𝑟𝑜𝑧𝑑𝑧𝑖𝑎𝑙 10

56 3 0
                                    

Idę pomiędzy drzewami kierujac się w stronę zamku, wbiegłam bardzo głęboko w las więc droga może mi się trochę dłużyć. Poranne promienie słońca ogrzewały moje zmarznięte ciało, a ptaki ćwierkające z rana dodawały mi spokoju i otuchy. Spędziłam całą noc nad jeziorem w zakazanym lesie, nie wracałam do zamku z powodu potrzeby wyciszenia się. Byłam zmęczona po nieprzespanej nocy pełnej łez i krzyków, nogi mi odpadały od niewygodnych lakierków a całe ciało było zmarznięte, oczy mnie strasznie bolały z powodu przeplatanej ciemności a gardło drapało od jego zdarcia z powodów krzyków. Marzyłam o położeniu się w moim dormitorium i pójściu spać, potrzebowałam tego żeby móc odpocząć na sto procent. Miałam wrażenie że drzewa które mijam widzę już poraz kolejny, wszystko tu wyglądało tak samo jednak po kilku moich wywrotkach które były powodowane osłabieniem i chaczeniem o korzenie czy krzewy udało mi się dojść do jakiejś leśnej drogi. Zaczęłam iść po niej żeby dojść do wyjścia z lasu, nikogo nie widziałam, żadnych magicznych stworzeń czy psychopatycznych czarodzieji o których tak opowiadają. Świerże powietrze zimnego lasu czyściło moje nozdrza i płuca sprawiając że czułam czystkę od wewnątrz. Powoli zaczęłam słyszeć jak ktoś sapie do siebie, kiedy podniosłam głowę zauważyłam znajomą mi chatkę leśniczego. Odgłosy które słyszałam to głosy Hagrida który męczył się ze swoimi uprawami.
— dzień dobry Hagrid— grzecznie się przywitałam z leśniczym który odrazu do mnie podszedł.
— co ty robisz o tak wczesnej porze i co cię do mnie sprowadza?— zapytał wstając z ziemi i otrzepując kolana z brudnej ziemi.
— a tak jakos— zająkałam się lekko powoli kierując się w stronę szkoły.
Oddalam się od chatki znanego i lubianego przez większość faceta i szłam przez wysoką trawę na łące. Łąka była cała od porannej rosy i czułam jak pojedyncze mokre krople zatrzymują się na moich zakolanówkach. Byłam bardzo przemarznięta a mokra trawa muskająca moje nogi w tym nie pomagała. Kiedy byłam pod zamkiem i przekroczyłam próg zamku zaczęłam powoli iść w stronę piwnic. Było bardzo cicho, każdy zapewne spał z powodu bardzo wczesnej godziny, słońce przebijało się przez wielkie szyby i oświetlały mi trasę a moje obdzierające mnie do krwii lakierki stukały o kamienną posadzkę. Kiedy byłam przy ostatnich schodach do zejścia nie mogłam wytrzymać z bólu jaki doskwierał mi przy piętach i palcach dlatego zdjęłam buty i trasę dokończyłam boso. Po postawieniu stup na ziemię poczułam jak przechodzi je chłód a zarazem ulga z powodu braku raniącego mnie obówia. Zeszłam ze schodów i wklepałam hasło żeby dostać się do pokoju wspólnego Slyterinu. Kiedy weszłam zobaczyłam jak na kanap siedzi zdenerwowany Blaise, jak Pansy śpi na kolanach Lucas przykryta kocem wraz z Hermiona a mój brat siedzi i nerwowo ruszać nogą— gdzieś ty była idiotko?!— odrazu podbiegł do mnie zdenerwowany Remus który swoim krzykiem obudził dziewczyny.— odchodzimy tu od zmysłów bo gdzieś znikasz!— stałam przy kanapach i słuchałam opieprzu który bym dostała prędzej czy później.
— gdzie ty byłaś całą noc?!— podbiegł i do mnie Blaise który z zaciśniętymi zębami patrzył na mnie.
— kurwa powiedz coś a nie stoisz! — krzyknął mój brat a ja z lekkimi łzami w oczach spojrzałam na jego zdenerwowaną i zmęczona twarz.
— Remus nie krzycz na nią..— dodała cicho Hermiona pochodząc do niego i klepiąc go lekko po plecach
— jak mam nie krzyczeć jak gdzieś znika bez słowa!— krzyczał zdenerwowany a ja stałam. Stałam i patrzyłam trzymając w ręce moje zniszczone od wody buty i w brudnych ubraniach. Po moich policzkach same spływały łzy bezsilności.
— Skończcie na nią krzyczeć! To nic nie da!— krzyknęła Pansy przepychając się przez chłopaków i obejmując mnie swoim ciepłym uściskiem— co się dzieje?— spojrzała w moje oczy, widziałam że płakała a ja tylko rzuciłam buty na ziemię i mocno się w nią wtuliłam jeszcze bardziej płacząc.
Dziewczyna wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na kanapy gdzie usiadłam. Lucas przykrył mnie kocem bo zauważył że jestem cała zmarznięta, a Hermiona podała mi kubek z ciepłą herbatą.
— co się stało?— zapytała mnie Pansy a ja siedziałam na kanapie i czułam na sobie zawieszony i zdenerwowany wzrok chłopaków oraz dziewczyn.
— przepraszam... Po prostu przepraszam..— zaczęłam płakać i obniżać głowę, Zabini wziął odemnie kubek z ciepłym napojem a ja się skuliłam przytulając swoje kolana do siebie.
— przeprasza.. pf.. tylko tyle masz nam do powiedzenia?— widziałam że Remus był zdenerwowany i to bardzo, nie ma co się dziwić bo narobiłam syfu.
— Remus, skończ, może był byś milszy dla siostry?!— krzyknęła na niego Hermiona co bardzo mnie zdziwiło, chłopak tylko oburzony oparł się o kanapę i zaczął przecierać oczy palcami. Zaszokowała mnie postawa Granger ale on słuchał tylko jej.
— po prostu potrzebowałam ucieczki.. nie chciałam was znowu denerwować jakbym wzięła te pieprzone leki dlatego stwierdziłam że samotny odpoczynek w spokojnym miejscu będzie lepsza opcja.. nie sądziłam że zajmie mi to całą noc ..— siedziałam na kanapie i czułam ciepło koca i bijące od kominka. Łzy same spadały na moją koszule tworząc jedyne czyste ślady na niej.
— co się stało że tak zrobiłaś?— Pansy popatrzyła na mnie a ja nie wiedziałam jak jej powiedzieć prawdę. Nie chciałam jej krzywdzić.
— Pansy przepraszam..— zaczęłam głośno płakać obejmując ją — ja nie chciałam popełniłam duży błąd i teraz żałuję tak bardzo... Przepraszam— głośno płakałam i tulilam się do dziewczyny która nie rozumiała co się dzieje.
—Ashley, o co chodzi? Za co ty przepraszasz?— popatrzyłam na dziewczynę i keidy chciałam coś powiedzieć znowu zaczęłam wyć.
— Blaise proszę.. n-nie dam rady..— płakałam znowu zwijając się w kulkę pełna rozpaczy.
— po prostu.. ona i Draco.. kurwa to jest za ciezkie— chłopak zaczął się płatać w słowach a dziewczyna była cała w pytaniach i lekkim przerażeniu.— chuj.. kiedy byłaś jeszcze z Draco, on zaczął ją podrywać. Przychodził do niej mówiąc jej że ją kocha, całował ją i.. nie przejdzie mi to przez usta.. czekaj..— czułam oczy wszystkich na mnie, czułam jak Pansy zaczyna się denerwować i smucić naraz.. czułam że zaraz wybuchnie wojna.— kurwa na imprezie kiedy on cię rzucił, poszedł do Ashley, była pijana i zaczęła gadać o tym czego wcześniej nie znała... Skończyli razem w łóżku. A-a rano Draco zaczął jej gadać że ją kocha jednak ona mówiła że to nie prawdę i że on jej nie kocha. P-potem przyszedł do niej poraz kolejny i ją pocałował mówiąc że nie da rady tak bo ją kocha a on powiedziała że jak ją kocha to ma dać jej spokój...— słyszałam ciszę wokół, czułam się niezręcznie ze mój brat słyszy co robiłam z tym człowiekiem, czułam że Pansy jest bardzo zawiedziona mną.— a wczoraj przed jej zniknięciem i powiedziała o tym i zrozumiała że chyba się w nim zakochała a to dziwne uczucie które czuła to pieprzona miłość.. powiedziałem że ma z nim pogadać i kiedy ją przytuliłem okazało się że Malfoy poraz kolejny do niej szedł ale widząc jak ją przytulam wybiegł a ja kazałem biec za nim..— powiedział co chwilę zaciągając duża ilość powietrza, słyszałam szelest paczki papierosów i zapalniczki co oznaczało że odpalał jednego ze stresu. Słyszałam westchnienie Remusa i czułam coś czego się nie spodziewałam, Pansy mnie objęła.
— i co ci powiedział?— słyszałam że głos dziewczyny się łamie, tak bardzo bolało mnie to co narobiłam.
— goniłam g-go.. i powiedział ż-że kocham Blaisa i że w-widział to a ja krzyknąłem że n-nie bo k-kocham go.. — znowu zaczęłam płakać i czułam że Pansy również, tak strasznie mnie to zabolało — a on powiedział ż-że on mnie już nie kocha.. się oddalił i keidy m-miałam załamke i usiadłam na ziemi podeszedł i u-ukucnąl dodając " i kto tu za kim biega Brooks?" I-i to mnie złamało...— zaczęłam wyć jak mops. Płakałam jak nienormalna, morze łez wylewało się z moich oczu a Pansy mnie tuliła płacząc równo ze mną.
— d-dlatego zniknełaś? Gdzie ty byłaś przez te noc..— zapytała mnie dziewczyna.
— uciekłam do zakazanego lasu, nad jezioro i tam spędziłam noc.. płakałam i krzyczałam przeklinając jego imię i moje uczucia do niego.. przepraszam kurwa przepraszam...— cały czas płacząc mówiłam i przepraszam wszystkich ale głównie Pansy za to co zrobiłam— jestem najgorszą przyjaciółką..
— ej popatrz na mnie..— powiedziała a ja spojrzałam na nią, uśmiechała się po mimo że była całą zapłakana — księżniczki nie płaczą przez głupich chłopaków — te słowa sprawiły że zrozumiałam że Pansy nie jest zła, że zabolała ją prawda o mojej relacji z jej ex ale ze jestem ważniejsza niż jakiś zadufany w sobie blondynek. Zaczęłam śmiać się przez łzy przytulając ją, czułam jej szczery uścisk na sobie i zrozumiałam że dziewczyna z którą byłam od pięciu lat razem w pokoju i byłyśmy głupimi znajomymi jest dla mnie jak siostra.
— czyli to przez niego to wszystko? Te twoje napady, twoje próby i ucieczki?— zapytał Blaise który kończył palić.
— t-tak.. ale to nie były próby, mówiłam wam tysiące razy
— zabije kurwa gnoja— kiedy usłyszałam słowa Lucasa którego nie miałam okazji bliżej poznać lekko się pucieszylam ale głównie przeraziłam wtedy zauważyłam że patrzy na Remusa.
— nie.. kurwa nie!!— chłopaki jak stali tak ruszyli do góry w stronę dormitorium srebnookiego.
— oni go kurwa zabiją!— wtedy ciemnoskóry wbiegł za chłopakami po schodach wyjmując różdżkę a ja z dziewczynami zaraz po nich.
Po mimo moich poranionych nóg i zmęczenia wbiegłam po schodach do góry kierując się w stronę dormitorium. Wbiegłam do pokoju gdzie zobaczyłam jak Draco stoi ubrany w eleganckie spodnie i buty z rozpięta koszula i w mokrych włosach, trzymał różdżkę wycelowaną w Remusa. On zaś celował a niego, a Lucas i Blaise w siebie nawzajem, czułam że rozegra się tu zaraz pieprzona woja. — DOSYĆ!!!— wbiegłam w sam środek tak że każdy miał różdżkę wycelowaną we mnie.
— wyjdź stąd to jest sprawa między nami— powiedział Remus patrząc cały czas na Draco.
— nie! To jest tylko i wyłącznie sprawa moja i Malfoya! Nie chce żadnych kurwa wojen!— krzyczałam kiedy łzy mi spływały po policzkach— przestańcie proszę jestem juz zmęczona tym wszystkim..— powiedziałam ciszej upadając na ziemię że słabości.— ja chcę tylko pieprzonego spokoju!— wykrzyczałam aż zaczęłam czuć lekkie osłabienie. Nagle obraz mi się rozmazał, nie wiedziałam jak oddychać, słyszałam przytłumione głosy i pisk w uszach, aż nagle powieki mi się zamknęły a ja poczułam lekkie uderzenie.

