rozdział 34

20 4 0
                                    

- Jak to nie wiesz do kurwy nędzy gdzie ?!-krzyczałem spanikowany.
- Problem jest chyba w tym, że nikt nie wie ... - podniósł głowę i popatrzył w moje oczy. - On ją zabije ...
- Nie, nie, kurwa nie !- byłem coraz bardziej przerażony.
- Przecież wiesz, że to prawda. - loki na jego głowie podskoczyły a z jego oczu popłynęły strumienie łez.

Ta noc była straszna. Spędziłam ją w zimnej i ciemnej piwnicy, a świadomość, że w ramach zemsty Liam chce mnie zabić jakoś bardzo nie pomagała. Nie bałam się samej śmierci. Bałam się zapomnienia. Na tym świecie nie ma nikogo kto teraz mógłby mnie uratować.
Myśli w mojej głowie buzują i jak zawsze zatrzymują się przy jednej osobie. Louis. Kocham go i temu nie mogę, lecz chciałabym zaprzeczyć. Potraktował mnie jak wszyscy, jak zwykłą szmatę, nie dał się wytłumaczyć, a co najgorsze nie uwierzył mi ,tylko osobie, którą znał kilka tygodni. Łzy zamazywały mi pole widzenia, w tym tygodniu płaczę aż za dużo. Miałam być silna, gówno prawda, nie jestem silna i w ogóle nie jestem jakakolwiek, jestem nikim.

Obudził mnie dźwięk szarpanych drzwi, jakby ktoś chciał je wyważyć. Odsunęłam się w sam kąt, to pewnie Liam sobie o mnie przypomniał. Moje ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść.
- Charlie? - usłyszałam szept przy drzwiach. To dziwne, ale brzmiał jak głos Louisa. - Ty idioto otwórz to.
Po chwili drzwi otwarły się a z ciemności wyłoniły się dwie sylwetki. Skuliłam się jeszcze bardziej. Poczułam jak ktoś podnosi moją głowę. Louis. Wyrwałam się z jego uścisku. Popatrzył na mnie przerażony.
Ciekawe co go tak przeraziło? Moja poobijana twarz czy może puste spojrzenie?
- Chodź słoneczko, pójdziemy stąd. - chciał mnie podnieść.
- Łapy precz skurwielu. Wolę tu umrzeć niż gdziekolwiek z tobą iść "słoneczko".- spojrzałam na niego z pogardą. - Nienawidzę Cię, nienawidzę cię kurwa.
- Charlie nie rób problemów. Chodź z nami. - odezwał się Harry. Jego też nie cierpię, ale trochę mniej niż Louisa.
- Nie słyszałeś? Wolę zginąć niż z wami pójść! - szarpałam się i zachowywałam jak nienormalna.
Brzydzę się go.
Louis złapał mnie i przerzucił przez swoje ramię. Nie miałam już siły. Od paru dni nie jadłam praktycznie nic. Przestałam się wiercić, przestałam walczyć.
Parę metrów przeszliśmy spokojnie, lecz w niedalekiej odległości od drzwi usłyszeliśmy kroki, a następnie strzały.
- Aaaał. - usłyszałam krzyk Harrego.
Został on w tyle, a Louis biegł dalej.
- Zatrzymaj się. - zapłakałam.
- Nie... nie uratujemy go, tylko wszystko pogorszymy. - warknął na mnie.
- Stój do kurwy nędzy, nie zostawię go ...
Zatrzymał się.
Tak po prostu.
Stał i nie ruszał się.
Ja w tym czasie podbiegłam do bruneta i próbowałam zapanować nad krwią uciekającą z jego ciała.
- Harry bądź silny. - moje łzy spadały na jego koszulkę i mieszały się z krwią.
- Nie dam rady Charlie,
Kocham Cię, - resztkami sił spojrzał w moje oczy, a ja byłam zszokowana - Nie oczekuję od ciebie tego samego, ty kochasz kogoś innego, rozumiem to,
Po prostu o mnie nie zapomnij ...
- Harry!- zapłakałam. - Nie żartuj sobie, Harry...
- Słoneczko chodź, on nie żyje. - Louis spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
- Nieprawda, kłamiesz
Kłamiesz, prawda?

- Charlie ... Charlie,
Usłyszałam jak przez mgłę,
Moje imię z ust najgorszej i najlepszej osoby jednocześnie

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 19, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Some mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz