rozdział 29

48 6 3
                                    

Otworzyłam oczy, ponieważ było mi za ciepło, czułam się wyspana pierwszy raz od ponad miesiąca . Kiedy usiadłam poczułam lekkie zawroty, ale nie były one jakieś straszne. W mojej głowie, z lekkim opóźnieniem, pojawił się wczorajszy dzień. Nie chciałam jednak o tym teraz myśleć. Postanowiłam wziąść prysznic, a potem porozmawiać z Helen i Lily. I jak dobrze pójdzie ,i będę miała siłę to z Louisem.
Podniosłam się z łóżka, jednak zaraz usiadłam z powrotem, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.
- Charlie, nie wstawaj, odpoczywaj, jesteś przemęczona. - upomnieniała mnie Helen z Nancy na rękach. - Jak się czujesz?
- Nie jest tak źle. - zaśmiałam się cicho.
- To się cieszę. - powiedziała i postawiła mi przed nosem tacę z masą jedzenia. - To tak na regenerację. I masz wszystko zjeść. Mogę ją z tobą zostawić?
Helen wskazała na małą Nancy.
- Pójdę do sklepu i zaraz wracam.- położyła dziewczynkę na łóżku i wyszła.

- No to co młoda? Zostałyśmy same. - pstryknęłam ją w nosek. - Pomożesz mi to zjeść?
- Ocywiście.- powiedziała mała i uśmiechnęła się słodziutko.
Zajdałyśmy właśnie ostatnie kęsy, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Te otwarły się i ukazały drobną brunetkę, która od razu rzuciła się na łóżko.
- Siemka Char, cooo tam? - zapytała Lily.
- Cienko trochę. - uśmiechnęłam się smutno. - A tam?
- Wyrąbiście. - powiedziała rozentuzjazmowana. - Jest taki chłopak i on mi się podoba od dawna, a wczoraj zaprosił mnie na randkę. Czaisz? Tylko nie wiem czy się zgodzić, no bo zaraz wyjdzie, że on mi się podoba.Co mam zrobić?
- No ja się chyba za bardzo na chłopakach nie znam, mój jedyny ode mnie uciekł. No wiesz ... - smutno mi było. - Ale skoro on ci się podoba i ty mu też, to po co to komplikować. Pójdźcie na randkę i po prostu świetnie się bawcie.
- W sumie to całkiem mądrze gadasz. - delikatnie się uśmiechnęła. - A co do tego twojego Louisa to on cię kocha tylko po prostu jest idiotą.
Przerwał nam dźwięk jej telefonu.
O.- pokazała palcem na ekran; Lou. - O wieku mowa.
Odebrała połączenie i podała mi telefon.
- Ale... ja nnie. - jednak ona nie słuchała mnie i po prostu wyszła.
- Charlie? - usłyszałam z telefonu. Nie powiedziałam nic, byłam zbyt oszołomiona.
- Charlie? - powtórzył pytanie.
- Taa jestem. - powiedziałam.
Nancy bawiła się moimi dłońmi.
Wzięła mazak i na każdym palcu rysowała koślawą minkę.
- O tu. - pokazała na środkowy palec. - Jest wujaszek Loooouiii.
Zaczęłam się głośno śmiać.
- Z kim tam jesteś? - zapytał z dozą niepewności w głosie.
- Z moim nowym chłopakiem, a co ? - odpowiedziałam zaczepnie. Byłam zła, ale dzięki Nancy poczułam się szczęśliwa pierwszy raz od bardzo dawna.
- Taa.- powiedział. - Cześć Nancy.
- Hej Loui. - mówiła z pełną buzią.
- Pogadamy ?- zapytał.
- No przecież rozmawiamy. - idiota z niego.
- Ale tak wiesz, poważnie. - powiedział zdezorientowany.
- Nie wiem o czym mamy gadać, ty jesteś tam, ja tu. To już rozdział zamknięty. Będzie mi jeszcze trochę smutno. No ale ile można leczyć złamane serce. - powiedziałam nonszalancko, a tak na prawdę to myślałam, że się rozpłaczę.
- Wiesz, że to nie tak. Nie chciałaś ze mną gadać, płakałaś przeze mnie. Wyjechałem do Liama pomyśleć o wszystkim. Nie chcę żyć bez ciebie. Kocham cię i wrócę. Obiecuję. Czekaj na mnie skarbie. - przerwano połączenie.
- Louis? Louis!- tyle go słyszałam.

Some mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz