12.

4.2K 258 3
                                    

Codziennie szukałam informacji na temat osiemnastoletnich brunetkach chodzących do mojej szkoły. Na początku mnie to trochę smuciło, ale po którymś razie po prostu zaczęłam się z tego śmiać. Na każdą stworzyłam jej własna „kartę informacji", na którą składało się zdjęcie dziewczyny, jej imię, nazwisko, data urodzenia, adres oraz parę innych wiadomości, które wiedziałam, bądź udało mi się zdobyć. Czułam się niczym detektyw, no albo jakiś psychopata.

Był kolejny piątek, kiedy dostałam sms-a od Justina.

Justin : Masz już dla mnie jakieś dziewczyny? :)

Wprawdzie miałam dla niego parę kandydatek, ale bałam się tego co zrobi. Tego, że będzie je podrywał- chociaż to raczej nieuniknione.-, że mu się któraś spodoba. Wiedziałam, jednak, że nie mogę dalej zwlekać.

Ja : Mam

Justin : Masz je przy sobie?

Ja :  Nie w domu.

Justin : To odwiozę Cię i mi je dasz ;)

Wprawdzie było mi to na rękę, bo Jess wracała z Harrym, a Chloe nie miała czasu by mnie odwieść, ponieważ musiała jechać szybko na korty, a później widziała się z Ethanem. Nie chciałam także narzucać się Kate i Seanowi. Dlatego oferta Justina była dość kusząca, jednak liczyłam, że jeszcze poczekam z tymi kandydatkami. No trudno jak się powiedziało A to teraz trzeba powiedzieć B.

Ja :  Okey

Justin : Będę czekał na parkingu, auto już znasz ;)

O tak, to auto było jednym z powodów dla których z chęcią jeździłabym z Clarkiem częściej. –Taaa.. auto, jasne, jeden z powodów, ale nie najważniejszy.- szydził ze mnie głos w mojej głowie.

Zamknęłam szafkę przy której stałam i poszłam na ostatnią lekcję, a mianowicie hiszpański. Miałam go z Jess, dlatego, gdy tylko się skończył powolny, ruchem wyszłam z klasy, pożegnałam się z przyjaciółką i w ogóle się nie spiesząc skierowała się na szkolny parking. Do mojego żółwiego tempa dodałam jeszcze dłuższą, okrężną drogę, a robiłam to tylko po to, aby dziewczyny przez przypadek nie zauważyły jak odjeżdżam z Clarkiem i nie zaczęły przesłuchania. Kiedy w końcu dostałam się do już praktycznie pustego parkingu zauważyłam Justina opartego o maskę samochodu. Wyglądał niczym chłopak z okładki. Czarny T-shirt, jeansowe shorty, czarne trampki i tego samego koloru ray bany. Oh....

-Oj przestań White. Ten koleś nawet cię nie poznaje.- skarciłam się w myślach. Wprawdzie miał do tego prawo, jednak to trochę mnie bolało. Tak się zarzekał, że pamięta tajemniczą nieznajomą i jak ją spotka to będzie wiedział, że to ona, a tu co? Chociaż właściwie to nie opowiedział mi tej historii. Może to nie do końca tak. Muszę go o to zapytać.

-Przepraszam musiałam jeszcze coś załatwić- wytłumaczyłam się.

-Spoko. Warto było czekać.- uśmiechnął się łobuzersko i odepchnął się od samochodu. Podszedł do drzwi od strony pasażera i je przede mną otworzył. Naprawdę potrafił być dżentelmenem. Nie dziwię się, że ma inną laskę co miesiąc. Potrafił urzec dziewczyny. Niby dżentelmen, słodki, kochany, a z drugiej strony trochę cham. Jest tym w stanie zawrócić nie jednej w głowie. No właśnie i to jest najważniejszy powód dlaczego nie powinnam się ujawniać. Jeśli coś, to byłabym jedynie jedna z wielu. Na ile? Miesiąc, ewentualnie dwa.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz