Rozdział 49

1K 35 20
                                    

     Adrianna


 

              Rozglądam się po radosnych twarzach zgromadzonych w Ahorze osób. To skromne przyjęcie ślubne jest idealne. Kameralne, w gronie najbliższych osób, bez przepychu, robienia czegoś na pokaz i zmuszania się. Czuję wewnętrzny spokój. I chyba Maks również, bo gdy spoglądam w jego oczy widzę w nich radość, choć w pobliżu jest Pola.

              – Zawiozę dziewczynki do domu – szepczę do Maksa, wzrokiem wskazując ziewającą Klarę. – Obie są już bardzo śpiące – dodaję, patrząc na przysypiającą Lilkę w jego ramionach.

              – Może na górze w pokoju je położymy spać? Później wrócimy wszyscy razem.

              – Ja zostanę z nimi w domu – wtrąca się Paula. – Jestem zmęczona. Pojedziemy razem z Adrianną, nakarmi Lilkę, zostawi  mleko i wróci do ciebie.

              – Dzięki. – Maks obejmuje mnie i mówi: – Niech Luna zostanie, bo inaczej będzie pół nocy wyła.

              – Mówisz, że to jedyna kobieta, która za tobą po nocach wyje?!– parska śmiechem moja przyjaciółka. – Kiepsko to wróży na przyszłość tego małżeństwa!

              – Ty się martw o siebie! Chciałbym ci przypomnieć, że będziesz spać u nas, a to będzie nasza noc poślubna …

              – Mam nadzieję,  że macie w domu stopery!

              Niestety Lilka nie chce współpracować. Przez ponad półgodziny, od powrotu do domu, robię wszystko by zasnęła. Pauli, wnioskując po włączonym telewizorze w salonie od co najmniej kilkunastu minut, najwidoczniej poszło dużo lepiej w usypianiu Klary. Gdy wreszcie udaje mi się, ściągam porcję pokarmu i po cichutku opuszczam sypialnie.

              – Paula, zostawiałam na komodzie przy łóżeczku butelkę z mlekiem – szepczę. – Jakby to było za mało, to w zamrażalniku jest sporo zapa…

              Gwałtownie milknę, docierając do ciemnego salonu. Zatrzymuje się w pół kroku, bo pierwsze co widzę to nóż...nóż Maksa przystawiony do szyi Pauli! Jakub stoi za jej plecami i ciężko dyszy, a ona jest przerażona, chyba nawet bardziej ode mnie.

              – Pójdziesz ze mną – odzywa się jako pierwszy mój były mąż, tonem, przez który przechodzą mnie ciarki.

              – Jakub, proszę…– szepczę, rozglądając się nerwowo. Szukam czegoś lub kogoś do pomocy, ale gdy odzyskuję świadomość i wiem, że nikogo prócz nas nie ma w domu, delikatnie stąpam w jego stronę. Po jego oczach widzę, że nie jest sobą. Ma ten rozbiegany wzrok, jakby był, a może jest naćpany. Oddycha ciężko, charkotliwie wciąga powietrze.

              – Proszę, ona ci nic nie robiła…Jakub…–błagam go, ale wygląda jakby żadne moje słowo nie docierało do niego. Jakby był tylko obecny ciałem.
               Podchodzę do nich i próbuję wyciągnąć trzęsącą dłoń do Jakuba. Muszę odciągnąć te ostrze od mojej przyjaciółki.

lekcja hiszpańskiego 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz