Maks
Po raz kolejny dzwoni mój telefon. Chociaż jest prawie koniec października, od popołudnia mamy taki zapieprz w Ahorze, że nawet nie miałem chwili żeby sprawdzić, kto się do mnie dobija.
–Weź, kurwa w końcu odbierz! – wykrzykuje Carlos, wchodząc do kuchni.
Podaje mi telefon, po czym zabiera gotową „wydawkę” i pędzi na salę. Odbieram połączenie, nie przerywając przesmażenia muli.
– Cześć...
– Cześć – wtrącam nerwowo. – Adrianna, tak na szybko, bo nie mogę gadać.
– Ja wiem, że nie powinnam dzwonić... pewnie masz dużo pracy...
Jak wiesz, to po co, do cholery, dzwonisz?– pytam sam siebie w myślach i niemal natychmiast wymierzam sobie cios w gębę. Nie mogę wyżywać zmęczenia na niej. Praca to jedno, ale ona i dom to co innego.
– Chciałam tylko zapytać za ile wrócisz, bo jest już późno i...
– Nie wiem, Adrianna, mamy duży ruch! Nie czekaj na mnie, idź spać! – przerywam jej w pół zdaniu, bo nie mam teraz czasu na takie bezsensowne gadki. – Musze kończyć! Pa.
Rozłączam się, nie czekając na jej odpowiedź. Zdyszany Lalo wbiega wraz sterta brudnych naczyń.
– Miłość poczeka, gary nie! – woła Miquel, skazując pełen zlew.
Do domu dojeżdżam po drugiej. To był długi i męczący dzień. Jestem wykończony i jedyne o czym marzę to sen, zwłaszcza, że jutro czeka mnie powtórka z rozrywki. Sobota zawsze zwiastuje szaleństwo. Po chichu otwieram drzwi tak by nie obudzić dziewczyn, które zapewne od dawna śpią. I chociaż jestem zmęczony zamiast położyć się, podchodzę do lodówki i wyjmuje z niej piwo. Otwieram butelkę i opierając się o wyspę kuchenną, upijam porządny łyk.
Unoszę wzrok, słysząc skrzypniecie drzwi. W pokoju zjawia się Adrianna z zarzuconym na koszulkę, w której śpi, swetrem. Ma na sobie majtki, w których najbardziej ją lubię. Te które są, mimo że są mocniej zabudowane na biodrach, nadrabiają większym wycięciem na pośladkach. Zajebiście podkreślają jej kształtny tyłek. Przechylam głowę, mierząc ją wzrokiem. Chęć na sen już mi minęła...
– Cześć – wyszeptuję, gdy stajemy praktycznie twarzą w twarz.
– Posłuchaj – zaczyna i po jej tonie nie wróżę sobie już żadnej, nawet najdrobniejszej chwili przyjemności. – Mnie możesz obiecywać nawet gwiazdkę z nieba.
Zupełnie nie mam pojęcia o co jej chodzi. Zaczynam przetrząsać w głowie dzisiejszy dzień, szukając co zjebałem. Bo to, że zjebałem jest pewne, jest rozgoryczona.
– Ja jakoś zniosę rozczarowanie i zawód. – Spogląda na mnie i smutnym głosem wyszeptuje: – Ale jej tego nie rób, bo to jeszcze dziecko.
I wszystko staje się jasne! Obiecałem Klarze, że wieczorem poczytam jej bajkę przed snem.
– Adrianna – jęczę ,próbując ją objąć, ale ona odsuwa się. – Jest piątek, lało i mieliśmy taki zapieprz, że nie mogłem wyjść wcześniej – tłumacze się.
![](https://img.wattpad.com/cover/307788557-288-k27579.jpg)
CZYTASZ
lekcja hiszpańskiego 3
RomanceFinałowa część serii - Lekcja hiszpańskiego. Dwie poprzednie części dostępne są w księgarniach i na legimi. Adrianna Małecka doskonale wiedziała, że jej życie już na zawsze będzie podyktowane przez jej byłego męża, Jakuba. Jego obsesyjna miłość os...