†††

Obudził mnie dźwięk porcelany stykającej o drewno, powoli otworzyłam oczy i podniosłam się z łóżka, okazało się dźwięk który mnie wybudził to talerzyk ze szklanka herbaty kładziony na mój stolik nocny przy łóżku przez Hermione. Przy łóżku siedziała lekko zapłakana Pansy trzymająca moją rękę— jak się czujesz?— zapytała kiedy zauważyła moje wybudzenie.
— strasznie boli mnie głowa i nogi.. jest mi zimo
— napij się herbaty a ja zaraz przyniosę i termofor który położysz sobie przy stopach żeby szybciej się ugarzac, zaraz wrócę— powiedziała Hermiona podając mi napój i wychodząc z pokoju.
— Pansy ja..
— okej. Nie jestem zła, rozumiem.
— jak to?
— zauważyłam wcześniej że nic on do mnie nie czuję i jestem jego zabawka, troszkę mnie zabolało jak mi powiedziałaś tak późno że to się pomiędzy wami wydarzyło ale już się tym nie przejmuje, było to dawno a ja jestem szczęśliwa— powiedziała głaskając moją dłoń i uśmiechając się niewinnie.
— i tak będę cię przepraszać do końca życia za to.. czuje się jak ostatnia świnia robiąc coś tak okrutnego..
— Ashley, już jest po wszystkim, nie myśl o tym musisz odpocząć, potrzebujesz dużo spokoju— była taka kochana a ja zrobiłam jej świństwo. Bolało mnie to że jestem taka okropna. Położyłam głowę na poduszce po czym ją podniosłam i zaczęłam pić herbatę, kiedy prawie ja dopilam zakrztusiłam się nią — CHŁOPAKI
— Ej spokojnie to już też załatwione.. nic nikomu nie jest, kiedy zemdlałaś Draco odrazu do ciebie potrzedł i chciał cię obudzić, Blaise go odciągnął mówiąc że już dał swój popis a Remus cię tu przyniósł. Lucas pogroził trochę Malfoyowi a on był cały wystarasozny, jak wtedy kiedy był fretką! Jeszcze trochę i też by krzyczał że powie wszystko ojcu haha— na słowa dziewczyna zaczęłam się ironicznie śmiać a zarazem zadałam sobie pytanie "po co Draco do mnie podbiegł skoro mnie nie kocha". Myślałam o tym chwilę aż do pokoju nie weszła Hermiona z termoforem, odrazu położyła mi go przy nogach żebym się szybciej ogrzała po czym wyszła wraz z Remusem który siedział w pokoju wspólnym, widok Gryfonów u nas był ciężki do zrozumienia i niebezpieczny dla nas i ich. Okazało się że nie zemdlałam na długo bo tylko na pół godzinki i to bardziej z powodu zmęczenia jakie sobie sama zafundowałam. Chwilę pogadalam z Pansy po czym położyłam się spać a ona sama poszła do Lucasa.

†††

Hejka!

Wiem że miałam rozdział dodać wczoraj ale dodaje teraz czyli ,46minut po północy haha naprawdę męczyłam się z tym rozdziałem bo jak zawsze chciałam żeby się działo dużo, nie chce żeby była nuda chce żeby w książce było dużo wszystkiego dzięki czemu każdy może znajdzie fragment w którym może się utożsamiać, na tiktoku wstawi na dniach jak wygląda Lucas ponieważ bierze on coraz to więcej udziałów w rozdziałach, zresztą o Remusie jak i głównej bohaterce Ashlej też zrobię ale dajcie mi trochę czasu... Trzymajcie się i miłej nocy!!

Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz