Rozdział 45

1.1K 38 17
                                    

Adrianna
 

 
              Przebudzam się. Zegarek wskazuje drugą w nocy, a ja leżę w łóżku sama. Nie mam siły już płakać. Leżę bezruchu przebrana w bluzę Maksa i dresowe spodnie. Tyle dałam radę zrobić, przebrać się, po tym jak niemal błagałam Paule by mnie wykąpała, by zmyć z siebie ten obrzydliwy zapach Jakuba, by zmyć jego dotyk, ten ból...
              Domyślam się czemu jestem sama. Maks wielokrotnie mówił, że jeśli go zdradzę to koniec, że on nie da rady tego przejść, nie da mi drugiej szansy.
              Podnoszę się z łóżka. W naszym pokoju nie ma Lilki. Jak przez mgłę pamiętam, że Magda zabrała ja do siebie, żebym mogła spokojnie spać, ale w mojej głowie nie ma już spokoju. Znów wszystko przez moje dawne życie. Ono zniszczy to co udało mi się zbudować. Ono zniszczy moją miłość. Niszczy wszystko niczym największa lawina.
              Wychodzę na taras. Na podłodze siedzą Patryka oraz Maksa z naszym śpiącym psem. Gdy tylko oni dostrzegają mnie Patryk unosi się i mówi:
              – Zostawię was. – Przed odejściem posyła mi smutne spojrzenie, a kiedy znika za drzwiami balkonowymi sąsiedniego pokoju zalewam się łzami.
              – Maks proszę, nie zostawiaj mnie...– szlocham i widząc jego zszokowana minę szybko dodaje: – Ja nie chciałam. Ja bym nigdy ci tego nie zrobiła... Proszę... Kocham cię i…
              – O czym ty mówisz? – pyta, a ja z trudem spoglądam mu w oczy.– I proszę nie płacz. Chodź – dodaje, wyciągając do mnie dłoń.
              Natychmiast opadam na jego kolana, oplatam go ramionami, podciągam nogi do swojego brzucha tak jakbym miała cała schować się w objęciu jego ramion.
              – No już maleńka, nie płacz –szepcze, opierając brodę o czubek mojej głowy.
              – Przepraszam... Przepraszam... Maks, ja nie chciałam, próbowałam, ale on...– próbuję nieudolnie skleić słowa, przedzierając się przez swój własny płacz. – Kocham cię, nie chciałam cię zranić, nie chciałam cię zdradzić. Proszę nie zostawiaj mnie... Nie poradzę sobie bez ciebie...
              Maks zamiera. Jego jeszcze przed momentem wiotkie ciało sztywnieje. Zabiera twarz ode mnie, unosi dłonią moją brodę i patrzy... Patrzy z przerażeniem na mnie.
              – Ty chyba nie.…Adrianna...To jest, kurwa, ostatnie o czym mógłbym pomyśleć. Przecież to co się wydarzyło to jest całkowicie coś innego niż to... To nie była zdrada... To był kurwa...– mój narzeczony, bo chyba nadal nim jest, łapie ciężki oddech i mówi: – Przepraszam cię maleńka. Obiecałem ci kiedyś, że nie dałbym cię skrzywdzić...Nigdy...Przykro mi, że cię zawiodłem. Kocham cię i zapewniam cię, że nigdzie się nie wybieram bez ciebie – dodaje, uśmiechając się w ten słodki sposób.
              – To, dlaczego nie chcesz spać ze mną? – pytam czując obrzydzenie do samej siebie, jakbym była skażona przez Jakuba.
              – Próbowałem, ale trzęsłaś się albo płakałaś, gdy chciałem cię dotknąć. Ale to nic złego, rozumiem to. Chciałem dać ci spokojnie spać.
              Przywieram ciałem jeszcze mocniej do Maksa. Wtulam twarz przy jego i szepcząc proszę:
              – Śpij ze mną. Nie chcę być sama. Potrzebuje ciebie...
              – Dobrze, ale muszę ci jeszcze coś powiedzieć. – Unoszę twarz, wzrokiem obejmując jego oczy.– Dałabyś sobie świetnie radę sama, beze mnie. Ja też dałbym rade. Osobno byśmy poradzili sobie w życiu. Ani ja tobie, ani ty mi nie jesteś niezbędna do funkcjonowania. Wierz mi, że jesteś tak silną kobietą, że pokonałabyś wszystkie przeszkody...Ja pewnie też. – Maks obejmuje dłonią mój policzek, wplatając palce we włosy. – Tylko, że ja nie chcę żyć bez ciebie. Nie chcę, bo takie życie nie ma sensu. Ty i dziewczynki jesteście dla mnie wszystkim. Wy jesteście moją rodziną, moim domem. Ty jesteś jedyną kobietą w tym porąbanym świecie, której chce. Nie wierzyłem, że można kochać aż tak...Nie rozumiałem, że można poświecić wszystko dla drugiej osoby, że można poświecić życie... Ale teraz to rozumiem. ty jesteś wszystkim, ty jesteś moim życiem...
              Patrzę w oczy mężczyźnie, z którym żyję, z którym sypiam, jadam, śmieje się i kłócę każdego dnia i to nie jest już ten sam chłopiec, który ponad dwa lata temu zabierał mi tosty i narzekał, że woli ostrzejsze jedzenie jak i kobiety. Nie jest to ten, który wypominał mi, że widać po mnie, że dawno z nikim nie spałam. To nie ten, który banalnie podrywa mnie by dowieść swojego czaru.
              To jest mój najlepszy przyjaciel, boski kochanek, najukochańszy tatuś dla naszych córek, to najpiękniejszy człowiek jakiego poznałam i wreszcie to mój narzeczony. Mężczyzna o wielu twarzach, który zapewnia mi miłość, bezpieczeństwo i radość każdego dnia. To mężczyzna z duszą Piotrusia Pana, przy którym i ja mam szesnaście lat. I na tyle się czuję. To mój anioł i wybawca w jednym. I może to ckliwe, ale kocham go jak cholera!
              – Proszę, Adrianna, zrób coś z tym. To trzeba zakończyć, tak nie można dłużej...Ty...Ja nie dam rady. Zadzwonimy po twojego adwokata i pojedziemy na policję, obdukcje, założymy sprawę, zakaz o... On nie może się do ciebie zbliżać, do Klary też nie. Jest nieobliczany i ja nie pozwolę żeby zostawał z nią sam na sam...– W jego oczach pojawiają się łzy, a głos zaczyna się łamać. – Co się musi jeszcze stać, żebyś to zrobiła?! Jaką krzywdę musi ci zrobić?! Ile jeszcze...
              – Zrobię to – przerywam mu. – Zrobię. Tylko proszę, obiecaj mi, że weźmiemy ślub szybciej… Nim rozpocznie się postępowanie w sądzie. Proszę, nie chcę znowu być w tym wszystkim sama. Nie dam rady.
              Maks natychmiast przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie i cicho szepcze:
              – Będę przy tobie przez cały czas.
       
 

lekcja hiszpańskiego 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz