29.

4.4K 263 3
                                    

Taaa... jestem genialna. Narozrabiałam, a teraz czekam, aż wszystko samo się odkręci. W dodatku nie wiem, co z tą Naomi. Może ona wcale....może to był kolega, przyjaciel, a ja źle to oceniłam. Jeszcze nie wiem czy Justin pogada z nią i kiedy to się stanie i czy w ogóle to się stanie. Zresztą i tak ta cała sytuacja jest do dupy. To wszystko jest jakieś porąbane. Po prostu świetnie...Po weekendzie miałam nadzieję, że coś się zmieni. Liczyłam, że nasze kontakty z Justinem będą znowu takie same, jak przed ' okresem Naomi '. Miałam nadzieję, że ja i Clark będziemy się przyjaźnić, a za parę dni on dowie się prawdy od Naomi. Zapyta się jej o bal, a ona powie mu, że nie jest tą księżniczką, której szuka, a sukienkę pożyczyła ode mnie. Wtedy Justin oczywiście by się troszkę wkurzył i poszedłby do mnie wszystko wyjaśnić. Pogadalibyśmy, zostałaby powiedziana cała prawd, a następnie mielibyśmy swój Happy End. Taaa.....Nie mówiłam już kiedyś, że nadzieja matką głupich? Po weekendzie praktycznie nic się nie zmieniło. Nie gadałam z Justinem, bo on za bardzo był zajęty swoją dziewczyną, która chyba w związku z tym, że jako jedyna z paczki nie miałam nikogo dziwnie się zachowywała w stosunku do mnie. Dziewczyny bardzo się wczuły w swoje związki i nie miały dla mnie za dużo czasu. Na szczęście miałyśmy te nasze środy i na szczęście miałam jeszcze Kyle. Spotkałam się z nim we wtorek. Mieliśmy pojechać coś zjeść po szkole, a następnie miał pojechać ze mną na tańce by porobić zdjęcia grupie i obgadać wstępny projekt nagrywania. Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek wyszłam szybko z klasy od matematyki i skierowałam się na parking szkolny, ponieważ czekał już tam na mnie Kyle.

 -Cześć.- przywitał się blondyn całując mnie w policzek. Było to miłe z jego strony, ale w ogóle nie wywoływało u mnie takich emocji, jakby to robił Justin.

-Cześć.- uśmiechnęłam się.-Gotowa?- otworzył mi drzwi po stronie pasażera i gestem ręki zaprosił do środka.-Jasne.- weszłam.

-To gdzie jedziemy?- spytałam, gdy chłopak znalazł się już obok mnie.

-Hmm...znam jedną fajną knajpkę.- uśmiechnął się tajemniczo.

-A więc prowadź, a raczej jedź.

-Yhy...to jak tam ci minął dzisiejszy dzień?- spytał i tak przez całą drogę opowiadałam mu co się dzisiaj działo.W końcu dojechaliśmy do miejsca, które wybrał Kyle. Przez to, że strasznie się rozgadałam nie patrzyłam na drogę i nie zorientowałam się gdzie jedziemy.

-Acaro?- uniosłam brwi do góry.- Serio?

-No co.- wzruszył ramionami.- Mówiłem, że to świetna knajpka.

-Nie mogłeś tak od razu.- powiedziałam wychodząc z auta.

-Oj... tam.- machnął ręką i razem weszliśmy do lokalu. Oczywiście, gdy tylko przekroczyliśmy próg restauracji Francesco nas dopadł i zaoferował danie szefa kuchni. Tym razem- Risotto. Włoch tak samo jak ja polubił mojego nowego kolegę, ale już parę razy powtórzył mi - „Jest naprawdę fajny i przyjazny, ale to nie chłopak dla ciebie. Powinniście zostać tylko przyjaciółmi. Kopciuszku- dodawał na końcu " Nie wiedziałam za bardzo na jakiej podstawie to wywnioskował, a on także nie potrafił mi tego wyjaśnić, właściwie to nawet nie chciał. Chociaż jak nie wiedziałam, coś tam się domyślałam. Kopciuszku? To mówiło samo za siebie. Ten dzień spędziłam naprawdę miło. Kyle pokazał mi parę fajnych rzeczy związanych z fotografią i nagrywaniem. Chłopakowi bardzo się spodobało jak tańczymy, a także praca z nami.

-Masakra mam tyle pomysłów.- zachwycał się blondyn odwożąc mnie do domu.- Jesteście super, serio.

-Kyle słyszałam to dzisiaj od ciebie już chyba ze sto razy.- wywróciłam oczami.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz