Kochani,
Epilog przed wami. Miłego czytania. Buziaki.
Nie przejmowałam się tym, że moja czarna gorsetowa sukienka właśnie się marszczy i nasiąka wilgocią. Chociaż gdyby zobaczyła to moja mama, raczej nie wróciłabym do domu w jednym kawałku. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc dobiegające z niedaleka piosenki Disco Polo. Wywróciłam oczami. Piotrek z Andrzejem dobrali się do laptopa, z którego puszczano muzykę.
Spoglądałam w niebo starając się znaleźć jak najwięcej konstelacji. Na początku chciałam policzyć każdą gwiazdę po kolei, lecz w pewnym momencie zaczęłam się gubić, więc znalazłam sobie nowe zajęcie. Oddychałam pełną piersią, sycą się zapachem lasu, kwiatów oraz innej roślinności. Mimo późnej pory na zewnątrz było ciepło, a delikatnie wiejący wiatr sprawiał, że w tle słyszałam szum liści z górnych partii drzew.
Piosenka zmieniła się, a ja poznałam że to jeden z utworów Miley Cyrus. Okej, czyli laptop został odbity przez moje siostry. Nuciłam sobie pod nosem utwór i przymknęłam oczy. Rozkoszowałam się chwilą ciszy, po wielu tańcach. Chciałam jeszcze posiedzieć chwilę zanim wrócę na sale. Obiecałam taniec Piotrkowi. Panie Boże miej mnie w opiece.
Odwróciłam głowę w bok i dostrzegłam postać leżąca obok mnie. Nie wpatrywał się w niebie, lecz we mnie. Włosy dłuższe niż ostatnio tworzyły artystyczny nieład, były roztrzepane w każdą stronę. Niebieskie oczy świeciły w świetle gwiazd i wpatrywały się we mnie z tym charakterystycznym chłopięcym błyskiem. Spod czarnej koszuli wystawał fragment łańcuszka, który kupiłam mu na urodziny, a wszystko wieńczyły czarne spodnie i buty w tym samym kolorze.
- Czemu nie bawisz się z pozostałymi?- zapytałam.
- Mógłbym zapytać cię o to samo- uniósł brwi. Klepnęłam go w pierś.
- Potrzebowałam odsapnąć.
- Masz na myśli, że twoja aspołeczność, wzięła górę i masz dość?- parsknęłam śmiechem.
- Coś w tym jest.
Usiadłam. Chłopak dalej przyglądał mi się z zadowoleniem wypisanym na twarzy.
- Co odpieprzyłeś?- zapytałam.
- Tym razem nic.- uniosłam brwi.- Na prawdę nic, przysięgam.
Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Ułożyłam swoją głowę na jego ramieniu i delektowałam się chwilą.
- Nie uważasz, że to zabawne?- zapytał nagle.
- Hm?
- Siedzimy w tym samym miejscu, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy dokładny rok temu. To było nam przeznaczone.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha na jego słowa. Mój kochany głupek.
- Oświadczę Ci się tu, a powiem weźmiemy tu ślub, ochrzcimy nasze dzieci i zasadzimy drzewo.
Parsknęłam śmiechem na jego słowa. Chociaż nie ukrywam, pewna część mnie po usłyszeniu, że wyobraża sobie nas jak rodzinę w przyszłości, miała ochotę zrobić salto i szpagat.
- Okej, najbardziej cieszę się na zasadzenie drzewa. To było moje marzenie z dzieciństwa.- odpowiadam mu. Chłopak parsknął i dał mi lekkiego kuksańca w drugie ramie.
- Pamiętam jak cholernie nie chciałem iść na ten ślub. Moim planem było, uciec po kryjomu do samochodu i odjechać.
- To czemu tego nie zrobiłeś.- Spoglądałam na jego profil. Przygryzł wargę jakby bił się z myślami.
- Kiedy zobaczyłem Cię idącą do ołtarza w tej błękitnej sukience..- urwał na chwilę. Uśmiechnął się delikatnie jakby przypomniał sobie ten moment, a mi chciało się płakać ze wzruszenia. Parsknął śmiechem.- Może to głupie, ale pomyślałem sobie, że jeśli miałbym się ożenić, to z kimś takim jak Ty.
- Nie możesz mi mówić takich rzeczy na rocznicy ślubu mojej siostry- odparłam.
- Bo?- zdziwił się.
- Bo będę ryczeć i wyglądać jak panda.
Chłopak odchylił głowę do tyłu i zaśmiał się dźwięcznie na moje słowa. Po chwili wyprostował się.
- I tak będę Cię kochać.- wyszeptał. Moje serce zabiło dwa razy mocniej. Nigdy się do tego nie przyzwyczaję.
- Ja też będę Cię kochać- odpowiedziałam.
Pochylił się ku mnie i złożył całusa na moim czole co spowodowało, że na policzki wstąpił mi delikatny rumienień. Potem poczułam jego usta na nosie. Aż w końcu znalazły się na moich wargach.
Mimo tego, że nie był to nasz pierwszy, drugi czy dziesiąty pocałunek, za każdym razem czułam się jakby stado motyli przelatywało w moim wnętrzu od góry do dołu. Uśmiechnęłam się delikatnie i pogłębiłam pocałunek, nachylając się bardziej w jego stronę.
- Zakochańce chodźcie na parkiet!- wrzasnęła Tosia ze śmiechem.
Paweł przygryzł moją wargę i pociągnął za nią delikatnie odsuwając się ode mnie. Oparł swoje czoło na moim i powiedział z zamkniętymi oczami.
- Mimo tego, że się pogodziliśmy w takich momentach mam ochotę ją zamordować- wyszeptał.
Zaśmiałam się i z bólem serca wstałam z ziemi. Paweł splótł ze sobą nasze dłonie i ruszyliśmy do wnętrza sala, gdzie odbywała się pierwsza rocznica ślubu Wolnych.
Czekał na mnie. Tak jak obiecał. Choć jeśli muszę przyznać zbyt długo to nie trwało. Dogadali się z Tosią i nawet czasami chodziliśmy na poczwórne randki. Ja z Pawłem, Tosia z Kubą, Rozalia z Jarkiem i Dominika z Ignasiem. Bywało przerażająco.
Nie bałam się już z nimi rozmawiać o tym co czuję i wiedziałam, że mając ich wszystkich, poradzę sobie z moimi demonami. A to, że miałam jeden czy dwa gorsze dni nie świadczyło o końcu świata. W końcu to zrozumiałam.
Rok temu tak cholernie bałam się, co przyniesie ten ślub. A okazał się być najpiękniejszym co mogło mnie spotkać. Bo dzięki temu jednemu wydarzeniu, nie tylko ja, ale wszyscy moi bliscy znaleźliśmy szczęście.
I tańcząc z Pawłem do Paper Rings, byłam tak szczęśliwa jak nigdy i pierwszy raz nie bałam się jutra. Nie mogłam się go doczekać.
CZYTASZ
Gwiazdy w Twoich oczach
FanfictionBlisko 19-letnia Michalina ma określony plan na swoje życie i trzyma się go wbrew wszystkim przeciwnością. Po ciężkim dzieciństwie razem ze swoim rodzeństwem i mamą szykują się do jednego z najważniejszych dni w ich życiu. Jej najstarsza siostra bie...