając za sobą drzwi.

      Zbiegam szybko po schodach na parter. Przechodzę przez drzwi i czuję jak letnie powietrze muska moją twarz. Wyjmuję telefon z kieszenie i sprawdzam godzinę, kiedy przed moimi stopami ląduje kamyczek. 

- Może i masz to dwadzieścia dwa lata napisane w dowodzie, ale umysłowo zatrzymałeś się maksymalnie na czterech- rzucam do niego z przekąsem. Chłopak śmieje się.

- Miałem nadzieję, że się wystraszysz. 

- Niestety coś nie wyszło- robię smutną minkę.- Dokąd idziemy?- chłopak wzrusza ramionami.

- Gdzie tylko chcemy, mamy przed sobą całą noc- odpowiada z figlarnym uśmiechem. 

     I tak też robimy. Spacerujemy obrzeżami miasta, szukając czegoś do zrobienia o tej godzinie. Chodzimy osiedlami z domkami. Wchodzimy na chwilę do sklepu całodobowego i kupujemy wodę i orzeszki do pochrupania. Urządzamy sobie wyścig, kto pierwszy dobiegnie do znaku drogowego, które oczywiście chłopak wygrywa. Wygłupiamy się, głośno śmiejemy i nie przejmujemy tym co dzieje się dookoła. Weszliśmy na taki etap głupawki, że nawet śmieszą mnie jego żarty. 

- Siadamy tam?- wskazuję palcem na ławeczkę na przeciwko fontanny. Paweł kiwa głową i kierujemy się w tamtą stronę. Otwieram paczkę orzeszków i jemy w ciszy przyglądając się spływającej po kolumnach wodzie. 

- Często się kłócą?- pytam w końcu.

- Nie wiem- odpowiada i odkasłuje- Zawsze myślałem, że się przyjaźnią.- uniosłam brwi ze zdziwieniem. Chłopak posłał mi pytające spojrzenie.- Co?

- Myślałam, że się nie lubią. Nie wyglądali na kogoś zżytego ze sobą.

    Wąsek nie skomentował moich słów. Zamiast tego znowu odwrócił spojrzenie do fontanny przed nami. Widziałam, że martwiła go ta sytuacja. W końcu jeśli tak istotne osoby w sztabie będą się sprzeczać to atmosfera całej grupy może się zmienić. A byli cholernie mocną i zgraną drużyną. Nie było to nikomu potrzebne. Chciałam w jakiś sposób odwrócić jego uwagę od skoków. Przymknęłam oczy. Pojawił się w mojej głowie temat, którego na pewno jest ciekawy. Byłam mu strasznie wdzięczna, że o nic nie pytał wcześniej. Odkaszlnęłam czym zwróciłam jego uwagę. 

- Teraz moja kolej, na wyznanie- odpowiedziałam ze smutnym uśmiechem. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam.- Rozalia jest dwa lata starsza ode mnie. Chodziliśmy do gimnazjum, które było połączone z licemu. Chodziła do klasy z Szymonem. Nienawidzili się. Dosłownie. Któregoś razu pani na polskim, przydzieliła ich razem do grupy. Mieli zrobić charakterystykę jakieś postaci z książki. Przyszedł do nas do domu i tak to się zaczęło. Strasznie mi się podobał. Ja spodobałam się jemu i po jakimś czasie zaczęliśmy się spotykać. Rozalia zaprzyjaźniła się z nim. Wszystko układało się super. Zostaliśmy oficjalnie parą kiedy ja miałam czternaście a on szesnaście lat. Byliśmy takimi gówniarzami. 

Gwiazdy w Twoich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz