𝑟𝑜𝑧𝑑𝑧𝑖𝑎𝑙 15

49 2 0
                                    

Po moich słowach chłopak wstał i usiadł przed mną podnosząc czubkiem palca moją brodę bym patrzyła na niego. Kiedy spojrzałam w jego mieniące się srebrne oczy przeszły mnie ciarki i moje ciało odrazu zamarło. — nie dziękuj, bądź przy mnie— te słowa sprawiły że ciarki poraz kolejny przeszły wzdłuż mojego ciała. Kiedy chciałam coś zacząć mówić usta chłopaka zbliżyły się do moich jednak nie zostawiły na nim żadnego pocałunku, po prostu były blisko a nasze czoła się stykneły. Było to coś bardzo intymnego ale zarazem coś dzięki czemu wiem że jestem ważna. Nie z każdym siedzisz w takiej pozycji nic nie mówiąc, to jest czynność w której czujesz troskę i ciepło osoby. Byliśmy siebie tak daleko a jednak tak cholernie blisko. Ta chwila była piękna, była taka o której marzy każdy. Po dłuższej chwili w tej pozycji chłopak oddzielił nasze twarze a na moim czole zostawił buziaka który pokazał że nie jestem tylko zabawką, że nie chodzi tylko o jedno, tylko że to co jest między nami jest czymś więcej czymś czego nie czułam nigdy. Poczułam jak bardzo jestem ważna.
Draco po daniu mi całusa w czoło odsunął się, widziałam że nie był pewien czy mógł to zrobić i że nie wiem czy to co się dzieje jest odpowiednie. Spojrzał lekko zawstydzony jednak ja odrazu się rzuciłam na niego i go przytuliłam. Nie spodziewał się mojego ruchu podczas tej gry, bo ten ruch był niespodziewany jak jego całus. Poczułam jak ręce blondyna opadają na moje plecy i jak zamyka mnie w uścisku, był to szczery i ciepły uścisk a dzięki niemu czuje się bezpiecznie i doceniona. Chciałam żeby było tak zawsze. Moje serce zaczynało krzyczeć "Ashley tak! Powiedz mu to! Powiedz że ty go naprawdę kochasz i chcesz tego codziennie!" Jednak mój rozum twierdził "za wcześnie, nie ma sensu, musisz poczekać, dać wam czasu". Tak bardzo chciałam spełnić prośby mojego serca ale nie mogłam, nie mogłam bo rozum miał rację. Powoli oderwaliśmy się od siebie i popatrzyłam w jego oczy które w tym momencie błyszczały, były to najszczęśliwsze oczy jakie dotychczas widziałam, chciałam w nie patrzeć cały czas ale wiedziałam że nie mogę tak długo patrzeć bo źle się to skończy i będę żałować dlatego przerwałam nasze spojrzenie i ręką podniosłam jego różdżkę żeby mu podać.

