2.

7.4K 360 12
                                    

Po jakiś 25min jesteśmy pod salą, w której ma odbyć się bal. Tato zatrzymuje się z boku ulicy, ponieważ pod pomarańczowo szarym budynkiem, który znajduje się na niewielkiej górce jest już wiele samochodów. Wszystkie odpinamy pasy, a ja znowu czuję ten ścisk w żołądku, który sugeruje mi, że jestem zestresowana. Gdy mamy już wychodzić tato patrzy się na nas i mówi - Bawcie się dobrze i pamiętajcie jak jakiś chłopak się do was przyczepi to walcie w krocze, to taki słaby punkt - wygląda na bardzo poważnego, ale ja wiem że w duchu się uśmiecha. Na tą uwagę moje przyjaciółki starają się nie śmiać, ale się nie da, ja też nie wytrzymuje i po chwili wszystkie razem z moim tatą wybuchamy śmiechem. Kiedy się uspakajamy i już praktycznie jesteśmy na zewnątrz słyszymy z auta - Ale tak na serio uważajcie na siebie i miłej zabawy - mówi i puszcza do nas oko. - Dziękujemy - odpowiadają chórem dziewczyny, a ja szczerze się do niego uśmiecham. Machamy mu jeszcze na do widzenia i kierujemy się w stronę budynku, z którego słychać już muzykę. Sala balowa jest ogromna. Kremowe ściany, okrągłe stoliki w różnych rozmiarach nakryte białymi obrusami, nie duża scena i miejsce do tańca nad którym unoszą się trzy kryształowe żyrandole. Światło było lekko przyciemnione, co dodawało całemu wystrojowi - składającego się z balonów, światełek i świeczek dodatkowego uroku. Było także otwarte wyjście na ogród, który był ustrojony tak samo. Przez chwilę wpatrywałyśmy się w to wszystko prawie z otwartymi buziami. W końcu ogarnęłyśmy się i zaczęłyśmy szukać idealnego stolika dla nas. Na sali było już sporo osób, ale mimo wszystko znalazłyśmy stolik na cztery osoby. Śmiałyśmy się, że został przygotowany specjalnie na nasze przyjście. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozglądać się po pomieszczeniu, jakbyśmy chciały się tam odnaleźć. Jess zauważyła szwecki stół i od razu chciała się do niego skierować. Poszłyśmy razem po jedzenie zabierając także talerze dziewczyn by i im coś przynieść. Kiedy wróciłyśmy z jedzeniem Kate i Chloe poszła po coś do picia i po chwili już rozmawiałyśmy, jadłyśmy i piłyśmy drinki. Siedziałyśmy tak gadając i się śmiejąc chyba ponad godzinę, kiedy Kate wstała i oświadczyła - Koniec tego siedzenia ! To Twoje urodziny skarbie idziemy tańczyć! - powiedziała to dość głośno i na pewno parę osób to usłyszało. To chyba przez ten alkohol Kate zaczynała się rozkręcać. Bez żadnych protestów ruszamy na parkiet. Kocham tańczyć. To moja pasja. Po za tym taniec jeszcze bardziej połączył mnie i Jess, bo to nasze wspólne hobby. Od 5 lat chodzimy razem do szkoły tańca i należymy do jednej z grup. Choć ja już jako sześciolatka uczestniczyłam w lekcjach baletu, niestety kobieta, która je prowadził wyprowadziła się po roku mojej edukacji, a ja nie chciałam innej nauczycielki. Jednak po części zmieniłam zdanie, gdy w wieku 8 lat obejrzałam Dirty Dancing i poprosiłam rodziców, aby zapisali mnie na zajęcia z tańca towarzyskiego. Chodziłam na nie niecałe 2 lata, ponieważ szkoła, w której się odbywały została zamknięta. Już bałam się, że ciąży nade mną jakieś fatum, ale chyba mój pech się skończył. Tańczyłyśmy we cztery całkowicie zatracając się w muzyce i nie pozwalałyśmy, żeby ktoś nas rozdzielił. Cieszyłam się z naszego babskiego wypadu. Jess i Chloe nie miały już chłopaków. Tak, wiem, dlaczego już? W tamtym roku Chloe była w szczęśliwym związku do czasu, kiedy jej chłopak - Daniel, nie zmienił towarzystwa i zaczął się nim bardziej przejmować niż swoim związkiem. Z czasem zaczęła się tez kręcić wokół niego jakaś dziewczyna, a on nie protestował. Wtedy Chloe nie wytrzymała i zakończyła to. Już prawie 3 miesiące jest sama, mówi, że wszystko jest dobrze, ale ja wiem, że chciała by mieć kogoś. Jess zaś jest sama od jakiś 5 miesięcy. Jej były - Ben, nie starała się, czasami w ogóle zapominałam, że moja najlepsza przyjaciółka ma chłopaka. Na początku oczywiście był kochany i zachowywali się jak normalna para. Jednak po dłuższym trwaniu ich związku chłopak był taki obojętny. Jakby uważał, że Jess nie odejdzie, że nikt mu jej nie zabierze, że już ją zdobył i tyle wystarczy. Jakby nie musiał się już starać. Dziewczyna miała nadzieję, że to się zmieni, ale w końcu nie wytrzymała i zerwali. Myślałam, że będzie tęskniła za byciem w związku, ale ona po jakiś nie całym miesiącu od zerwania stwierdziła, że chce się skupić na sobie, trochę poszaleć. Kate natomiast ma naprawdę świetnego chłopaka - Seana, byli ze sobą już rok. Oczywiście chciał iść z nami na ten bal, ale Kate powiedziała, że to ma być babski wieczór na co on odpowiedział - „Ale mi odpowiada babskie towarzystwo, nawet bardzo". W prawdzie lubiłam, kiedy Sean był z nami na imprezach, (właściwie, to był raczej zawsze) bo lubię z nim tańczyć, on ze mną zresztą też.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz