Główne drzwi posiadłości otworzyły się z głośnym skrzypnięciem, wpuszczając Daemona do środka. Po spotkaniu z Kiri postanowił przespacerować się do domu, w ten sposób mógł przemyśleć parę spraw, głównie związanych z dziewczyną. Im dłużej o tym myślał tym częściej dochodził do jednego i tego samego wniosku ... podobała mu się i to bardzo. Po tym co stało się kilkanaście minut temu, sądził że on jej też.
- Lau ... co ty robisz? - Otrząsnął się z rozmyślań gdy napotykał przeszkodę na swojej drodze w postaci siostry. Siedziała na jednym z niższych stopni przeglądając jakieś papiery. Wokół niej na schodach jak i przed nimi stało kilka mniejszych bardzo zakurzonych pudeł pełnych papierów, pergaminów i jakiś starych ksiąg. Pare ksiąg leżało luzem kilka stopni wyżej.
- Prowadzę bibliotekę, nie widać? - Podniosła zirytowane spojrzenie na brata. - Ojciec szuka jakiś starych zapisków dotyczących królowej....
Lau od niechcenia wskazała ruchem głowy na podwójne drzwi tuż obok zza których dało się usłyszeć ciche szuranie a po chwili głośniejsze kichnięcie.
Od kiedy pamiętał to pomieszczenie pozostawało zamknięte, a oni nie czuli potrzeby by zaglądać do środka. Pchnął drzwi wchodząc do ogromnego pomieszczenia, było o wiele większe niż salon i kuchnia razem wzięte. Wyglądało jak jadalnia albo sala balowa, choć w tym momencie bardziej jak graciarnia. Na środku stał długi stół na którym znajdowało się mnóstwo pudeł i innych bliżej niezidentyfikowanych rzeczy, krzesła ustawione wokół niego, pod nim kolejne pudła i chyba zwinięty długi dywan. Wokół było jeszcze więcej gratów. Po drugiej stronie dało się dostrzec kolejne podwójne drzwi oraz jakieś ogromne przeszklone szafy których wnętrza nie było widać przez brudne szkło. Okna zasłaniały ciężkie zasłony nieznanego koloru a całość ledwo oświetlały zakurzone i pokryte pajęczynami kryształowe żyrandole. Gdzie by nie spojrzeć całe pomieszczenie było pokryte tak grubą warstwą kurzu że było doskonale widać ślady na podłodze. Gdzie tylko się dało pająki uwiły swoje sieci a już szczególnie musiały sobie upodobać miejsce pod stołem i żyrandole.
- Ja pierdole ... Psik! - Kolejne kichnięcie rozległo się zza stołu. - Ile tu tego kurzu!? Psik!
Kuro wyłonił się zza zawalonego pudłami mebla. Zatkał nos dłonią próbując powstrzymać się przed kolejnym kichnieciem. Jego ubranie było całe brudne od kurzu, a na rogach zaczepioną miał pajęczyne.
- Zbierało się przez pewnie siedemdziesiąt lat. Mogliście sprzątać, w tedy nie było by problemu. - Rzucił beznamiętnie Azazel. Stał przy stole wyciągając kolejne papiery i inne szpargały. Na dłużej zatrzymał wzrok na jakieś lekko nadpalonej kartce jednak równie szybko odłożył ją na bok i wyciągnął kolejną. Jego cieniste dłonie jak i czarna koszula przybrały szary kolor od kurzu.
- Tsaaa sprzątać... - Prychnął smok po czym zanurkował za stół. Rozległo się głuche pukniecię prawdopodobnie w jakiś karton a po chwili spod stołu wybiegł ciemno szary pająk wielkości dłoni. Biegł prosto w kierunku otwartych na korytarz drzwi.
- Lau, zwierzątko do Ciebie biegnie! - Krzyknął Azazel z lekkim uśmiechem.
W jednej chwili drzwi na korytarz zatrzasneły się przez co zgromadzony w pomieszczeniu kurz wbił się w powietrze. Przestraszony pająk uciekł w innym kierunku.
- Lau! - Sousuke zasłonił usta dłonią dusząc się kurzem. Akurat stał bardzo blisko drzwi przez co całość skumulowała się na nim.
- Właśnie dlatego te drzwi miały być zamknięte! - usłyszeli stłumiony krzyk po drugiej stronie. Sala w której przebywali wyjątkowo dobrze tłumiła dźwięki z zewnątrz.
Białowłosy dusił się jeszcze przez jakiś czas aż w końcu zmienił swoje położenie przechodząc w głąb sali do drugiego końca stołu. Wcześniej nie widział co znajduje się w tym miejscu, było to coś dużego, przykryte kiedyś prawdopodobnie białym prześcieradłem. Kolejnych kilkanaście krzeseł i dłuższy stół stojący pod ścianą. Mnóstwo pudeł i innych niezidentyfikowanych rzeczy znajdujących się pod prześcieradłami. Po prawej stronie były kolejne drzwi.
- Sousuke, przydaj się na coś i przeszukaj gabloty. - Odwrócił się do ojca który chował papiery do pudła z którego chwilę wcześniej je wyjął.
- Mam szukać czegoś konkretnego? Lau mówiła że szukasz jakiś zapisków o królowej.
Obszedł stół podchodząc do rzędu gablot. Na podłodze prawie pod stołem siedział Kuro i przeszukiwał kolejne pudło pełne jakiś fiolek i słoików.
- To kilka luźnych kartek. Z tego co pamiętam był tam opis budowy ciała i kilka słabych punktów. Powinny być w jednym miejscu...
- Dobra ....
Sięgnął do pierwszej gabloty. Przeszklone drzwiczki skrzypneły przeraźliwie rozrywając warstwę pajęczyny zebraną przy metalowych uchwytach. W środku znajdowało się mnóstwo zakurzonych szklanych kieliszków głównie do szampana i wina. W kolejnej znajdowały się kieliszki do wódki i whisky dalej porcelanowa zastawa do herbaty i więcej szkła. W szufladach znajdowały się głównie komplety sztućców i stare serwetki. Zrezygnowany zmniejszył się do poziomu Kuro zaczynając szperać w szafkach pod gablotą. Tu z kolei znalazł całe zestawy dużych oraz małych talerzy, bulionówki, sosjerki, wazy i inne części zastawy. Żadnego nawet najmniejszego skrawka papieru. Dopiero w ostatniej szafce znalazł solidną drewnianą skrzynkę. Ostrożnie ją wyjął zaglądając do środka. Wnętrze wypełniały strzępki papieru oraz coś bardzo misternie owinięte miękkim materiałem. Ostrożnie wyjął dość lekki przedmiot i rozpakował.
- Tato, skąd to masz? - Białowłosy wbił wzrok w kryształową różę o jednolitym kolorze. Była tak czarna że na pierwszy rzut oka ciężko było stwierdzić gdzie zaczyna się jeden a kończy drugi płatek. Można było odnieść wrażenie jakby za chwilę cała ta czerń miała zacząć skapywać z kolców. Nawet czarne metale nie miały tak intensywnego koloru jak ten kwiat.
- Zdobyłem. - Odpowiedział bez emocji jednak kącik jego ust nieznacznie się uniósł. - Nie musiałem wykupować Serafine, więc był to prezent ślubny dla niej. Po jej śmierci wszystkie schowałem. Powinno ich być dwanaście.
- Dwanaście czarnych róż!?
- Tak. Nie wyraźnie mówię? - Azazel odłożył kolejne pudło na bok. - Za moich czasów były dość powszechne, dopiero później odkryto skrywaną przez czarne kryształy magie. Teraz znalezienie ich jest praktycznie niemożliwe a jeśli chciał byś taką kupić...
- Wydał bym majątek... - Dokończył za ojca zawijając różę w materiał.
- A co? - Kuro szturchnął brata w ramię. Słuchał ich od dłuższego czasu i zaczęła ciekawić go jedna sprawa. Uśmiechnął się przebiegle. - Chcesz dać taką swojej kitsune? Właściwie jak tam wasza randka?
- Ona nie jest moja... ! - Warknął, jednak dalsze słowa zagłuszyło głośne skrzypnięcie drzwi.
CZYTASZ
Eldarya: Pozory mylą
FanfictionYarnam - miejsce opanowane przez wiele okrutnych bestii. Wszędzie czuć odur zmasakrowanych i rozkładających się ciał. Po drogach miasta walają się odcięte części organizmów tamtejszych istot a najgorsze akty przemocy i tortur są tutaj na porządku dz...