21.

4.2K 261 8
                                    

Przez cały weekend zastanawiał się nad tym co powiedziała i Jessa. Na każdym krok coś, albo ktoś dawał mi do myślenia. Zakochane pary były wręcz wszędzie, a już w szczególności w Acaro. W sobotę mama poprosiła mnie bym pomogła jej w restauracji, co mnie ucieszyło, ponieważ mogłam się czymś zając i przestać myśleć ciągle o tym samym. Jak bardzo się pomyliłam. W kawiarni zebrało się mnóstwo par, a do tego Franceso ciągle opowiadał o swojej żonie. Uwielbiałam ją, nie żeby coś, ale dzisiaj to nawet moi rodzice działali mi na nerwy.

Stałam przy ladzie, albo zbierałam zamówienia od klientów i mimo ciągłej pracy moje myśli często wracały do wczorajszego wieczoru, ogólnie do wszystkiego co zdarzyło się od balu do teraz.

Ludzi trochę ubyło, a ja teraz siedziałam przy ladzie i czytała oczywiście jakiś romans i szukałam- oczywiście nie specjalnie- analogi do mojej sytuacji. Z zamyślenia wyrwał mnie włoski akcent.

-Bella co się dzisiaj z tobą dzieje?- popatrzył na mnie spod przymrożonych oczu.

-Nic Francesco.- wybełkotałam przewracając stronę książki tak jakby ważyła ona tonę.

-Przecież widzę. Jesteś taka jakaś zadumana. Coś ci ewidentnie siedzi w głowie.- przysiadł się do mnie i zabrał mi książkę.- Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.

-Wiem.- pokiwała głowę i starałam się na marne odzyskać swoje czytadło.

-Jak chcesz usłyszeć jakiś romans to sam ci mogę coś opowiedzieć.- położył książkę na najwyższym regale jaki obok nas stał.

-Francesco!- oburzyłam się.

-To chcesz?- uniósł brwi.

-No dawaj..- machnęłam ręką na znak, aby zaczynał.

-Mówiłem ci kiedyś jak poznałem się z Juliettą?- spytał.

-Yy...tak coś wspominałeś.

-Tak na pewno, ale czy na pewno mówiłem od początku i ze szczegółami?

-Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.

-No właśnie.- uniósł palec do góry.- chyba nie.- pomachał nim mi przed oczami.- W więc...- Zaczął opowiadać mi jak to jego rodzina i Julietty chciała ich wyswatać. Rodzina jego żony wróciła do miasta, a on miał pomóc jej się oswoić, sprawić by nie czuła się sama, bo miała ona wejść do szkoły w trakcie liceum, a tak zawsze jest najgorzej. Oboje się nie pamiętali, więc kiedy Francesco zaczął ją szukać po szkole, to znalazł nową uczennicę, ale nie tą właściwą. Okazało się, że w tym samym momencie do jego liceum przyszła jeszcze jedna dziewczyna- Julie. Costello nie pamiętał dokładnie imienia, swej koleżanki z przedszkola, a już w ogóle nie pamiętał jak wyglądała. Na jego nieszczęście- chociaż może teraz bardziej szczęście.- wybrał złą dziewczynę. Nowe uczennice może dlatego,że doszły do szkoły w tym samym momencie zakolegowały się. Rodzina Francesco bardzo nalegała na jego znajomość z J, więc ten starał się coś z tym zrobić, a o pomoc poprosił nie kogo innego jak Juliettę- czy to nie coś co znam. Zorientował się on dopiero, kiedy jego rodzina została zaproszona do rodziny Julietty.

-Nie skapnąłeś się przez ten cały czas?- wytrzeszczyłam oczy.

-No jakoś tak wyszło.- wzruszył ramionami

-A ona?- dopytywałam.

-Coś tam podejrzewała, ale myślała, że po prostu nie spodobała mi się, co oczywiście nie było prawdą.

-Jejku.... to musiało być dla niej przykre.- zaczęłam bawić się włosami.

-Mam nadzieję, że jej to przez te wszystkie lata wynagrodziłem.- podrapał się po czole.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz