8.

5.6K 282 5
                                    

-Yhyy.. – jęknęłam na dźwięk budzika w moim telefonie. Koniecznie musze go zmienić, przecież nie może mnie budzić Beyonce– flawless, bo w końcu znienawidzę tą piosenkę. Od zawsze miałam problemy z zasypianiem, ale tej nocy przeszłam chyba sama siebie, gdyż dopiero jakieś 2 godziny temu zasnęłam. To nie możliwe, że aż tak się denerwowałam. Przetarłam zaspaną twarz i wyłączyłam budzik. Powoli wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć i ubrać w czarna rozkloszowaną spódniczkę i białą koszulę z krótkim rękawkiem i czarnym kołnierzykiem. Czasami myślę, że fajnie by było znowu mieszkać z moimi siostrami. Ta myśl jednak znika szybciej niż się pojawiła, gdy tylko uświadamiam sobie, że dzięki temu mam rano łazienkę tylko dla siebie. Gotowa zeszłam na dół do kuchni, gdzie spotkałam mamę.

-Dzie-ń do-bry- jęknęłam ziewając.

-Dzień dobry myszko. Widzę, że się wyspałaś. – powiedziała moja rodzicielka, chyba lekko mną rozbawiona.

-Tak, świetnie- kolejne ziewnięcie – Całe 2 godziny.- powiedziałam i zaczęłam się przeciągać, co nie było takie łatwe w tym eleganckim stroju.

-Oj, aż tak. Kochanie czym ty się tak denerwujesz?- spytała zmartwiona. Czym ja się denerwuję? Hmm.. pomyślmy... No na przykład tym, że zobaczę tego dupka, albo tym, że to mój ostatni rok i chciałabym go dobrze zacząć, jak i skończyć.

-Nie wiem mamcik, przecież wiesz, że ja tak zawsze.

-No wiem, wiem - pokręciła zrezygnowana głową

-Lepiej mi powiedz co tak ładnie pachnie?- spytałam wdychając słodki zapach, który unosił się w kuchni.

-A.. naleśniki.- odpowiedziała z uśmiechem.- usiąść, nałożę ci – nakazała, a ja bez gadania wykonałam jej polecenie i już po chwili zajadałam się pysznym śniadaniem i popijałam herbatą, którą dostałam od dziewczyn. Tym razem trafiłam na zieloną z grejpfrutem i napisem : „ Uśmiechnij się". To dobra rada na dziś. Od wczoraj wieczora w ogóle się nie uśmiechałam, pomijając oczywiście te chwile, w których udawałam. Nawet popłakałam się wieczorem. Bardzo starałam się zapomnieć i w końcu, kiedy tylko wspominałam bal czułam złość. Cieszyłam się, że na tamtej imprezie widziałam go z jakimiś dziewczynami. Jak z nimi tańczy, jak je podrywał. To mi pomagało zapomnieć, ale od tamtego czasu go nie widziałam, a teraz będę go widywała niemal codziennie. Co ja mówię? Będę go widywała codziennie, bo większość zajęć mamy razem. White przestać, uspokój się, przecież nic się nie stało, wy nawet nie byliście razem – beształ mnie głos w mojej głowie, co zdarzało się coraz częściej. Odłożyłam brudne naczynia do zmywarki, kiedy mój telefon zawibrował dając znak o nowej wiadomości.

     

Jessi <3 : Jesteśmy pod twoim domem :*

Tradycyjnie jechałyśmy razem we cztery do szkoły. No dobra może nie aż tak tradycyjnie, bo kiedy wszystkie moje przyjaciółki miały chłopaków, to ja jeździłam autobusem, rodzice lub siostry mnie podrzucali, albo jak mama nie potrzebowała samochodu to jeździłam sama. Czasami zdarzało się, że pojechałam z którąś z przyjaciółek i ich chłopaków, ale nie czułam się wtedy komfortowo. Potem jeździłam z Kate, która była sama, a kiedy była już z Seanem, a Jess i Chlo nie miały nikogo jeździłam z nimi. Jednak po tych burzliwych zmianach postanowiłyśmy, że postaramy się przynajmniej raz na tydzień jeździć razem. No i właściwie ostatnio to tylko Kate musiała się dostosowywać.

Schowałam telefon do torebki i wzięłam jeszcze etui z aparatem, po czym skierowałam się do przedpokoju by założyć czarne balerinki.

- Mamo idę – powiedziałam trochę głośniej by usłyszała mnie w kuchni.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz