30.

4.2K 263 8
                                    

Nie mogłam zasnąć w czwartek po tym co się stało z Justinem. Właściwie to nic się takiego nie stało, ale ja to odczuwałam inaczej. Może coś mi się tylko wydawało. Może to tylko jakieś moje złudzenie. Może wszystko za bardzo sobie podkoloryzowałam w swoich oczach. Może...a może nie?Następnego dnia znowu było raczej tak jakby nic się nie stało. Chociaż może było jednak inaczej. Wydaje mi się, ale chyba on także tęsknił za naszą.....przyjaźnią, relacją? Nie wiem, ale takie miałam odczucie. Ja również tęskniłam, więc w ogóle mi to nie przeszkadzało. Czułam się dobrze z tym, że przez cały weekend ciągle z nim rozmawiałam, i że nawet w niedzielę się spotkaliśmy. W niedzielę obiecałam mamie, że pomogę jej w Acaro. Był weekend, a w takie dni zawsze było dużo ludzi. Siedziałam właśnie przy ladzie i cieszyłam się do swojego telefonu. Dużo rozmawialiśmy z Justinem, prawie bez przerwy. Myślę, że w momencie, gdy robiliśmy sobie 'przerwy' to Clark po prostu był z Naomi. Co mnie trochę smuciło, no, ale w końcu sama sobie namieszałam. Zastanawiałam się, czy chłopak porozmawiał już z dziewczyną, ale bałam się o to zapytać. Właściwie, to co ja gadam. Jakby z nią porozmawiał, to znałby już prawdę. To dlaczego nadal tego nie zrobił? Tego pytania także się bała. Minęła najgorsza godzina i w Acaro nie było już tłumów. Spokojnie mogłam pisać z brunetem. Nagle drzwi do lokalu otworzyły się, a w kawiarni pojawiła się piękną Włoszka z małym Włochem- Julietta i Roberto.

-Juliett, Roberto....hej.- przywitałam się z uśmiechem na twarzy.

-Alex, kochana cześć.- żona Francesco podeszłam do mnie z synkiem i zamknęła w szczelnym uścisku.-Ale....- zawołał chłopczyk i przykleił się do moich nóg.

-Cześć maluchu. Jejciu stęskniłam się za wami.- podniosłam malca i trzymałam na rękach.

-My też się za tobą stęskniliśmy, dawno się nie widzieliśmy.- powiedziała ze smutkiem w głosie stająca obok mnie kobieta o czarnych, kręconych włosach. Oj....była piękna.- Co nie Roberto stęskniliśmy się za Ballą.

-Tak...- odpowiedział chłopczyk swych słodkim głosikiem i przytulił mnie mocno owijając swoimi małymi rączkami moją szyję.

-Ja za tobą też.

-Opowiadaj Alex co tam u ciebie.- Włoszka przysiadła się do mnie i oparła ręce o blat. Wiedziałam co się święci. Oł..oł...Kurczaczek.

- Powiedział ci.

-Yhy....- pokiwała głową.- Alex jak, to w ogóle....?- spytała, a ja zaczęłam jej wszystko opowiadać. W prawdzie zrobiła to co każdy- wykład na temat: Alex powinnaś powiedzieć mu prawdę.- ale gdy dopowiedziałam jej, że teraz to czekam co dalej zaczęły się kolejne schody.- Alex nie wiem, czy to dobry pomysł. Co jeśli będzie na ciebie zły? Co jeśli, gdy zapyta tamtą dziewczyną będzie już za późno?

-Nie wiem. Nie myślała o tym. Ja...boję się. Mam wrażenie, że jeśli się dowie w taki sposób, to może...będzie łatwiej.

-No nie wiem.- pomachała głową, a po chwili drzwi do kuchni otworzyły się i pojawił się przy nas Francesco.

-O...czyżby to moja piękna żona?

-Nie tylko ci się zdaje.- zaśmiałam się.

-Cześć kochanie.- pocałowała męża Julietta.

-Tata....- Roberto przybiegł z kąta z zabawkami by przywitać się z tatą.

-Cześć maluchu.- Włoch uniósł malca do góry i okręcił się razem z nim.- Widzę, że tu panie sobie rozmawiają.

-Tak kochanie, więc nie przeszkadzaj.

-Oh....no ładnie, ładnie słyszysz Roberto idziemy gotować.- Costello udał obrażonego i odwrócił się do drzwi kuchennych.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz