— mam newsa!— krzyknęła Pansy wbiegając do wielkiej sali w sobotnie popołudnie kiedy Remus tłumaczył mi eliksiry. Dziewczyna usiadła obok nas zamykając przed nosem książkę chłopakowi.
— w takim razie słuchamy..— powiedziałam pełna ekscytacji.
— Ashley ale miałaś się uczyc— dodał lekko zdenerwowany brunet
— oj tak trochę luzu też jej się przyda, siedzieć tutaj już druga godzinę!— dodała Pansy na co Remus zabrał swoje rzeczy i poszedł rzucając szybkie "pa" w naszą stronę. — więc news jest taki że... Lucas zabiera mnie na randkę jutro!
— to super piękna!— powiedziałam naprawdę zadowolona chowając pergaminy do książki. — i gdzie cię zabiera?
— do trzech mioteł na kremowe piwo i na spacer.. Jezu nie mogę się doczekać!— przy ostatnim słowie niemal zaczęła się rozpływać na stole.
— cieszę się bardzo twoim szczęściem w takim razie, ale uważaj na siebie— dodałam powoli wstając z niewygodnej drewnianej ławy a zaraz po mnie dziewczyna.
Kierując się do pokoju wspólnego slyterinu dziewczyna opowiadała mi pełna ekscytacji w co się ubierze, jak wyobraża sobie wieczór i że mam jutro za nią nie czekać no pewnie zostanie u chłopaka, ma on swój osoby pokój z powodu że jest prefektem. Cieszyłam się jej szczęściem ale mimo wszystko wewnątrz duszy byłam smutna. Minęło już kilka dobrych dni od ostatniej sytuacji z Draco, zaczął się październik a na dworze zdążyło zrobić się brzydko i zimno a wszystkie drzewa zmieniły barwy z zielonych na pomarańcze i brązy. Dalej byłam zła że tak potraktowałam blondyna, ciągle odczuwam jego brak obok siebie co dołuje mnie nieziemsko. Nie rozumiem o co chodzi ale chyba zaczęłam tęsknić za nim, nasz kontakt wygląda tak że nie wygląda, nie ma go, jakbyśmy się nie znali. Na posiłkach siadamy razem ale się nie odzywamy, ignorujemy siebie albo wymijamy w wejściu. Mamy wspólną ekipę ale nie wprowadzamy do niej kwasów, nie chce żeby przez jego uczucia i naszą relację się coś popsuło.
Wchodząc do pokoju wspólnego widziałam jak na kanapie siedzi Blaise z Greengrass i Draco z.. Grace??? Co jest tutaj grane. Widziałam jak chłopak ochoczo obejmuję ją ramieniem i jak ona się w niego wtula. Ten widok sprawił że zakuło mnie w sercu i czarna chmura pojawiła się nad moją głową, zdołował mnie widok ich razem. Czułam jak moje serce pęka na małe kawałki— hej czarniutka!— krzyknął do mnie ciemnoskóry, chłopak bardzo lubił wymyślać dla mnie różne przezwiska które podnosiły mnie w jakimś stopniu na duchu— jak tam z eliksirami?
— em no cóż dalej ciężko— powiedziałam szczerze zatrzymując się na chwilę przy kanapach.
— jak chcesz mogę ci wytłumaczyć, jestem dobra z eliksirów — powiedziała zadowolona blondyna która oderwała się na chwilę od Draco. Jej głos spowodował u mnie nie małe zdenerwowanie, zacisnęłam ręce na książkę i spojrzałam na nią ze sztucznym uśmiechem
— nie dzięki, poradzę sobie — rzuciłam mierząc ją wzrokiem, dziewczyna definitywnie wyczuła jak pluje jadem w jej stronę bo odrazu popatrzyła z pogardą — będę szła już.. —powiedziałam lekko posmutniałym głosem kierując się w stronę schodów
— w końcu..— usłyszałam jak Draco coś sepleni zapijając napój że szklanki.
— spierdalaj pieprzona fretko— rzuciłam w jego stronę na co się zakrztusił. Ostanio kiedy dogryzał portretowi został zamieniony w śnieżno białą fretkę przez jednego z nauczycieli, nie znam go, nie miałam jeszcze z nim lekcji i liczę że mieć nie będę bo przeraża mnie jego dziwne szklane oko. Od tamtego czasu każdy lubi mu dogryzać tym a on się bardzo irytuje.
— no idź się jeszcze zaćpaj— na te zdanie nie obróciłam się, poczułam tylko jak Pansy obejmuje mnie ramieniem i idzie że mną do pokoju i jak Zabini go wyzywa za to co powiedział. Zabolało mnie to bardzo co spowodowało u mnie niekontrolowany płacz. Niemal wbiegłam do dormitorium i położyłam książkę na łóżku, zaczęłam krążyć po pokoju w te i we wte próbując się uspokoić i przestać płakać. Nie lubię okazywać uczucia jakim jest smutek bo czuję że ludzie uważają mnie za atencyjną.
— Ashley spokojnie..— powiedziała brunetka przytulając mnie i głaskać po głowie, byłam ciut wyższa od niej co mogło trochę śmiesznie wyglądać ale było mi tak dobrze że tak się o mnie zatroszczyła i dbała.
— ale się nie da! Rozumiem że mi dogryzał i w ogóle ale to już przegięcie, wiedział czemu to robiłam a i tak mi to musi wypominać.. to w niczym nie pomaga!— mówiłam całą zapłakana do jej ramienia.
— Jezu aniele ty mój nie płacz!— nagle usłyszałam Blaisea który podszedł i objął nas obie w uścisku. — nie przejmuj się nim, wiesz że to dupek i dostał już opierdol. A jak będzie trzeba to dostanie i wpierdol..— dodał ciemnoskóry na co się zasmiałam i odczepilam z uścisku.
— pamiętasz co ci mówiłam? Księżniczki nie płaczą— powiedziała Pansy wycierając mi łzy swoją szatą slytherinu— a teraz wybacz ale muszę wyjść, papa śliczna i nie płacz!— dorzuciła wychodząc z pokoju i zostawiając mnie z Zabinim.
— musimy pogadać o czymś i musisz mi to wyjaśnić — powiedział lekko spoważniał Zabini— o co do cholery chodzi z Draco, gdzie znikneliście w tamtą imprezę z twoim cudownym tańcem i cała reszta, wasza relacja jest inna niż zwykle a ja muszę wiedzieć o co chodzi.— spojrzałam na chłopaka i myślałam czy powiedzieć mu wszystko.
— okej ale muszę zapalić, masz papierosy? Odkupie haha— zasmiałam się na co chłopak tylko zaprowadził mnie do łazienki gdzie usiedliśmy na zimnej podłodze i zaczęliśmy palić.
— więc od początku.. kiedy w pociągu poszliśmy na papierosa Draco się dziwnie przejął mną i zauważył że jest bardzo nie tak, w łazience zauważył że mam siniaki na nadgarstkach które spowodował mi Cormac kiedy oznajmiał ze mnie zostawia, wtedy Draco się wkurwił i pobiegł po Remusa żeby go wyjaśnić. — Zabini patrzył na mnie cały zaszokowany a ja kontynuowałam rozmowę — będąc już w Hogwarcie zaczęły dziać się dziwne rzeczy, zaczął mocno zbliżać się do mnie, podczas mojego pierwszego ataku paniki kiedy zaczełam uderzać kostkami o ziemię on mnie odciągnął a ja poczułam przy nim się bezpiecznie, jak jeszcze nigdy, poczułam coś co sprawiło że na nowo odzyskałam siły.
— żartujesz?— dodał zdziwiony Zabini
— chciała bym.. powiem ci coś o czym nie możesz nikomu powiedzieć, jeżeli to wygadasz dopiluje że cię zniszczę zaklęciami — powiedziałam na co Zabini obiecał że nie powie— więc.. poniosły nas emocje, on mnie pocałował a ja mu oddałam pocałunek, kiedy mieliśmy o tym zapomnieć wieczorem przyszedł i zrobił mi dobrze.. gdyby nie to że Pansy chciała dostać się do pokoju skończyło by się inaczej..
— kurwa..— zaczął się krztusić dymem na moje slowa— ale on był wtedy z Pansy??
— tak.. czuje się z tym okropnie bo Pansy to moja dobra kumpela i nie mogła bym jej nigdy czegoś takiego zrobić a emocje jakie mi towarzyszą od dłuższego czasu same doprowadzają do tego. Było potem kilka takich sytuacji naprawdę niezręcznych, a na imprezie emocje poniosły nas za bardzo, straciłam kontrolę nad sobą jak i on.. zrobiliśmy to..
— ku-rw-a— ciemnoskóry poraz kolejny dusił się dymem z papierosa którego kończył palić — to on wtedy już na 100% zdradził Pansy?
— nie, zerwał godzinę wcześniej z nią.. a rano po naszym sexie który był cudowny swoją drogą haha— zasmiałam się również kończąc papierosa i wrzucając niedopałek do odpływu w umywalce— powiedział że mnie kocha, że on coś czuję i że chce ze mną być a ja go odrzuciłam. Kilka razy potem o tym mówił i ostatnio wbiegł mi do pokoju po czym mnie zaczął całować a ja mu się nie opierałam, powiedział że on nie może tak dłużej bo mnie kocha, a ja mu powiedziałam że jeżeli mnie kocha to ma mi dać spokój...— powiedziałam opierając głowę o kamienna ścianę.
— a ty go kochasz?— zapytał Blaise na co czułam jak łzy napływają mi do oczu.
— nie wiem.. po prostu nie wiem — zaczęłam płakać a chłopak oparł się o mnie glowa— przy nim czuje się bezpiecznie, czuje się wyjątkowo a kiedy widzę go z inną dziewczyną moje serce się rozpada. Kiedy jest obok, kiedy czuję jego dotyk, kiedy go słyszę, czuje jak się rozpalam. Nie wiem co to za uczucie kochać kogoś.. ja bym chciał tylko wiedzieć czym jest to co czuje do Draco ale to nie jest miłość. On jest dupkiem i mnie zrani, w dodatku to były Pansy nie mogła bym jej tego zrobić..— zaczęłam płakać na co Zabini wyjął po papierosie.
— słoneczko.. ty go kochasz po prostu — powiedział odpalając mi papierosa.
— ale jak? On jest pieprzonym manipulantem który bawi się dziewczynami, on je ma dla własnych korzyści! Dlaczego moje serce wybrało jego..
— posłuchaj mnie, musisz z nim porozmawiać szczerze a nie odrazu go odtrącać, mogę też z nim pogadać ale jedyne co mi mówi od ostatniego czasu to to że on nie ma uczuć i nie kocha nikogo. Jestem w szoku bo to co mówisz jest nie podobne do niego ani trochę..
— o to mi chodzi! Ja nie wiem czy go kocham ale kiedy widzę jak przytula inna chce mi się płakać i krzyczeć. Kiedy jest blisko chciała bym go kochać, przytulać i całować.. jego oczy sprawiają że zatapiamy się w ich blasku, jego dotyk jest jak lekarstwo..
— ... Bo go kochasz, to jest miłość — powiedział Zabini.
— Ale on jest dupkiem! — wrzasnelam a chłopak zaczął mnie przytulać, aż ktoś wszedł do łazienki gdzie siedziałam z Blaisem w jego objęciach. Był to on, Draco.
— chciałem cię przeprosić ale widzę że przeszkadzam..— chłopak trzasnął drzwiami i wyszeł.
— kurwa biegnij za nim!— krzyknął Zabini a ja bez zastanowienia rzuciłam papierosa na ziemię i wybiegłam z dormitorium, w ostatniej chwili widziałam jak szybko znika przy zejściu ze schodów kierując się do wyjścia z pokoju slyterinu. Kiedy wyszedł wybiegłam za nim i widziałam jak się zaczyna kierować gdzieś w głąb piwnic— Draco!— krzyknęłam na co chłopak się zatrzymał a ja go dogoniłam.— musimy porozmawiać..
— a czy mamy o czym?— powiedział obracając się do mnie, widziałam w jego oczach złość i rozpacz.
— tak, musimy
— o czym "musimy" porozmawiac? — widziałam jak zaciska rękę w pięść i a jego oczy zalewa jeszcze większe przygnębienie
— o nas..— powiedziałam cicho kiedy moje oczy powoli się szkliły, chwyciłam za zaciśniętą rękę chłopaka a on ją szybko wyrwał na co łzy zaczęły same wypływać mi z oczu.
— jakich nas? Widziałem jak przytulasz się do Blaise, chyba wszystko jasne. Wiem jaki macie kontakt. Nie mamy raczej o czym rozmawiać
— Draco to nie tak— mówiłam dusząc się łzami a blondyn przeczesał włosy dłonią i lekko się zaśmiał.
— a niby jak? Kochasz go— powiedział patrząc z rozpaczą w moje spuchnięte od palczu oczy
— nie!
— widziałem. Kochasz go— powiedział kiedy ja poraz kolejny chwyciłam jego rękę, on ją wyrwał odpychając mnie przy tym i powoli odchodząc.
— Draco proszę wysłuchaj mnie!— krzyczałam kiedy on szedł dalej— Draco kurwa!— wrzasnełam poraz drugi kiedy szedł przed siebie — DRACO KOCHAM CIE ROZUMIESZ?!— wtedy chłopak się zatrzymał i spojrzał na mnie. — kocham cię kurwa.. — zaczęłam mocniej płakać i upadłam na kolana kiedy zobaczyłam że odchodzi dalej. — ja cię naprawdę kocham..— siedziałam na brudnej zimnej podłodze patrząc w dół, nie słyszałam nic prócz moich słonych łez opadających na posadzkę, dusiłam się przez płacz którego nie mogłam opanować. Byłam wściekła na siebie, że tak zrobiłam, mogłam to zrobić inaczej, mogłam dać mu szansę wcześniej, ale nie. Spierdoliłam. Spierdoliłam po całości.. znienawidziłam w tym momencie całą siebie— wiem o tym— usłyszałam ciche i krótkie zdanie aż podniosłam powoli głowę. Przede mną zauważyłam czarne eleganckie buty a idąc ku górze widziałam blondyna w czarnym garniturze. Chłopak uklękną przedemna i patrzył na mnie. — wiedziałem że tak jest ale wiesz co?— powiedział a w jego oczach nie widziałam nic prócz złości.— ja ciebie nie— po tych słowach moje serce pękło a ja się załamałam. — i kto tu kogo teraz goni Brooks?— po tych słowach blondyn wstał i znikną w oddali, dusiłam się moimi łzami i nie mogłam się opanować. Krzyczałam na środku niczego i obwiniałam siebie i wszystko. Kiedy zebrałam resztki sił wybiegłam z zamku w stronę lasu, było już ciemno ponieważ zbliżała się zimą. Na dworze wcale nie było przyjemnie, było zimno, strasznie i wilgotno. Nic nie widziałam i dosłownie biegłam w stronę zakazanego lasu. Zaczęłam się błąkać po nim szukając mojego nowego spokojnego miejsca na ziemi.
Dotarłam do jakiegoś jeziora, jedyne światło jakie tam było to odbicie ksiazyca, usiadłam na brzegu wody i straciłam kolejne siły. Płakałam przy brzegu i obwiniałam się o wszystko co zrobiłam, miałam tyle opcji, tyle możliwości a wolałam to wszystko wypierac a kiedy zrozumiałam moje uczucia było za późno. Słyszałam jak drzewa strzelają od wiatru, szum liści niektórych drzew dawał cudowne uczucie. Blask księżyca oświetlał taflę wody a wszystko dopełniała moja rozpacz. Dusiłam się moimi łzami i zaczynało brakować mi powietrza nie mogłam się uspokoić, w pewnym momencie po prostu położyłam się na zimnym piasku z którego chłód przebijał się na moje plecy przez cienki materiał białej koszuli. Widziałam tylko gwiazdy na niebie które układały się w piękne gwiazdozbiory.
Siedziałam nad tym jeziorem i dużo myślałam, rzucałam kamieniami o taflę wody i ćwiczyłam zaklęcie patronusa z czystej nudy i potrzeby zapomnienia o największej porażce mojego marnego życia. Nie myślałam o powrocie do zamku bo czułam się tutaj dobrze, szukałam odpowiedzi na wszystkie pytania. Co jakiś czas krzyczałam do losu dlaczego jest takim potworem i sprawia mi tyle bólu. Wyzwalam świat że jest przeciwko mnie. Kiedy potrzebowałam chwilę ochłonięcia zdjęłam buty i zakolanówki zostawiając je na brzegu i wchodziłam do wody po połowę uda. Woda była przeczysta a dno całe w kamyczkach. Krążyłam w każdą stronę i czułam przypływ negatywnych emocji po czym nagły spadek energii.†††
Hejka!
Mam dla was kolejny rozdział który jest trochę przygnębiający, sama pisząc go czułam ogromy ból bo jest lekko oparty na sytuacji w jakiej jestem od ostatniego czasu... Mam nadzieję że i taka odskocznia od dotychczasowego pisania przepełnionego szczęściem i (nawet nadmierna) erotyka sprawi że bardziej wczuejcie się w samych bohaterów, jeszcze dziś wstawię kolejny rozdział trzymajcie się!!

CZYTASZ
Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌
Lãng mạn"-jesteś pierwsza osobą w której się tak zakochałam i dla mnie tyle znaczyła, a zarazem jesteś moim największym koszmarem od którego nie mogę się uwolnić.. -powiedzialam do blondyna wstając z łóżka i wychodząc z jego pokoju. to był moment w którym...