Koniec samowolki

56 9 0
                                    

Zobaczyłam jakże piękną zimną ścianę. Wróciłam, więc do kąpieli i już po siedmiu minutach byłam już czysta i pachnąca. Owinęłam się w ręcznik i podeszłam do komody, aby włożyć na siebie piżamę. Ku mojemu zdziwieniu to nie była piżama tylko mój drugi ręcznik. Miał taki sam kolor jak piżama, więc dlatego pomyliłam go z piżamą.

- Eh! Super.. Teraz muszę iść po piżamę

K- Ej idziesz?

Byłam dalej owinięta w ręcznik, a piżama była w moim pokoju razem z Knockout'em. Wzięłam głęboki wdech, chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam do pokoju patrząc tylko na obrany cel czyli szafę. Ukucnełam i otworzyłam szufladę z piżamami, chwyciłam jedną z nich i gdy chciałam już wyjść, poczułam dłonie oplatające się w okół mojej talii. W jednej chwili stałam przed szafą a w drugiej już leżałam na łóżku. Knockout stał nade mną i trzymał za nadgarstki.

K- No maleńka mogłaś nie wychodzić, bo teraz nie mogę się powstrzymać

- He?

Zarumieniłam się, bo zrozumiałam o co mu chodzi. Próbowałam się jakoś uwolnić z jego uścisku, ale byłam zbyt zamyślona by to zrobić. Zaczął całować mnie po szyi i od tyłu powoli rozwijał ręcznik. Przerwał mu to dzwonek do drzwi.

K- Eh! Kogo niesie?!

- Heh idź lepiej otworzyć a ja się ubiorę

K- Nie muszę, może poczekać

Uśmiechnął się szarmancko i miał już przejść do rzeczy, ale dzwonienie przekrztałciło się w uporczywe pukanie. Knockout się wkurzył i poszedł wygarnąć temu kto tak pukał, a ja wstałam i wzięłam do ręki piżamę. Ubrałam się i usiadłam na łóżku, czekałam aż Knockout wróci i będzie narzekał na tego co pukał. Tak się jednak nie stało minęły trzy minuty a go nadal nie było i na dodatek  panowała grobowa cisza. Wychyliłam się z zza drzwi i próbowałam zobaczyć co się stało. Zauważyłam światło docierające z korytarza co sugerowało, że drzwi są otwarte. W okół panowała ciemność zaniepokoiłam się trochę.

- Knockout? Jesteś tam?

Nikt nie odpowiedział, więc postanowiłam że ubiorę się w normalne ciuchy, bo może Knockout pogonił tego co dzwonił do drzwi. Założyłam bluzkę z czaszką i krótkie czarne spodenki. Wybiegłam z pokoju i weszłam do ciemnego salonu rozejrzałam się i włączyłam światło. Popatrzyłam na kanapę, a to co zobaczyłam przyprawiło mnie o dreszcze. To był Knockout! Siedział a raczej spał zakłuty w kajdanki. Dotarło do mnie, że ktoś tu jest i nie ma dobrych zamiarów. Natychmiast podbiegłam do niego.

- Knockout! Odezwij się! - Krzyknęłam łapiąc go za ramiona

Miałam bardzo czuły słuch, więc od razu usłyszałam jak ktoś się zbliża. Wstałam, wyciągnęłam pistolet z pod bluzki i wycelowałam w nieznajomego.

- Ani kroku!

F- Spokojnie chcę tylko porozmawiać

To był ten facet, który oferował mi pomoc przy złamaniu, a potem próbował aresztować. Zdenerwowałam się, bo kto normalny usypia kogoś i mówi że chce tylko pogadać?

- Albo z tąd idziesz, albo giniesz! Wybieraj!

F- Spokojnie jeśli nie chcesz żeby twojemu przyjacielowi stała się krzywda to lepiej oddaj mi tą broń

- Ha! Nie zrobisz mu krzywdy bo to ja mam broń nie ty

F- Chyba nie zauważyłaś specjalnych kajdanek

- Pff! Kajdanki jak kajdanki

F- Otóż nie, mogę porazić go prądem jak tylko wcisnę ten guzik

Wyjął pilot i pokazał czerwony guzik z białym piorunem. Uśmiechnął się i przybliżał palec do guzika.

MonsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz