Jest marzec, śnieg powoli topnieje i w powietrzu już czuć wiosnę. Dzisiaj jest piątek czyli kolejna impreza, tym razem jest ona u puchonów przez co praktycznie cały slytherinu wybył z naszego domu węża. Jednak Draco chciał skorzystać z okazji wolnego pokoju i powiedział że coś zaplanował dla mnie i że mam przyjść o 19stej.
Stałam właśnie przed jego drzwiami od pokoju poraz ostatni poprawiając moja bluzkę. Pytałam się chłopaka jak się ubrać i powiedział że jak mi będzie wygodnie. Kiedy chłopak mi otworzył byłam w dużym szoku, t przygotował coś super uroczego. W całym dormitorium pozapalał świece których płask ślicznie oświetlał pomieszczenie. W pokoju umieścił również dużo różnych materiałów i poduszek robiąc przyjemne miejsce do siedzenia. Do tego wino, nawet dwa oraz misę z owocami.
Siedziałam wtulona w niego już dobre dwie godziny, cały wieczór spędziliśmy na wspólnym czyatniu książki, rozmowach i piciu wina. Była to jedna z najprzyjemniejszych randek z moim już narzeczonym. Uwielbiałam to jak dba on o każdy szczegół. W pewnym momencie chłopak wstał i potrzedł do mnie podając mi rękę na gest wstania. Stałam twarzą w twarz z chłopakiem, Draco delikatnie założył mi kosmyk włosów za ucho po czym przyciągnął moja twarz do swojej powodując że nasze usta złączyły się. Pogłębiam nasz pocałunek doprowadzając do tego że teraz to leżałam na łóżku a blondyn wisiał nade mną ciągle mnie całując. W pewnym momencie jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele, jego delikatny dotyk sprawiał że przechodziły mnei ciarki. Czułam jak pod wpływem alkoholu moja ochota wzrosła do maksimum. Podwinelam mu jego zieloną bluzę która szybko zdjął przez co widziałam jego klatkę piersiową w całej okazałości, miał idealnie jak na swój wiek zbudowana klatkę. Po dłuższym czasie nasze rozbieranie dobiegło końca a my nadzy zaczęliśmy zajmować się sobą nawzajem sprawiając że zapomnieliśmy o całym świecie. Spędziliśmy razem najlepsza noc jaką mogłam sobie wyobrazić. Tak bardzo go kocham...
‡‡‡
Jest 2 mają, niestety nie spodziewałam się jednej rzeczy. Dokładnego planu śmierciożerców. Nie sądziłam że ludzie których uznałam za rodzinę będą niszczyć Hogwart który był moim domem. Oni chcieli go przejąć, on, Voldemort, mężczyzna którego mimo jego złej opinii tak chwaliłam a jednak się tak pomyliłam. Przez jego chore podejście do tego wszystkiego, tego co robi on i reszta śmierciożerców zaczęłam rozumiem czemu Draco się tak bał, on wiedział że tak się może stać. Że są oni zdolni do wszystkiego. Walka trwa już kilka godzin, niestety dużo uczniów oraz innych czarodzieji opuścili nas i zobaczymy się z nimi dopiero po drugiej stronie. Moje dormitorium? Już go nie było, pokoje innych uczniów? Sale lekcyjne? Te śliczne korytarze? Już tego nie było. Błonie, chatka Hagrida, boisko... Tego już nie było. To wszystko zostało zniszczone przez ludzi których uważałam za moją rodzinę. Siedzę za jedną z kolumn ukrywając się, czułam się taka bezbronna, nie wiedział po czyjej jestem stronie, zaczęło do mnie docierać jak tęsknię za bratem który nie wiem czy teraz żyje, martwiłam się bo moi przyjaciele, najbliżsi przyjaciele czyli Pansy, Blaise i Daniel nie wiem gdzie są i również nie wiem czy żyją. I Draco, nie wiem gdzie jest poraz ostatni go wiedziałam w pokoju życzeń, potem, nawet nie wiem kiedy, zostaliśmy rozdzieleni. Też nie wiem czy żyje.. siedzę w ruinie w której się wychowałam i modlę się o to by umrzeć, nie chciałam żyć z wiedzą że moi wszyscy przyjaciele, moja rodzina, moja miłość mogą nie żyć. To było straszne.. w pewnym momencie usłyszałam jak ktoś idzie po kamieniach, zaczęłam się bać że to któryś ze śmierciożerców idzie po mnie. Podniosłam powoli głowę i zobaczyłam że to Draco. Mało co nie wywracając się na gruzie wbiegłam do niego i co przytuliłam, czułam jak i on i ja płaczemy i cieszymy się że się widzimy. Oboje byliśmy w pyle, we krwi, spoceni, zapłakani, zalamni. Nasz jedyny dom w którym się niemal wychowaliśmy właśnie staje się ruina przez naszą jak myślałam rodzinę. — Draco.. ja się tak boje, ja nie chcę byś śmierciożerczynią..— płakałam patrząc mu prosto w oczy.
— Ashley ja wiem ale jest już za późno.. nie wiem co zrobimy ale damy radę.. byle razem.. biegnij się gdzieś indziej schować zaraz przyjdą tutaj a nie chce by się znaleźli, ja cię potem odnajdę, kocham cię..
— kocham cię Draco..
W tamtym momencie bez wahania uciekłam jak najdalej tylko dałam radę, starałam się biec tak szybko ale zaraz moje serce się krajało. Nic nie widziałam przez łzy aż w pewnym momencie się zatrzymałam, usłyszałam jak coś się kruszy i kiedy spojrzałam nad siebie zobaczyłam jak ogromny kawał sufitu wali mi się na głowę.
Pov. Draco.
Stoję właśnie że wszystkimi uczniami Hogwartu oraz czarodziejami kiedy to naprzeciw mnie stoi cała masa śmierciożerców chcących przejąć te szkole. Byłem tak zły że jej nie powiedziałem, teraz muszę ją chować w tym zamku, mam naprawdę nadzieję że nic jej nie będzie. Rodzice chcieli żebym poszedł no nich liczyłem na to że jak tam pójdę do nic się nie stanie Ashley.
— STOOP! — Usłyszałem bardzo znajomy mi głos którego tak dawno nie słyszałem, odwróciłem się i zobaczyłem jak na prawie środek wybiega Remus — naprawdę? Na czym wam tak naprawdę zależy, co?! Niszyczie nasz drugi dom, na którym my wszyscy jak i nasi rodzice się wychowali, nasi dziadkowie czy wy! Wszyscy uczęszczaliśmy do jakiejś szkoly magi ale to właśnie ta, Hogwart to był nasz dom! Proszę.. nie niszczcie go bo przy tym zabijacie sami siebie. Przed chwilą znalazłem jedną z was która wiem że była dla was na ten moment najważniejsza, była to moja siostra! Zabiliście moją siostrę i jedna z was! Następczynię Salazara! Jedyna! Cieszy was to?!— kiedy usłyszałem że Ashley nie żyje nie mogłem w to uwierzyć, musiałem zobaczy jej ciało dopiero wtedy uwierzę. W ostatniej chwili zaklęciem przyciągnąłem do siebie Remusa następnie teleportując się na wielką salę gdzie teraz jest aktualnie skrzydło szpitalne. Widziałem rozpacz, smutek, złość. Ludzie leżeli przy swoich rodzinach i rozpaczli nad tym że ich już nie ma nie chciałem wieżyc w to że zaraz i ja tak będę. Nie możliwe ona musi żyć. Remus zatrzymał się przy jednym ciele a ja zauważyłem jej przedramię i już poznałem że to jej ręka. Odsłonilem biały materiał by ostatni raz ją zobaczyć.
— nie.. nie.. to nie ona.. Remus kurwa powiedz mi że to nie ona!— zacząłem krzyczeć i płakać jednocześnie, chwyciłem ją za policzki, nie były już tak ciepłe jak kiedyś, były lodowate. Nie sądziłem że to się stanie. — nie.. nie.. — mówiłem sam do siebie leżąc na jej klatce piersiowej z nadzieją że usłyszę jej bicie serca.
— Draco chodź, ochłoniesz trochę i zaraz weocisz..— czułem jak Remus mnie odciąga
— nie!! Daj mi chwilę na potrzymanie mojej dziewczyny.. proszę... Błagam...
Tak o to nie było już nas, teraz, ani później. Ostatnie miesiące do były najlepsze miesiące jakie w życiu miałem. Nienawidzę ani mojej rodziny za to że przez nią moja Ashley nie żyje i Hogwartu który będzie mi tylko o niej przypominał.
Kocham cię Ashley....
Hejka kochani <3
To już koniec tej książki, koniec mojej historii Draco z moją cudowna Ashley. Początkowo zakończenie miało być inne, radosne, zadowalające każdego jednak.. czułam że to jest potrzebne. Że tylko tak się rozstanę z tą książką. Pisze już ją za długo i ona musiała się w końcu zakończy. Wiem że ma ona masę błędów ale głównie była pisana hobbistycznie co jest raczej logiczne + pisałam ją na oko dwa lata xo już oznacza ile razy zmieniał mi się styl pisania, plus mam bardzo silna dysleksję za co bardzo przepraszam. Mam nadzieję że przywiazalisxie się do tej książki tak jak ja, ta książka to była w pewnym sensie część mnie, Ashley była moim odwzorowaniem, pozostałe postacie pozostały dopasowane do ludzi znajdujący się wokół mnie. W pewnym sensie część mojego zycia jest tą książką. Jest mi trochę przykro że usmiercilam ją ale naprawdę musiałam.
Dziękuję wam za ten cały czas, mam nadzieję że chodź trochę wam się ona podobała. Zapraszam was do innych moich książek które może nie są tak ciekawe jak ta ale równie dobre.
Trzymajcie się /*
![](https://img.wattpad.com/cover/284892713-288-k394868.jpg)
CZYTASZ
Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌
Romance"-jesteś pierwsza osobą w której się tak zakochałam i dla mnie tyle znaczyła, a zarazem jesteś moim największym koszmarem od którego nie mogę się uwolnić.. -powiedzialam do blondyna wstając z łóżka i wychodząc z jego pokoju. to był moment w którym...