20.

4K 258 3
                                    

Weekend szybko minął. Następnego dnia po imprezie napisał do mnie Chris z pytaniem czy wszystko u mnie w porządku. Dlatego, że spał i prawie w ogóle nic nie pamięta dopiero w sobotę dowiedział się co działo się u Lucasa. Dobrze mi się z nim pisało. Był to człowiek przy którym nie da się nudzić. Przez weekend pisałam także z Justinem, z którym znalazła kolejne brunetki. Na prawdę dobrze się porobiło. Może trochę to dziwne i zagmatwane, ale podobało mi się to. Byliśmy ze sobą w jakiś sposób blisko.

Przyszedł poniedziałek, a z nim sprawdzenie kolejnej dziewczyny. Czułam się czasem jak jakiś detektyw. Lubiłam kryminały i zawsze zastanawiałam się jak to jest. Teraz to jakby coś tam wiem o tym.


Z uśmiechem szłam w stronę czarnego Rang rovera Justina. Miał mnie zawieść do domu, ponieważ dziewczyny pojechały z chłopakami. W ogóle mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie lubiłam wracać z Clarkiem. Dobrze nam się rozmawiało i na spokojnie mogliśmy omawiać nasze 'śledztwo'.

Weszłam do samochodu bruneta ciągle chichocząc. Siedział na miejscu kierowcy podśpiewywał sobie po cichu i wystukiwał rytm piosenki na kierownicy. Kiedy usłyszał, że weszłam natychmiast przestał- a szkoda, bo ja naprawdę to lubiła.- i spojrzał na mnie pytająco.

-I jak?- uniósł brwi do góry, a ja cicho się zaśmiałam.- Co się stało? Czemu się śmiejesz?

-Wiesz była na tym balu.- powiedziałam poważnie.- ale nie wiem czy chciałbyś się umówić z byłym Victorem, a teraz Victorią.- nadal byłam śmiertelnie poważna.

-Co?!- krzyknął.- Jezu co jest z tymi brunetkami?- zaczął machać głową z niedowierzaniem.

-Ejj... wypraszam sobie.- zaplotłam ręce na klatce piersiowej.

-Ty jesteś chyba jedyna normalna.- wskazał na mnie palcem, a ja nie wytrzymałam już dłużej i zaczęłam się głośno śmiać. Justin po chwili zrobił to samo, ale zdecydowanie śmialiśmy się z dwóch różnych rzeczy.

-Nie... wierzę..., że dałeś się nabrać.- uspokajałam się.

-CO?!- otworzył buzię, a oczy o mało nie wyszły mu z orbit.- Ty mała....- syknął i rzucił się na mnie zaczynając łaskotać.

-D...do...bra... prze..pra..szam..- ledwo udało mi się powiedzieć. Mam łaskotki chyba na każdej części ciała, dlatego to było naprawdę dla mnie ogromna kara i męka.

-No. Teraz mów prawdę.- pokiwał na mnie palcem wskazującym.

-Już dobrze mówię.- poprawiłam się na fotelu, a Justin ruszył samochodem.- Victoria była na balu.- brunet spojrzał na mnie z nadzieją.- ale ze swoim chłopakiem. Świętowali swoją rocznicę.

-Aa..- jęknął niezadowolony robiąc grymas na twarzy.

-Także jak znajdziesz swoja księżniczkę to myślę, że z chęcią pójdą z tobą i z nią na podwójną randkę.- poklepałam go po ramieniu. Przeszedł mnie jakiś dziwny prąd, ale zbagatelizowałam to i szybko zabrałam dłoń.

-Pff..- prychnął.- super z chęcią skorzystam.

-Są naprawdę słodką parą. Musiałbyś ich zobaczyć.-złączyłam razem ręce.

-Dobra dobra.- uśmiechnął się.

-To kto jest następny.- popatrzyłam przez okna by zorientować się, gdzie jesteśmy.

-Nicole, ale ją to mogę sam sprawdzić.- kiedy to powiedział szybko odwróciłam się od widoków za oknem i spojrzałam na kierowcę.

-Co?- wymamrotałam zdziwiona.

Cinderella... ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz