Maks
Nie mogę się skupić na robocie. Nieustannie myślę o Poli i o tym co może odpierdolić pod moją nieobecność. Aureliusz najwidoczniej też rozmyśla o tym samym, bo choć przyjechał nam pomóc, snuje się po Ahorze z kąta w kąt.
– Weźmiecie się w garść! – wrzeszczy zdyszany Carlos, wpadając do kuchni. – Naprawdę obaj myślicie, że Adrianna nie da sobie rady? – pyta, znacząco spoglądając na mnie i Aureliusza.
Wzruszam jedynie ramionami, bo nie znam odpowiedzi. Wiem, tylko ile kosztowała ją wczorajsza rozmowa...
– Ja bym się martwił o Polę! – woła Pablo i mocnym zamachnięciem wbija tasak w mięso, łamiąc kość. Ten charakterystyczny chrzęst rozbawia moją załogę.
– Ja – zaczyna niepewnie Aureliusz – ...ja chyba martwię się o siebie. – Patrzę na niego, nie kryjąc zaskoczenia. – Byłem wczoraj wku...zdenerwowany na Polę i powiedziałem jej prawdę. – Zmieszany spuszcza głowę, po czym przeczesuje jasne włosy i dodaje: – Adrianna mnie udusi!
W tym samym momencie kiedy wszyscy wybuchają gromkim śmiechem zza pleców słyszę:
– Cześć, chłopcy! Obgadujecie mnie?
Nastaje grobowa cisza, a ja obracam się w stronę tylnego wyjścia. W progu stoi Adrianna, ubrana jedynie w moją bluzę... O ile ona jeszcze należy do mnie. Krzyżuje ręce na klatce piersiowej i mówi:
– Maks skarży się jak ma ze mną źle? To nie prawda! Jestem chodzącym ideałem! – Patrzy na mnie i śmiejąc się, wymienia: – Piękna, mądra, posłuszna, ugodowa, nie kłoci się, nie krzyczy...
– Nikt ci nie uwierzy – przerywam jej.
– Oprócz dwóch pierwszych – wtrąca Carlos i wita się z nią.
– Gdzie są dziewczynki? – pytam, patrząc uważnie na nią. Podchodzę bliżej. Wewnętrznie błagam by nie powiedziała, że zostały z Polą...
– Są z Lalo, na zewnątrz. – odpowiada szybko, chyba wyczuwając co miałem na myśli. – Macie straszny ruch, więc już je zabieram i idziemy na spacer. Chciałam poprosić czy możecie nam coś zrobić na obiad, ale patrząc na ilość gości...
– Możemy. Aureliusz przywiezie ci jedzenie, bo i tak obija się! – nabijam się z jej wujka, który stoi w kącie i udaje, że pomaga. – Na co masz ochotę?
Zaczyna wymieniać na co ma ochotę, jednak już po chwili orientuję się, po ilości dań, że nie będzie to obiad tylko dla niej i Klary, ale także dla Poli. Gdy pod pretekstem tłumu w Ahorze, prosi by zapakować jedzenie na wynos, zaczynam tracić cierpliwość. Nie rozumiem dlaczego zamierza spędzić z tą suką cały dzień...
– Dzięki, jesteś kochany! – Mówiąc to zarzuca mi dłonie na karku i wspina się na palcach, by sięgnąć moich ust.
Odwzajemniam pocałunek, obejmując ją i sprawdzając czy w tej pozycji bluza zasłania jej pośladki. Na jej szczęście, tak jest.
– Mam nadzieję, że pod moją bluzą zakładasz bieliznę! – żartuję, ściskając jej pupę.
– Jest nasza. Poza tym lepiej w niej wyglądam i tak, mam spodenki – odpowiada z uśmiechem. – Chcesz coś robić wieczorem? Masz jakieś plany?
– Pewnie wrócę późno... ale moim jedynym planem będzie wrócić do domu, w którym nie ma Poli i będziemy mogli iść spokojnie spać, bez kłótni. Dobrze?
– Okej. – Po raz kolejny mnie całuje, po czym żegna się z chłopakami.
– Adrianna, nowa fryzura? – pyta Miguel, a ja zaskoczony patrzę to na niego to na nią. – Świetnie wyglądasz – dodaje, a ona zawstydzona lekko czerwieni się.
– Dziękuję – odpowiada mu i wychodzi.
Przenoszę wzrok na Miguela kąśliwie pytam:
– Nowa fryzura?! – Pablo i Carlos parskają śmiechem. – Naprawdę zauważyłeś coś?
– Nie – odpowiada a ja jeszcze bardziej wytrzeszczam oczy na niego ze zdziwienia – ale poprawiała ciągle włosy, wiec zaimprowizowałem.
– To ty lepiej improwizuj przy garach! – rzucam oschle, po czym śmiejąc się dodaję:– Bo teraz to ja będę miał przejebane w domu.
– Bardzo jest zła? – podpytuje mnie Pablo, a ja zerkam pytająco na niego. – No, wiesz, że późno dzisiaj skończymy...Pewnie liczyła na coś innego – dodaję, jednak nadal nie rozumiem o co mu chodzi.
– Ty na serio nie wiesz jaki mamy dziś dzień?!– nabija się ze mnie Carlos.– Nie wiesz, dlaczego dzisiaj taki ruch?
– To normalne, jest sobota – odpowiadam spokojnie, chociaż jestem coraz bardziej zaintrygowany.
– Dzisiaj Walentynki – wyjaśnia Lalo.
– Ja pierdolę. – Tyle jestem wstanie powiedzieć. Kompletnie wyleciało mi z głowy. Przez tą aferę z Polą zapomniałem o wszystkim innym.
Oczywiście robotę kończymy ekstremalnie późno. O tej porze wszystkie sklepy są już zamknięte...Zresztą i tak, nawet nie wiedziałbym co mam kupić. Nienawidzę tego infantylnego święta...poza faktem, że w pracy tego dnia mamy najlepszy utarg.
Licząc się z tym, że zjebałem, wracam do domu. W środku jest cicho i spokojnie, jedynie z łazienki słychać szum wody. Ostrożnie uchylam drzwi i zaglądam do środka. Adrianna siedzi w wypełnionej pianą wannie i choć jej całe ciało jest zesztywniałe, wygląda na spokojną. Panuje półmrok, wokół palą się świece, które roznoszą piękny pach. Włosy ma zebrane i spięte na czubku głowy, całość tworzy bardzo seksowną fryzurę, ale nigdy tak nie wychodzi na zewnątrz. Wstydzi się blizn na swojej twarzy, dlatego zazwyczaj ma je rozpuszczone, ewentualnie nisko związane, tak by niektóre pasma swobodnie zwisały, osłaniając buzie. Szkoda, bo wygląda uroczo.
Leniwie przesuwam wzrokiem wzdłuż wanny... i ciała Adrianny. Nagle bierze głęboki oddech i chyba próbuje się położyć. Niestety wzdryga się i ponownie siada, nerwowo oplatając ramionami swoje smukłe nogi.
– Cześć. Mogę? – pytam, a ona odpowiada nieśmiałym skinieniem głowy. Ściągam więc koszulkę i mówię:– Przepraszam, mała, ja całkiem zapomniałem, że dziś...
– Nic się nie stało. Dlatego pytałam cię czy mamy coś w planach. Nie lubię walentynek, ale nie chciałam wyjść na znieczuloną zołzę jeśli ty byłbyś ich fanem. – Puszcza mi oczko.
Zrzucam z siebie resztę ubrań, a następnie zbliżam się do coraz bardziej uśmiechniętej Adrianny.
– Maks, jeszcze dwa kroki i Paula będzie mogła cię poznać z tej twojej lepszej strony! – Adrianna kieruje wzrok na brzeg wanny. Dopiero teraz dostrzegam jej telefon i trwającą wideorozmowę.
– Małecka, musiałaś to schrzanić!– woła Paula, po drugiej stronie ekranu. – A myślałam, że czeka mnie ekscytujące zakończenie dnia!
Po chwili Paula żegna się i rozłącza. Wchodzę do wanny. Siadam za plecami Adrianny i oplatam ramionami jej ciało.
– Byłeś słodkim małym chłopcem. Widziałam na zdjęciach – zagaduje pierwsza.
– Nadal jestem! – burzę się, zastanawiając jakich jeszcze głupot musiała się nasłuchać od Poli. – Spędziłaś z nią cały dzień?
– Yhym – Wzrusza ramionami. – Byłyśmy na spacerze, na placu zabaw, na plaży, rozmawiałyśmy, pokazywała zdjęcia...Było nawet miło. Nie jest taka zła.
Nagle Adrianna przyciąga do siebie moją dłoń. Sunie delikatnie opuszkami po wzorze tatuażu. W pewnym momencie zatrzymuje palce w miejscu gdzie mam wgłębienie.
Teraz już jestem pewien o czym rozmawiały z Polą.
– Jeśli chcesz zapytać dlaczego zakryłem tatuażem bliznę na dłoni, to odpowiedź jest prosta. Nie chciałem na nią patrzeć – ucinam ewentualną dyskusję, na temat poparzenia, choć domyślam się, że już wie skąd je mam.
– Nie – szepcze cicho. – Chciałam tylko...chciałam wiedzieć... Czy teraz to już tak nie boli?
Wiem o co pyta, o jaki rodzaj bólu, bo natychmiast spuszcza głowę i patrzy na swoje blizny na ciele. Po to zakryłem wzorem ślad z przeszłości, żeby nigdy nie czuć bólu tamtych wspomnień. Mówią, że czas leczy rany, ale to gówno prawda. On tylko przyzwyczaja do bólu, uczy z nim żyć dalej.
Poparzenie III stopnia powstałe wskutek przerzucania gołymi rękoma tlących się lub dogaszających się materiałów budowlanych – tak orzekł lekarz. Surowa nazwa nie oddająca w zupełności tragizmu tamtej chwili, gdy jak oszalały przepychałem się przez funkcjonariuszy straży pożarnej i przewalałem fragmenty domu w poszukiwaniu cudu, a nie szczątek spalonych rodziców.
Czuję, że pękam. Choć tego nie chcę, łzy odnajdują ujście. Zabieram dłoń i przesłaniam nią twarz. To nie wstyd, bo przy niej nauczyłem się, że nie muszę się krępować tego co czuję, swoich emocji.
Adrianna po chwili przekręca się w moją stronę i pewnie odciąga moją rękę.
– Odpowiedz mi – prosi, splatając nasze dłonie razem i przyciągając je do swojej skroni.
– Nie... – szepczę, muskając kciukiem bliznę przy jej oku. – Już tak nie boli... jak kiedyś...zanim...–
Spoglądam w jej oczy, pełne takiej miłości, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem i o wiele pewniej kończę myśl:
– Zanim nie pojawiłaś się w moim życiu ty.
![](https://img.wattpad.com/cover/307788557-288-k27579.jpg)
CZYTASZ
lekcja hiszpańskiego 3
RomanceFinałowa część serii - Lekcja hiszpańskiego. Dwie poprzednie części dostępne są w księgarniach i na legimi. Adrianna Małecka doskonale wiedziała, że jej życie już na zawsze będzie podyktowane przez jej byłego męża, Jakuba. Jego obsesyjna miłość os...