rozdział 9

104 7 2
                                    

Obudziłam się. Zdezorientowana podniosłam głowę, jednak nie zobaczyłam znajomego bałaganu ani nie poczułam charakterystycznego zapachu. Wszystko było takie obce. Przyglądając się dokładniej zobaczyłam białe ściany i sterylne wnętrze, znienawidzone przeze mnie wnętrze, byłam w szpitalu. Tylko co ja tu robiłam? Powoli zaczęłam przypominać sobie co się stało. Jak mogłam być taką kretynką i chcieć się zabić tylko dla tego, że miałam gorszy dzień i jakiś pierdolony Louis mi coś powiedział. Nie pomyślałam nawet o Maxie. O Boże, Max! Pewnie się zamartwia. Coś poruszyło się obok mnie. Wstałam i zobaczyłam nie kogo innego jak mojego najlepszego przyjaciela. Mocno pociągnęłam go za te miękkie kudły. Chłopak podniósł głowę, jednak na jego twarzy nie zobaczyłam tej zawsze obecnej beztroski i szczęścia, a smutek i zaschniete łzy.
- Charlie obiecałas, kurwa obiecałas pamiętasz? Taki jestem dla ciebie ważny? Nigdy tego nie robiłaś, a jak było ci źle to przychodzilas do mnie i rozmawialiśmy, to co się do kurwy nędzy stało, dlaczego do mnie nie przyszlas, czemu się między nami popsuło? Ja tak nie chcę. Kocham Cię jak nikogo innego i nie poradziłbym sobie bez ciebie. - Max płakał. On silny mężczyzna, on nigdy nie płakał. Jestem taką bezduszna suką.
Po prostu odpielam od siebie te kabelki i usiadłam na kolanach przyjaciela jednocześnie wtulajac się w niego.
- Mała nigdy więcej słyszysz?
Tam gdzie ty tam i ja...
Czemu to zrobiłaś? - zapytał.
- Tak po prostu poczułam się gorsza, a wiesz uratowałam takiego dupka- otarłam łzy- No i on chyba powiedział o kilka słów za dużo, a najgorsze jest to, że on ma rację. On ma rodzinę, a ja nie. Ale ostatni raz, od dzisiaj jestem silna i się nie dam.
- No i to jest moja duża dziewczynka, a co do tego Lou to ja sobie z nim pogadam albo pobije.

Some mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz