Mały wypadek

129 7 1
                                    

- Umiem dbać o siebie! - Fuknełam

F- Ile czasu już jesteś sama w domu?

- Myślisz, że ci powiem? Niedoczekanie twoje!

F- Czy ty wiesz z kim rozmawiasz?!

- Nie i nie chcę wiedzieć

F - Dobra nie ważne chodźmy już!

Nie wiedziałam co mam robić, więc wyrwałam mu się i pobiegłam przed siebie wprost na ulicę. Niestety nie zauważyłam jednego z jadących samochodów, który jechał prosto na mnie. Odruchowo skoczyłam w bok unikając potrącenia. Widziałam rozgniewanego mężczyznę na przeciwko mnie a to nie zapowiadało niczego dobrego. Szybko wstałam i znów zaczełam biec nie oglądając się za siebie. To wszystko nie mogło się dobrze skończyć. Gdy stanełam, aby złapać oddech uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie jestem. Odpaliłam, więc telefon i włączyłam google maps. Do domu miałam 25 minut marszu, zdziwiło mnie to że tak daleko odeszłam. Wyznaczyłam trasę i ruszyłam, ale szybko zrezygnowałam ze względu na przeszywający mnie ból w nadgarstku.

- Chyba lepiej udać się z tym do szpitala..

Sprawdziłam ile czasu zajmie mi dotarcie na piechotę do szpitala, ale to co zobaczyłam zniechęciło mnie. Musiałabym iść tam 45 minut a to trochę za dużo biorąc pod uwagę mój stan. Zastanawiałam się jak inaczej i szybciej mogę się tam dostać. Pierwsza myśl jaka pojawiła mi się w głowie to złapanie autostopa, ale szybko się rozmyśliłam bo wiedziałam, że mógłby się zatrzymać jakiś pedofil. Druga myśl była trochę bardziej bezpieczna a było nią zadzwonienie po Venoma. Szybko wybiłam to sobie z głowy, bo wiedziałam, że prubóje on odnowić urwany kontakt ze swoim pierwszym przyjacielem. Żadna z tych opcji mnie nie zadawalała. Pomyślałam też, że mogę wrócić tam do tego mężczyzny, ale wiedza o tym jak go wystawiłam przeszkadzała mi w tym. Załamana podeszłam do pierwszego lepszego auta i usiadłam przy nim. Zawsze tak robiłam kiedy miałam doła lub byłam smutna. Ból był coraz mocniejszy a obraz wystającej kości nie pomagał o tym zapomnieć.

- Gdybym miała swój samochód nie byłoby problemu.. - Szepnęłam - Eh chyba wiem co zrobię.. Po prostu wrócę do domu i jakoś zawinę to w bandaż a potem coś wymyślę - Dodałam

Wstałam z ziemi włączyłam telefon i szłam tak jak mi pokazywał drogę. Już po 28 minutach stałam pod garażem, ale ku mojemu zdziwieniu drzwi, były całe i zamontowane tak jak były wcześniej. Myślałam, że to może rodzice wrócili wcześniej i nic o tym mi nie powiedzieli. Weszłam do garażu, aby zobaczyć czy wszystko jest na swoim miejscu. Po wejściu stanełam jak wmurowana, bo samochód, którego wcześniej nie było, stał sobie spokojnie na swoim miejscu.

- T-to nie możliwe.. Przecież z rana go tu nie było - Szepnęłam

Zaczęłam się rozglądać po garażu w poszukiwaniu jakiegoś listu czy czegoś w tym stylu. Bo nie widziałam innego wyjaśnienia.

- Chyba spadając z murku nie tylko uszkodziłam sobie nadgarstek, ale i głowę - Prychnęłam pocierając głowę

Podeszłam do samochodu i zaczełam się mu bacznie przyglądać w celu znalezienia jakichkolwiek rys lub wgnieceń. Nic szczególnego nie zwróciło mojej uwagi.

- Chyba pójdę się położyć.. Eh i muszę jeszcze opatrzyć tą ranę..

K- Tylko zrób to dobrze

Zdziwiona powoli spojrzałam na samochód i zaczęłam się zastanawiać czy mi się nie przesłyszało.

- C-co.. Ty umiesz mówić? - Spytałam zdziwiona

K- Nie tylko mówić

Po tych słowach samochód zmienił się w ogromnego, ale mieszczącego się w garażu robota.

MonsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz