rozdział 7

142 10 0
                                    

Leżał na łóżku, wyglądał jak typowy bad boy, jednak dla mnie w tej chwili był oo prostu spokojny i bezbronny. Nagle otworzył te swoje śliczne oczka i rozejrzał się po pomieszczeniu. Po pewnym czasie zauważył, że siedzę obok niego.
-Yy... gdzie ja jestem i co ty tu robisz? - zapytał zdezorientowany.
- Miałeś wypadek i jestem Charlie. - odpowiedziałam.
- Ty jesteś tą laską, która mnie uratowała? - popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Taa, ale wiesz "ta laska" ma imię. - powiedziałam trochę ostrzej niż miałam w zamiarze.
- Fajnie masz...Mam ci teraz wielce dziękować za ratunek? Łaski bez. Równie dobrze mogłem sobie już leżeć pod ziemią. Myślisz, że każdy miał takie kolorowe życie jak ty? Otóż Nie . Było chwilę pomyśleć, a nie wielka bohaterka się znalazła. A teraz łaskawie stąd wypierdalaj, bo nie mam ochoty cię oglądać.
Zabolało. Nie mam jednak zamiaru ukazywać przed nim słabości. Jak myśli, że będzie mną pomiatał to się grubo myli, tym bardziej, że nic nie wie. Nie kontrolowalam wtedy tego co robię. Podniosłam się i z całej siły uderzyłam go w twarz. Nie obchodzi mnie to, że przed chwilą miał wypadek, skoro ma siłę mówić takie słowa to i po tym policzku też się pozbiera.
- Wiesz co? Też żałuję, że Cię uratowałam. - syknelam w jego stronę.- Drugi raz na pewno bym tego nie zrobiła.
Wyszłam z sali i dopiero teraz pozwoliłam sobie na łzy. Ma rację jestem głupią, nic nie wartą suką. Poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i rozbiłam niewielkie lustro...
Przyłożyłam kawałek szkła do nadgarstka i zrobiłam kilka gwałtownych cięć. Patrzyłam spokojnie jak krew spływa po mojej dłoni i leci na posadzkę. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a potem była tylko i wyłącznie ciemność.

Some mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz