rozdział 17

72 9 2
                                    

Chciałam spać, tylko spać, ale oczywiście nie bo do mojego pokoju wpadł taki jeden kretyn nazywany potocznie Maxem.
Naciągnełam kołdrę wyżej i udawałam, że mnie tu nie ma. Niestety to chyba nie sprawiło, że stałam się niewidzialna, bo mój przyjaciel zaczął skakać po łóżku i zdarł ze mnie kołdrę. Ja jednak dalej nie miałam zamiaru otwierać oczu. Max po prostu rzucił się na łóżko i przygniótł mnie swoim ciałem.
- Złaź ze mnie grubasie. - krzyknęłam mu do ucha.
- To są mięśnie okrutna kobieto. - śmiał się. - Zejdę jak zrobisz mi naleśniki z nutellą, duuuużo.
- No zgoda. - podpuściłam go.
On jednak chyba zbyt dobrze mnie zna.
- Przyrzeknij na te żelki, które masz schowane w szafce. Wiesz, że w ramach zemsty jestem skłonny je zjeść, mimo że nie są to moje ulubione. - uniósł brew.
Ma mnie dupek jeden.
- Dobra, przyrzekam na te ostatnie żelki. - zrobiłam smutną minkę. - A teraz uwolnij moje płuca. Idź do kuchni, a ja idę się ogarnąć. Tylko nic nie zepsuj.
Na dół zeszłam szczęśliwa i przebrana. Maxie siedział na blacie i coś jadł, jeszcze mnie nie zauważył.
- Buuu! - krzyknęłam obok niego. A on spadł z blatu na podłogę. Zaczęłam śmiać się jak jakaś nienormalna, jednak kiedy zobaczyłam pudełko obok niego stałam się smutna. Jak on mógł?
- Zjadłeś moje ostatnie żelki? Pojebało cię? Moje ostatnie żelki... Nie odzywam się do ciebie, a o naleśnikach zapomnij. - pokazałam mu język.
- Ale Charlie, zrozum one były smutne i samotne, robiłem to z dobrej woli, przecież wiesz, że tych nawet nie lubię, jednak kiedy zagryzasz je snickersami to są nawet dobre.-ugryzł się w język, ale było już za późno.
- Snickersy też mi zjadłeś?-byłam na serio zrozpaczona.
Max śmiał się i zaczął uciekać.
- Kupię dużo słodyczy, ale zrób mi naleśniki. - zrobił minę szczeniaczka i tyle go widziałam.
Postanowiłam, że zrobię mu te naleśniki. Po ostatnich wydarzeniach należą mu się na pocieszenie. Właśnie wylewałam kolejną porcję na patelnię, kiedy zadzwonił dzwonek.
- Max chyba umiesz otwierać drzwi. - krzyknęłam. - Jakbyś zapomniał to naciskasz klamkę i ciągniesz do siebie.
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali i daje buziaka w policzek.
- Dziękuję za szczegółową instrukcję obsługi drzwi. - powiedział ten piękny głos. - Co dobrego robisz?
- Naleśniki, ale nie ma dla ciebie. - zaśmiałam się.
Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Max obładowany słodyczami.
- O hej Lou. - powiedział do zdezorientowanego chłopak. - Jak ją skrzywdzisz to skopię ci tyłek.
Podał mu rękę i przedstawił się.
- To jemy te naleśniki? Mam nutellę.

Some mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz