Rozdział 6

272 12 4
                                    

POV. Paweł

    Siedzieliśmy w restauracji po konkursie. Dyskretnie przeglądam zdjęcia, które podesłał mi Tadziu. Rozmawialiśmy o jakiś niezobowiązujących pierdołach. 

- Jędruś, kiedy następny streamek?- zapytał Stefan, na co uśmiechnąłem się pod nosem. 

- Ino jeszcze nie wiem. Pewnie wtorek, środa coś takiego. A co chcesz zostać gwiazdą wieczoru?- odpowiada mu Andrzej modulując swój głos, na co chłopaki wybuchają śmiechem. 

- Paweł jeżeli myślisz, że nie widzę tego telefonu na krześle, to się grubo mylisz- skarcił mnie trener. 

     Przymykam oczy i pokiwałem z uznaniem. Oczywiście, że wszystko widzi. Chowam telefon do kieszeni kadrowych spodni.

- Poczułem się trochę jak w szkole- krzywię się przesadnie- niezbyt dobre wspomnienia.- mówię, na co chłopaki zaczynają się śmiać.

    Dostajemy swoje dania i w spokoju jemy. W głowie układam sobie chronologicznie przebieg dzisiejszego konkursu. Staram się wyłapać błędy jakie popełniłem, żeby nie spędzić dużo na analizie z trenerem. W mojej głowie pojawia się obraz blondwłosej dziewczyny. Nie jestem w stanie nic poradzić na uśmiech, który wpływa na moją twarz. 

- Ej młody, co ty taki zadowolony.- pyta mnie Piotrek, spoglądam na niego.

- Skoki w porządku, to humor dobry.- odpowiadam wymijająco, wkładając kawałek ziemniaka do ust.  

- Właśnie do cholery- trąca mnie Andrzej. Gwałtownie odwraca się w moją stronę, przez co prawie spada z krzesła- co to było dzisiaj na skoczni, hm?- pytam mnie. Doskonale zdaje sobie sprawę o czym mówi, jednak nie do końca mam ochotę o tym teraz rozmawiać. 

- Nie wiesz?- odpowiadam mu pytaniem, wzdycham ostentacyjnie i odkładam sztućce. Sięgam po wodę i upijam łyk ze szklanki. Stęki posyła mi ponaglające spojrzenie.- Skoro musze Ci tłumaczyć, to dobrze. Przyjechaliśmy na skocznie, potem była rozgrzewka, graliśmy w siatko-nogę- wystawiam palec wskazujący w powietrze, jakbym był nie wiadomo jak mądry- potem było rozciąganie, następnie wjazd na górę skoczni, potem kontrola na górze...

- Dobra, dobra skończ pieprzyć.- przerywa mi zniecierpliwiony Andrzej. Nasza wymiana zdań bardzo śmieszy całą naszą kadrę, łącznie z trenerami- Chodzi mi o to, co się stało PO skokach- podnosi brwi w górę i w dół, przesadnie podkreślając drugą część zdania. Po jadalni rozchodzi się pomrukiwanie. 

- Czyżby przygoda z jakąś fanką- pyta Dawid- z miłą chęcią posłuchamy- zakłada nogę na nogę.

- Na pewno nie fanką- odpowiadam, przypominając sobie nasą nocną rozmowę- oddałem koleżance okulary. Tyle.

     Widzę ich rozczarowane spojrzenia. Liczyli na jakiś powód do plotek. Kibice nie zdają sobie sprawy jak cała ta kadra je kocha. Potrafią usiąść w którymś pokoju i oglądać przez pół wieczoru Kardashianki. Dosłownie. Oni by się nadawali do takiego reality show. 

      Jasna cholera przecież to jest biznes życia.

                     ***

- Nie idziesz jeszcze spać- pyta mnie Andrzej.

      Odwracam głowę w jego kierunku. Chłopak leży już pod kołdrą. Ledwo patrzy na oczy.

- Już idę- odpowiadam mu.

      Gaszę lampkę na szafce obok łóżka. Czekam kilka minut aż uśnie. Kiedy zaczyna chrapać, parskam po cichu śmiechem. Typowe. Wstaję, ubieram buty i po omacku szukam długopisu i jakieś kartki. Wychodzę z pokoju i najciszej jak potrafię zamykam za sobą drzwi. Tylko tego mi brakowało, żeby ten tłumok się obudził i wypytywał gdzie zniknąłem. 

Gwiazdy w Twoich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz