11.

4.7K 286 12
                                    

Przed wysłaniem wiadomości zastanawiałam się jakieś 10 razy, czy na pewno powinnam to robić. Potem kolejne 10, czy dobrze wszystko napisałam i czy taka wiadomość jest okey. Odpisał mi po chwil, że się cieszy i, że pogadamy o warunkach jak się spotkamy.

Serce waliło mi jak oszalałe za co się skarciłam. Nie mogę tak reagować- pomyślałam i starłam się zasnąć, co oczywiście było dla mnie wielkim wyzwaniem.

Obudziłam się po może niecało sześciogodzinnym śnie i udałam się do łazienki. Po odprawieniu wszystkich porannych czynności poszłam do pokoju by znaleźć w szafie jakieś ciuchy do ubrania. Chciałam dzisiaj dobrze wyglądać. Nie wiem dlaczego, ale miałam na to dzisiaj ochotę. – Może dlatego, że masz dzisiaj pogadać z Justinem.- podpowiada mi głos w moje głowie. Szybko staram się odpędzić od siebie te myśli, przecież ja chcę mu tylko pomóc.- Chcesz mu pomóc zaleźć jego „księżniczkę", która jesteś ty hmm... bardzo inteligentnie.- szydziła ze mnie moja podświadomość. Dobra  może to wszystko było trochę dziwne, ale w jakiś sposób zgadzając się na to chciałam być bliżej niego. Może dzięki temu zobaczę go w innym, gorszym świetle i zapomnę o tym co się wydarzyło, a jeśli nie to przynajmniej będę tą całą akcję poszukiwawczą miała pod jakąś kontrolą. Jak znajdzie sobie dziewczynę to w jakimś stopniu będzie ona wybrana przeze mnie. Będę wiedziała, czy jest szczęśliwy, a ja sobie poradzę. Może się zaprzyjaźnimy? To mi wystarczy. –A co jeśli przejrzy na oczy i uświadomi sobie, że to ty?- spytał głos w mojej głowie. Nie... to nie możliwe. Nie pozwolę mu na to.- pomyślałam i wróciłam do przeglądania swojej szafy. Po chwili namysłu zdecydowałam, że ubiorę czarne body z rękawkiem do łokci i krótkie jeansowe spodenki z wysokim stanem. Oczywiście spryskałam się perfumami, a na moim nadgarstku pojawił się czarny zegarek i bransoletka od dziewczyn. Wzięłam tylko jeszcze plecak i udałam się do kuchni , gdzie zastałam rodziców. Tato czytał gazetę i pił kawę, a mama jadała jajecznicę.

-Dzień dobry.-przywitałam się

-Dzień dobry.-odpowiedzieli jednocześnie, a mama już chciała wstać by zrobić mi śniadanie, ale wróciła do jedzenia, jak tylko zatrzymałam ją ruchem ręki i wymamrotałam, że sama sobie przygotuję.

Odłożyłam właśnie miskę do zmywarki, gdy dostałam sms-a

Jessi:*: Już jesteśmy :)

Schowałam telefon do plecaka, w przedpokoju ubrałam czarne vansy, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu.

Jechałyśmy dzisiaj do szkoły we trzy, ponieważ Kate miała tam dotrzeć z Seanem. Przez całą drogę gadałyśmy i śmiałyśmy się, dzięki czemu zapomniałam trochę o dzisiejszym spotkaniu z Clarkiem. Mimo tego, że miałam ustalony plan działania denerwowałam się, że nie pójdzie po mojej myśli. Może to dziwne, ale miałam potrzebę w jakiś sposób uczestniczyć w tych jego poszukiwaniach. Nie chciałam dać mu tylko tej listy, która sobie wymyślił i żyć w nieświadomości w jaki sposób to wszystko się potoczyło.

Kiedy dotarłyśmy do szkoły od razu poszłyśmy się przywitać z Kate i jej chłopakiem, a następnie każde z nas skierowało się na swoje lekcje. Ja jako pierwsze miałam fizykę. Mimo, że ja lubię to nie jest najlepszy początek dnia, jest rano, a tu trzeba bardzo intensywnie myśleć.

Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek na lekcje, a ja właśnie wchodziłam do klasy, gdy wpadłam na kogoś w drzwiach.

-Yy... przepraszam.- wymamrotałam i podniosłam niepewnie wzrok by dowiedzieć z kim się zderzyłam. Pierwsze co dostrzegłam to para dużych, czekoladowych oczu. To zdecydowanie wystarczyło mi by wiedzieć kto przede mną stoi.

-Nie to ja przepraszam.-powiedział z uśmiechem na twarzy, a moje serce zabiło mocniej. Chyba musiałam wyglądać na zszokowaną, bo po chwili złapał mnie za ramiona i zapytał.-Wszystko w porządku?

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz