- Jak to nie wiesz do kurwy nędzy gdzie ?!-krzyczałem spanikowany.
- Problem jest chyba w tym, że nikt nie wie ... - podniósł głowę i popatrzył w moje oczy. - On ją zabije ...
- Nie, nie, kurwa nie !- byłem coraz bardziej przerażony.
- Przecież wiesz, że to prawda. - loki na jego głowie podskoczyły a z jego oczu popłynęły strumienie łez.Ta noc była straszna. Spędziłam ją w zimnej i ciemnej piwnicy, a świadomość, że w ramach zemsty Liam chce mnie zabić jakoś bardzo nie pomagała. Nie bałam się samej śmierci. Bałam się zapomnienia. Na tym świecie nie ma nikogo kto teraz mógłby mnie uratować.
Myśli w mojej głowie buzują i jak zawsze zatrzymują się przy jednej osobie. Louis. Kocham go i temu nie mogę, lecz chciałabym zaprzeczyć. Potraktował mnie jak wszyscy, jak zwykłą szmatę, nie dał się wytłumaczyć, a co najgorsze nie uwierzył mi ,tylko osobie, którą znał kilka tygodni. Łzy zamazywały mi pole widzenia, w tym tygodniu płaczę aż za dużo. Miałam być silna, gówno prawda, nie jestem silna i w ogóle nie jestem jakakolwiek, jestem nikim.Obudził mnie dźwięk szarpanych drzwi, jakby ktoś chciał je wyważyć. Odsunęłam się w sam kąt, to pewnie Liam sobie o mnie przypomniał. Moje ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść.
- Charlie? - usłyszałam szept przy drzwiach. To dziwne, ale brzmiał jak głos Louisa. - Ty idioto otwórz to.
Po chwili drzwi otwarły się a z ciemności wyłoniły się dwie sylwetki. Skuliłam się jeszcze bardziej. Poczułam jak ktoś podnosi moją głowę. Louis. Wyrwałam się z jego uścisku. Popatrzył na mnie przerażony.
Ciekawe co go tak przeraziło? Moja poobijana twarz czy może puste spojrzenie?
- Chodź słoneczko, pójdziemy stąd. - chciał mnie podnieść.
- Łapy precz skurwielu. Wolę tu umrzeć niż gdziekolwiek z tobą iść "słoneczko".- spojrzałam na niego z pogardą. - Nienawidzę Cię, nienawidzę cię kurwa.
- Charlie nie rób problemów. Chodź z nami. - odezwał się Harry. Jego też nie cierpię, ale trochę mniej niż Louisa.
- Nie słyszałeś? Wolę zginąć niż z wami pójść! - szarpałam się i zachowywałam jak nienormalna.
Brzydzę się go.
Louis złapał mnie i przerzucił przez swoje ramię. Nie miałam już siły. Od paru dni nie jadłam praktycznie nic. Przestałam się wiercić, przestałam walczyć.
Parę metrów przeszliśmy spokojnie, lecz w niedalekiej odległości od drzwi usłyszeliśmy kroki, a następnie strzały.
- Aaaał. - usłyszałam krzyk Harrego.
Został on w tyle, a Louis biegł dalej.
- Zatrzymaj się. - zapłakałam.
- Nie... nie uratujemy go, tylko wszystko pogorszymy. - warknął na mnie.
- Stój do kurwy nędzy, nie zostawię go ...
Zatrzymał się.
Tak po prostu.
Stał i nie ruszał się.
Ja w tym czasie podbiegłam do bruneta i próbowałam zapanować nad krwią uciekającą z jego ciała.
- Harry bądź silny. - moje łzy spadały na jego koszulkę i mieszały się z krwią.
- Nie dam rady Charlie,
Kocham Cię, - resztkami sił spojrzał w moje oczy, a ja byłam zszokowana - Nie oczekuję od ciebie tego samego, ty kochasz kogoś innego, rozumiem to,
Po prostu o mnie nie zapomnij ...
- Harry!- zapłakałam. - Nie żartuj sobie, Harry...
- Słoneczko chodź, on nie żyje. - Louis spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
- Nieprawda, kłamiesz
Kłamiesz, prawda?- Charlie ... Charlie,
Usłyszałam jak przez mgłę,
Moje imię z ust najgorszej i najlepszej osoby jednocześnie
CZYTASZ
Some mistake
OverigObudzić się, oboje musimy się obudzić Może jeżeli stawimy temu czoła Będziemy mogli jakoś to przejść Bliżej, może będziemy bliżej Silniejsi niż byliśmy wcześniej, tak Zrób z tego coś więcej, tak