Wtedy zrozumiałam że mam na sobie cały komplet dresu Cormac'a. Głośno westchnęłam po czym zaczęłam szukać w kufrze jakiś innych dresów, moich dresów. Znalazłam jakieś zwykle czarne dresy i czarną bluzę, do tego szybko wzięłam czysta bieliznę i bez zastanowienia z rzeczami wbiegłam do łazienki zamykając się tam— ASHLEY JA CHCAILAM DO ŁAZIENKI!!— usłyszałam krzyk Pansy za drzwiami.
— NIE MAM CZASU — odkrzyknełam przekluczajac drzwi, bez zastanowienia zdjęłam z siebie brudną bieliznę która wrzuciłam do kosza na pranie obok prysznica do którego się kierowałam. Kiedy weszłam do kabin odrazu włączyłam wodę bez zastanowienia jaka poleci, zawsze tak robiłam. Kiedy po moim ciele zaczęły spływać pierwsze krople letniej wody zaczęłam się myc. Wlałam na gąbkę troszkę płynu do mycia o zapachu wanilii z lawendą i zaczęłam jeździć przedmiotem po moim ciele. Potem zaczęłam myć włosy, szampon o tym samym zapachu co płyn do mycia ciała i zaczęłam masować skórę głowy. Każdy mój kosmetyk do kąpieli wraz z mgiełkami bądź perfumami miały zapach wanilli lub lawendy albo oba naraz. Były to moje ulubione zapachy jakie czułam, chociaż od wczoraj zaczęłam lubić zapach tytoniu, wody kolońskiej i ... Nie. Stop. To co się tam wydarzyło się nie powtórzy, tego nie było i nie będzie. Na koniec zmywania z siebie całego brudu, potu czy łez i zmęczenia posmarowałam się cała balsamem lawendowym i popsikałam się mgiełką do ciała waniliową. Kiedy wyszłam z kabiny, zimne powietrze uderzyło o moje lekko rozgrzane ciało, odrazu ubrałam się w ubrania przyniesione przezmnie wcześniej i zabrałam się za resztę pielęgnacji, postanowiłam że dziś zrobię naprawdę dużo dla siebie, potrzebuje takiego dnia chociaż raz w tygodniu gdzie ważna będę tylko ja. Po całej pielęgnacji twarzy i włosów która zajęła mi dwie godziny postanowiłam że pójdę sie przejść po Hogwarcie, przejdę się do boiska od quidditcha i z powrotem. Wychodząc z łazienki zauważyłam tylko Pansy która definitywnie odsypiała impreze, miała szczęście że dziś niedziela i lekcje zaczynają się od jutra. W pokoju jedyne co zrobiłam to pościeliłam swoje łóżko i posprzątałam porozrzucane ubrania.Narzuciłam na siebie szatę slytherinu i ruszyłam na mój spacer. Potrzebowałam odpoczynku i spokoju, byłam naprawdę wykończona po moim wczorajszym teatrzyku.. to czym było to co przeszłam jest czymś czego nie życzę nikomu, nawet wrogowi. Idąc sobie po korytarzach od których odbijało się zimno oraz pojedyncze głosy osób która postanowily iść na spacer czy posiedzieć na łonie natury. Idąc w stronę wyjścia ze szkoły zauważyłam dwie znajome mi postury. Oczywiście to mogło być bardziej niż pewne Cormac ze swoją nową dupą. Minęłam ich szybko uderzając przy tym jego nową dziewczynę barkiem—uwazaj jak chodzisz, kretynka!— krzyknęła do mnie dziewczyna na co się obróciłam i tylko mrugnełam oczkiem i wróciłam do kierunku w którym szłam.
†††
Jestem właśnie pod boiskiem do quidditcha i słyszę że ktoś gra, postanowiłam wejść na trybuny z myślą że to może jest mój brat, kiedy weszłam do góry i usiadłam zauważyłam że to wcale nie grał Gryffindor tylko slytherin. Stwierdziłam że i tak popatrzę, tak i tak nic nie robiłam więc mogłam sobie posiedzieć i obejrzeć jak trenują. Niestety zauważył mnie ktoś kto nie miał, Draco. Kurwa, teraz będzie myślał że przyszłam tu dla niego. Odrazu zeszłam z wierzy i poszłam w stronę zamku, w tym momencie marzyłam żeby coś zjeść dlatego chciałam iść na wielką salę iż w każdej chwili powinien być obiad. Położyłam ręce na stole na których oparłam głowę. Siedziałam przy stole i czekałam aż zacznie się uczta, słyszałam że przychodzi coraz to więcej uczniów i robi się tłocznie. Nagle ktoś mnie pstryknął w tył głowy na co automatycznie ją podniosłam o rozejrzałam się kto to — czego chcesz?— Draco, zawsze musi się zaczepiać, normalka.
— a miłej nie dasz rady? — powiedział siadając obok mnie
— o nie, nie siadasz tu, nie ma nawet takiej opcji — zaczęłam odpychać chłopaka na co ten znowu przysunął swoją twarz do mnie
— jeszcze kilka godzin temu rzuciłaś się na mnie pełna pożądania a teraz mnie odpychasz? Nie ładnie Brooks. — powiedział tym swoim głosem biorąc kosmyk moich włosów za ucho. Kiedy mówił tym głosem ciarki mnie przechodziły a zarazem zalewała fala ciepła. — ..kto wie co by było dalej gdyby Pansy nam nie przeszkodziła.. wtedy też bys mnie odpychała? — Draco wiedział jak zakręcić kobietą wokół palca, wiedział jak je oczarować, był doskonały w tę grę i nikt nie potrafił tak jak on.
— rzuciła bym zaklęcie zakazane, a teraz idź — powiedziałam odwracając głowę w drugą stronę. Niestety to nic nie dało, chłopak chwycił delikatnie moja twarz i nakierował ją w swoją stronę, nie umiem mu się oprzeć.
— chciał bym móc jeszcze raz cię pocałować— powiedział patrząc na moje usta i lekko przecierając dolna wargę kciukiem.
— nie. Nie powtórzy się to. Nie ma takiej opcji, masz Pansy — miałam już wstać od dużego stołu i wrócić do pokoju, jednak chłopak chwycił mnie za nadgarstek na co automatycznie zacisnęłam oczy i usta.
— gdzie idziesz?— powiedział dalej trzymając mój nadgarstek co powodowało ból z powodu siniaków na nich. — odpowiedź mi — czułam jak zaciska palce na moim nadgarstku i jak siła z nich przepływa aż do mojego łokcia.
— daleko od ciebie, a to co się wydarzyło rano to był błąd, chwilowy skok w bok, straciłam kontrolę nad sobą a ty to wykorzystałeś. Nienawidzę cię.— po ostatnich dwóch słowach poczułam jak jego ręka puszcza moja co pozwoliło mi szybko wyjść z pomieszczenia a ja mogłam wrócić do pokoju. Owszem byłam głodna i chciałam zjeść ale nie mogłam znieść jego obecności. W dodatku że dobrze wiedział o stanie moich rąk a on je tak mocno ścisnął, przypominając mi o tym co się stało. W tym roku jest już nad wymiar nieznośny.
CZYTASZ
Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌
Romantizm"-jesteś pierwsza osobą w której się tak zakochałam i dla mnie tyle znaczyła, a zarazem jesteś moim największym koszmarem od którego nie mogę się uwolnić.. -powiedzialam do blondyna wstając z łóżka i wychodząc z jego pokoju. to był moment w którym...