Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kwestia obstawy Ricka podczas negocjacji nie podlegała absolutnie żadnej dyskusji. Podobnie do składu osób, które mogły z nim pojechać.
Uczestnictwo Riley zostało skreślone już w momencie, w którym tylko subtelnie zasugerowała swoją chęć potowarzyszenia im w tym spotkaniu. Nie zgłosiła się, bo takie miała widzimisię - postać Gubernatora przyprawiała ją o gęsią skórkę mimo, że tego człowieka jeszcze nie spotkała. Chciała po prostu w jakikolwiek sposób przyczynić się do poprawy sytuacji, nawet jeśli tylko przez udzielenie Rickowi wsparcia moralnego.
— Nie. — odezwały się jednocześnie trzy głosy, skutecznie uciszając Riley. Daryl, John i Rick popatrzyli na nią przez chwilę twardymi spojrzeniami, po czym jak gdyby nigdy nic powrócili do przygotowań do wyjazdu.
— Przecież to nie ja będę z nim dyskutować. — próbowała wpłynąć na ich zdanie, jednak zdawało się, że cała trójka podjęła już decyzję i nie zamierzała jej zmieniać. — Mogłabym nawet siedzieć przez cały czas w samochodzie z Hershelem...
— Nie będziesz się zbliżała do tego człowieka. — John posłał jej ostre spojrzenie, wymieniając magazynek w swoim pistolecie. Zerknął gdzieś ponad ramieniem Riley, odnajdując wzrokiem siedzącą na schodach, przysłuchującą się ich rozmowie Emily. — I żeby tobie też podobny pomysł nie wpadł przypadkiem do głowy!
Emily uniosła do góry dłonie w geście kapitulacji i pokręciła głową, wyraźnie dając znać, że nie zamierza się w to mieszać.
— Zajmiemy się nim. — do szatynki podszedł Daryl. Widział na jej twarzy rozdarcie i bezsilność, a także niespełnioną chęć udzielenia im pomocy w sprawie Gubernatora. — To niebezpieczny człowiek, Riley. A nasi już wystarczająco przez niego wycierpieli... Zostań tu z innymi i dopilnuj, żeby nic się nie odpieprzyło pod naszą nieobecność.
Mogła jedynie utrzymać spojrzenie jego zmrużonych, lekko spuchniętych oczu i pokiwać głową. Żadne inne wyjście nie wchodziło w grę, jak po prostu przystać na decyzję podjętą przez Ricka i pozostałą dwójkę i zostać w więzieniu. Nie byłaby w stanie pomóc im podczas tych negocjacji - a przynajmniej w jakiś sposób przydałaby się przy przygotowaniu więzienia do obrony.
Dlatego też ostatecznie wylądowała przy stoliku na bloku mieszkalnym, przetrzepując zebraną broń razem z pozostałymi członkami grupy. Do arsenału znalezionego w jednostce dorzucona została spora kolekcja broni znaleziona przez Ricka, Carla i Michonne w miasteczku rodzinnym Grimesów. Zapasy prezentowały się naprawdę imponująco, pozostało jedynie zadbać, by każdy karabin i pistolet był naładowany, a dodatkowe magazynki pozostawione w strategicznych miejscach.
Riley milczała, wpychając kolejne naboje do magazynków. Perspektywa nadchodzącej walki napawała ją niepokojem i w pewnym stopniu również wstrętem. W powietrzu wisiała zapowiedź śmierci, która już wkrótce miała dosięgnąć tych żywych. Pozbawianie innych ludzi życia wprawiało ją w stan bliski paniki. Sama nigdy nie przyczyniła się do niczyjej śmierci. Miała ratować życia ludzkie, a nie je odbierać...