†††

Jest 19 grudnia, wróciłam kilka godzin temu z zakupów z Pansy bo musiałyśmy kupić sobie suknie na bal bożonarodzeniowy. Kiedy Lucas zaproponował go Pani McGonnagal tej się spodobał fakt że jesteśmy zainteresowani tym bałem, porozmawiała z Dumbledorem oraz innymi nauczycielami i zgodzili się na bal, jest on dla uczniów z roku piątego, szóstego oraz siódmego ponieważ młodsze nie mogą z powodu wieku i braku aż takiego zainteresowania. Przez ten cały czas każdy z naszej paczki trąbił o tym balu, w czym idą a przede wszystkim z kim. Pansy oczywiście idzie z Lucasem, Zabini znalazł jakiegoś starszego ślizgona który okazał się być chętny na pójście z nim. Blaise jest przezachwycony że z nim idzie jednak powiedział że nie powie nam kto to tylko dowiemy się na balu, cząsto przez ostatni czas widywał się z nim w miejscach o którym nam nie wiadomo. Szczerze to dawno nie widziałam tak szczęśliwego Zabiniego jak w ostatnim czasie. Draco powiedział że nie wie z kim idzie, chociaż cały czas do niego podchodzą dziewczyny z tego samego roku i pytają czy nie chce z nią iść, zresztą u mnie podobnie z różnicą że zapytania idą od uczniów ze starszych roków, jednak ja je odrzucam bo szczerze to, może i to głupie ale liczę że w końcu Draco zaprosił by mnie.. naprawdę liczę że tak będzie, chyba mi po prostu na nim zależy. Kolejna wiadomością z ostatnich dni jest to że napisałam do rodziców, z wyjaśnieniami o te święta, stwierdzili że w końcu rodzina rzeczywiście musi się o tym dowiedzieć i mam jednak przyjechać w święta, cieszę się bardzo ale zarazem lekko stresuje.
Wracając do teraźniejszości to Pansy od godziny kręci się po dormitorium i skacze w swojej czarnej satynowej sukni która jest przylegająca u góry bez ramiączek i luźna ku dołowi. Wygląda w niej pięknie w szczególności kiedy jej włosy lekko podskakują a czary z jej różdżki dodają tego efektu do jej piękngo pokazu. Sama siedziałam na łóżku i patrzyłam na szczęście dziewczyny, była tak szczęśliwa że swojej sukni i z tego jak wygląda, tak dobrze mi się na nią patrzyło. Była już dość późna godzina bo dochodziła dwunasta w nocy i powoli chciałam kłaść się spać, jutro jest co prawda sobota ale jest też bal i chce być wyspana. — Pansy naprawdę cieszę się twoim szczęściem i cudownie wyglądasz w tej sukni ale błagam połóż się już— poprosiłam dziewczyna pół martwa na co ona przewróciła oczami i odłożyła różdżke.
— odepniesz mi zamek?— zapytała na co odrazu podniosłam się do siadu i rozpięłam zamek z tyłu a dziewczyna zaczęła ją ściągać — swoją drogą nie śpię tu tylko idę zaraz do Lucasa, musi tylko sprawdzić czy wszyscy młodsi uczniowie już śpią albo są w dormitoriach. — no tak zapomniałam. Dziewczyna tak naprawdę ciągle jest u chłopaka a ja głównie sama w pokoju, ona przychodzi tylko kiedy musi się przebrać albo zmienić swój bagaż w formie ubrań, więc tak naprawdę mieszkam sama w moim dormitorium.
— racja — odpowiedziałam szybko zaczesujac włosy ręką.
— ej piękna, a ty z kim w końcu idziesz?— zapytała dziewczyna kiedy stała do mnie tyłem i ubierała stanik ponieważ pod suknią go nie miała.
— sama chociaż szczerze liczę że mnie zaprosi jedna osoba..— powiedziałam na końcu uśmiechając się sama do siebie.
— mmm kto taki?— usłyszałam lekkie mruknięcie dziewczyny
— szczerze to liczę że Draco— na moje słowa dziewczyna podbiegła do mnie w samej bieliźnie i ukucnela przed mną
— co, ty słyszysz siebie?
— tak, tak myślę — czułam jak robię się cała czerwona na jego myśl, nasza relacja znacznie się poprawiła i naprawdę liczę na jakieś większe kroki w przód.
— Ashley, co ty w nim takiego widzisz? Nie wiem czy jest on odpowiedni dla ciebie, jesteś za dobra..— powiedziała trzymając moje kolano.
— ja wiem że on sprowadzi mnie na dno ale.. jest taki wysoki, taki przystojny.. jest taki zły ale zarazem robi wszystko tak dobrze.. dba o mnie, troszczy się, widzę to i czuję.. ja naprawdę coś czuje do niego, chciała bym żeby mnie zaprosił— mówiłam do niej uśmiechnięta i zatapiając się w marzeniu o nim. Spojrzałam na dziewczyna która miała brodę na swoich rękach, widziałam jak się uśmiecha słuchając mnie, była zadowolona.
— eh dziewczyno, kocham cię i chce dla ciebie dobrze dlatego się boje jak to wyjdzie, ale trzymam kciuki że ci się wszystko uda, tylko pamiętaj o jednym— powiedziała powoli wstając odemnie— ... Księżniczki nie płaczą przez chłopaków, zapamietaj— powiedziała na co się lekko zamsialam i uśmiechnęłam.
Dziewczyna ubrała dresy i wzięła ubrania po czym wyszła, widziałam że bierze suknie więc nie spodziewałam się że wróci jutro, tylko jak już to w poniedziałek rano lub w południe. Zgasiłam światła w moim dormitorium i usiadłam na łóżko, chwyciłam za różdżkę która odpaliłam zaklęcie "Lumos" i bawiłam się małym światełkiem na końcu różdżki. Kręciłam nią różne wzorki zostawiając świecące smugi które znikały po sekundzie. Juz powoli usypiałam kiedy usłyszałam lekkie pukanie — prosze— powiedziałam podnosząc się do pół siadu i poprawiając włosy, zza drzwi wychyli się dobrze znajomy mi blondyn który zamkną za sobą drzwi i zapalił światło. — coś się stało Draco?— zapytałam wyłączając moje światełko którym się bawiłam.
— chciałem zapytać o coś
— tak?— chłopak usiadł na łóżku obok mnie a ja się poprawiłam tak że siedziałam przy nim na kolanach i patrzyłam w jego oczy.
— czy.. czy.. kurwa— chłopak definitywnie się jąkał przez co nie wiedziałam o co mu chodzi— czy.. ten.. bo jest bal i..— domyślałam się o co chodzi, zaczęłam się uśmiechać od ucha do ucha bo czułam że zaraz mnie zapytał o coś na co tak długo czekałam—.. czy uważasz że to dobry pomysł jak zaproszę Greengrass na bal?— te zdanie sprawiło że moje myśli i marzenia na temat wspólnego tańca na balu prysła. Z zewnątrz się uśmiechałam ale w środku płakałam. Owszem zauważyłam że ostatnio trochę gadali ale nie sądziłam że on zechce ją zaprosić na bal...
— tak Drac-o— głos lekko mi się załamał i zaczynałam czuć powolne łzy w moich oczach — to dobry pomysł ale wyjdź, spać już ide— powiedziałam szybko tak żeby tylko czarem wyłączyć światło i się położyć na bok tak by nie widział mojej twarzy.
— napewno? Nie widzę żebyś była zadowolona— chłopak definitywnie nie chciał wyjść, chciał rozmowy ale ja nie chciałam rozmawiać ani temat jego i Greengrass i ich wspólnego pójścia na bal.
— ta-k— poraz drugi głos mi się załamał a ja pociągnęłam nosem, czułam że zaraz wybuchnie płaczem— wyjdź juz, jestem zmęczona— powiedziałam z trudem kiedy poczułam jak ciężar z mojego łóżka wstaje i słyszałam jak kieruje się do wyjścia
— jak uważasz, dobranoc, dziękuję za pomoc— po jego słowach usłyszałam jak drzwi się otwierają a następnie zamykajął. Automatycznie kiedy byłam sama zaczęłam płakać. Było mi strasznie przykro, łudziłam się że jednak to mnie zaprosi a jednak było inaczej, chłopak nie zaprosił mnie. Nawet nie chciał, tak strasznie mnie mnie to zabolało. Łzy same zaczęły spływać mi po policzkach, zacisnęłam usta żeby nie krzyczeć z rozpaczy i przykuliłam nogi do siebie. Moje oczy same się zamknęły a ja płakałam, czułam że kochanie go to jest przegrana gra. Czułam że to wszystko, te uczucie, moje staranie, nie są warte tego wszystkiego.
— ale ej, nie płacz — kiedy usłyszałam jego głos, odrazu otworzyłam oczy i zobaczyłam jak kuca przy moim łóżku i jego różdżka lekko się świeci. Odrazu schowałam się pod kołdrę całą wystraszona, nie wiedziałam co się właśnie stało ale zarazem zrozumiałam że on tak naprawdę nie wyszedł i widział jak zaczynam płakać. Poczułam jak kołdra jest ze mnie lekko ściągana, podniosłam delikatnie wzrok i widziałam jak blondyn stoi nad mną a lekkie niebieskie światło oświetla jego twarz. — nie chcesz żebym z nią szedł co?— powiedział a ja tylko znowu zaczęłam cicho łgać i poraz kolejny się skuliłam. On, położył się obok mnie i mnie przytulił, czułam jak delikatnie głaska mnie po ręce co zaczęło sprawiać że przestawałam płakać. — nie chcesz co nie?
— nie chce... Znaczy jeżeli chcesz to idź ale będąc szczera to liczyłam na inne pytanie..— powiedziałam kiedy łezki zaczęły znowu mi uciekać, nie miałam siły oszukiwać, nie umiem przed nim.
— też nie chce, byłem ciekaw co powiesz.. tak naprawdę to chce iść z tobą.— odrazu po tym usiadłam a on zaraz po mnie. Chłopak zaczął wycierać łezki z moich policzków po czym podniósł moja twarz tak że przylismy na swoje twarze oświetlone przez różdżkę. — Ashley, zechcesz iść ze mną na bal?— to było to zdanie co chciałam cały czas usłyszeć, byłam zła że tak zrobił ale zarazem byłam najszczęśliwszą dziewczyna w Hogwarcie.
— tak!— odrazu odkrzyknełam i przytuliłam chłopaka tak że upadł na łóżko a ja leżałam na nim przytulona, on się lekko zaśmiał i zaczął głaskać mnie po głowie, było to tak przyjemne. Miał na sobie dresy które sprawiały że czułam się tak bardzo komfortowo przy nim. Sama miałam na sobie krótkie dresowe szare spodenki i czarny top. Czułam zapach chłopaka który działał jak coś na uspokojenie a jego dotyk dodawał mi otuchy. Głaskał mnie delikatnie po głowie sprawiając że moje oczy same się zamykały. Byłam coraz bardziej senna, chciałam już usypiać kiedy poczułam jak chłopak powoli przykrywa mnie i siebie kołdra, nie chciałam protestować, chciałam usnąć przy nim. Czułam te ciepło, troskę, czułość, czułam jego obok.

†††

Hejka!

Mam dla was rozdział który jest według mnie cudowny i z takim zakończeniem jakie chciała by każda z was lub każdy;) mam nadzieję że wam odpowiada i serdecznie zapraszam na kolejny rozdział który pojawi się lada moment<3

Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz