Siedzę w moim dormitorium i nadrabiam zaległe lekcje, okazało się że mam dużo do nadrobienia a nie było mnie zaledwie jedne dzień na lekcjach więc weekend przesiedze w książkach. Wieść o mojej pseudo próbie samobójczej rozeszła się szybko pośród nauczycieli, mam od nich duże wsparcie i kiedy będę się źle czuć mam odrazu iść do nich a oni mi pomogą. Mam przychodzić raz w tygodniu, w poniedziałki dokladniej, na rozmowy z Panią McGonnagal gdzie będzie starała się mi pomóc. Dostałam propozycję powrotu do domu na tak długo jak chce jednak odmówiłam, nie potrzebuje odpoczynku w domu. Tu się czuje dobrze a to co zrobiłam nie miało wyjść na to na co wyszło. Owszem zrobiłam naprawdę coś głupiego ale nie chciałam żeby to tak wyglądało. cieszyłam się że mam wsparcie w znajomych i bracie ale nie potrzebowałam ich nańczenia czego mam teraz nadwymiar za dużo. Tłumaczyłam im dużo razy że to nie tak ale nie dociera.
— hej Ashley, nie uwierzysz! — do pokoju wskoczyła całą uradowana Pansy która usiadła odrazu u mnie na łóżko, na co zamknęłam i odłożyłam podręcznik od eliksirów.
— co się takiego zadziało że nie uwierzę?— byłam ciekawa co mi powie dziewczyna. Od mojej głupiej akcji która wydarzyła się wczoraj co prawda, poczułam jakby nagle połączyła nas bliższa relacja.
— dziś jest impreza u nas wiesz o tym, zresztą to nic nowego — owszem, nic nowego, imprezy są tu niemal co tydzień— Draco chce żeby dziś spala u niego! Wiesz co to oznacza??— udawałam zdziwiona i zadowolona a w głębi serca poczułam znowu to ukłucie, ten ból.— będę z nim!..— zamykałam dziewczynie usta, nie chciałam tego słyszeć
— tak Pansy, wiem co to oznacza, cieszę się twoim szczęściem ale nie chciałam tego chyba slyszec— powiedziałam powoli wstając żeby iść na kolację, musiałam dość zjeść, Blaise dostał rozkaz od mojego brata żeby mnie pilnował czy coś jem.
— nie mogę się doczekać! Jak myslisz co muszę ubrać? — czułam że Pansy będzie mnie zasypywać teraz milionem pytań apropo co ma ubrać, a jak zrobić to, co z tym... Ehh źle się czułam słuchając tego, coś w głębi mnie chciało żebym to była ja ale jak widać nie minęły trzy dni kiedy Draco będzie zabawiał inna, chyba doskonale wiem jak to wygląda, chciał się tylko mną zabawić. Wyszło mu.
— Pansy, nie wiem. Ubierz to co uznasz za słuszne, ja nie dam rady tego słuchać bo nie lubię takich tematów, a teraz pozwól że pójdę na kolację. — powiedziałam wychodząc z dormitorium kierując się w stronę wielkiej sali. Po drodze na korytarzu dogonił mnie Blasie który mi zaczął mówić że mam uważać na schodach, że mam się go trzymać blisko.. guh mam już dosyć! Nic mi się nie stało więc po co tyle hałasu.. — o nie nie nie, nie siadasz tu— Zabini mocno mnie chwycił keidy chciałam usiąść na moim standardowym miejscu że omal się nie wywróciłam— siedzisz obok mnie i mnie to nie obchodzi — powiedział cały zadowolony kiedy ja już miałam dosyć siedzenia tu. Kiedy przyszła reszta uczniów w tym niestety Draco który usiadł naprzeciwko mnie wraz z Pansy, a Dyrektor wygłosił swoją co wieczorną przemowe, na stole pojawiło się mnóstwo jedzenia. Moja nowa niania zaczęła wciskać mi mnóstwo jedzenia a ja po prostu zjadłam trochę sałatki owocowej z jogurtem. Jedząc to nie zwracałam uwagi na nic.
— a ty nic nie powiesz? Będziesz siedziała tu cicho?— Draco musiał się odezwać, chciałam ignorowania się a nie rozmów.
— będę i chuj ci do tego. — powiedziałam nie podnosząc głowy tylko zapychając się sałatka.
— grzeczniej
— bo co?— podniosłam wkurwiona głowę a nasze spojrzenie znowu toczyło walkę o dominację i wygrana.
— bo tak mówię, grzeczniej
— a kim ty niby jesteś żeby mówić mi takie rzeczy?— odwarknełam do platynowego chłopczyka którego definitywnie denerwowały moje teksty.
— twoim pragnieniem..— powiedział szeptem tak żebym to usłyszała tylko ja.
— chyba kurwa błaznem — odpowiedziałam uśmiechając się pełna zadowolona. — i co? Nic nie powiesz? Będziesz siedział tu cicho?— patrzyłam głęboko w jego oczy które zaczynały płonąć że złości i pragnienia. Potrafiłam czytać z jego oczu lepiej niż z nikogo innego. Widziałam jak zerknąl na moje usta a po chwili oblizał swoje i przegryzł dolną wargę powoli odsuwając się odemnie. To było tak seksowne i pociągające. Nie mogłam tak wytrzymać i po prostu wstałam o wybiegłam z wielkiej sali prosto do mojego dormitorium. Kiedy zaczęłam schodzić ze schodów czułam że ktoś próbuje mnie dogonić. Los chciał że musiałam wywrócić się na przed ostatnim schodku upadając prosto na kolana. Poczułam lekkie pieczenie na prawej nodze ale nie przejęłam się tym, po prostu wstałam i wróciłam do pokoju.
CZYTASZ
Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌
Lãng mạn"-jesteś pierwsza osobą w której się tak zakochałam i dla mnie tyle znaczyła, a zarazem jesteś moim największym koszmarem od którego nie mogę się uwolnić.. -powiedzialam do blondyna wstając z łóżka i wychodząc z jego pokoju. to był moment w którym...