28.

4.5K 265 7
                                    

Poczułam jakiś nieokreślony blask na mojej twarzy. Powoli otworzyłam oczy i zamrugałam parę razy by przyzwyczaić się do światła. Wzrokiem przeleciałam po miejscu, w którym się znalazłam. To nie był mój pokój.- pomyślałam najpierw, ale po chwili wszystko sobie przypomniałam, cały wczorajszy wieczór i noc. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Sama nie wiem dlaczego. Postanowiłam, że wstanę i się ogarnę. Chciałam iść do łazienki, ale kiedy próbowałam wstać coś mnie zatrzymało, napotkałam pewną przeszkodę. Czyjaś ręka, a mianowicie Justina oplatała mnie w talii. Spojrzałam, na tyle ile mogłam do tyłu i zauważyłam, że leżymy na tak zwaną łyżeczkę. Moją twarz znowu rozświetlił uśmiech. Justin słodko spał i nie chciałam go budzić, dlatego delikatnie starałam się wysunąć z jego objęć. Brunet w tym czasie zaczął coś pomrukiwać, ale jakoś udało mi się wyjść z łóżka. Dziwiło mnie to bardzo. Jakim cudem ja zasnęłam? To się wręcz nie zdarza. Hyyy....Popatrzyłam jeszcze raz na śpiącego bruneta i z uśmiechem skierowałam się do łazienki. Kiedy już się trochę ogarnęłam znowu weszłam do sypialni. Clark ciągle spał, a ja nie wiedziałam za bardzo co mogłabym zrobić. Rozejrzałam się po pokoju, a mój wzrok zatrzymał się na półkach z trofeami oraz stojącym obok regale z książkami. Może znajdę coś dla siebie-pomyślałam i podeszłam do szafek. Pooglądałam wszystkie puchary Justina za osiągnięcia sportowe, ale i nie tylko i zaczęłam przeglądać książki. Na regale znajdowało się pełno książek historycznych, przygodowych i akcji. Były tam jeszcze parę słowników i jakiś encyklopedii. Do tego kilka komiksów i starych książek z dzieciństwa. Praktycznie na samej górze znalazłam jedną z moich ulubionych książek- „Mały książę". Sięgnęłam ręką po nią, ale mimo iż bardzo się starałam nie udało mi się jej dosięgnąć. Wspięłam się na palce i już ją miałam. Nagle koszulka, którą miałam na sobie poniosła się do góry, a ja usłyszałam lekko zachrypnięty głos za sobą.

-Hmmm...nie wiedziałem, że masz taką ładną bieliznę.- odwróciłam się i zobaczyłam Justina przeciągającego się na łóżku.

-Yyyy...- chyba moje policzki zaczynały być powoli czerwone.- Nie powinieneś się tego dowiedzieć.- spuściłam wzrok i starałam się naciągnąć koszulkę jak tylko mogłam, tak jakbym wierzyła, że ją wydłużę. On zaś z uśmiechem się mi przyglądał.

-Słodko wyglądasz z tym rumieńcem.- zaśmiał się cicho, a ja jestem pewna, że moje policzki jeszcze bardziej pokryły się czerwienią. Wstał i podszedł do mnie. Jejciu, ale on jest umięśniony... Złapałam się na tym, że przygryzłam wargę.- Czego nie mogłaś dosięgnąć?- spytał uśmiechać się do mnie. Ten uśmiech był jednocześnie łobuzerski, a z drugiej strony biło z niego jakby....szczęście, radość, może jeszcze rozbawienie. Tak to na pewno było rozbawienie.

-Mały książę.- popatrzyłam na niego nieśmiało, a on niespuszczająca ze mnie tych swoich czekoladowych ślepi przybliżył się jeszcze bardziej do mnie i sięgnął po książkę.

-Proszę.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.

-Dziękuję.- przytaknęłam, a jego uśmiech się powiększył.

-Jak się spało?

-Hyy...o dziwo dobrze.

-O dziwo?- zmarszczył brwi.

-Mam problemy ze snem i trudno mi jest zasnąć.- wytłumaczyłam bawiąc się włosami.

-A tutaj ze mną ci się udało, tak?- stwierdził bardziej niż spytał.

-Yyy..no..yhm..- pokiwałam głową.- Dziwne, ale może to przez to twoje wygodne łóżko.- pokazałam na posłanie.

-Hyyy...- zaśmiał się cicho.- Tak... łóżko.

-A jak się czujesz?- chciałam zmienić temat.

-Aaa... jest dobrze.- przeczesał dłońmi i tak już potargane włosy.- O dziwno dobrze.- pokiwał głową.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz