Położyłam się na stole spoglądając na mojego towarzysza. Leiftan zaprosił mnie na zjedzenie wspólnego śniadania, jakoś nie miałam serca mu odmówić mimo że po wczorajszym wydarzeniu nadal krew się we mnie gotowała. Dosłownie, kiedyś wam wyjaśnię. W każdym razie siedzieliśmy na prawie pustej stołówce, było koło 10 więc już naprawdę nikt się tu nie przewijał, chyba że tak jak my pozwolił sobie na dłuższy sen. Z tego co zdąrzyłam się dowiedzieć od Leiftana, Miko stara się aby niedziela w miarę możliwości była wolna od misji, prac i tym podobnych. Osobiście mi to pasuje chociaż i tak nie mam nic do roboty.
- Lau...Nie patrz tak na tego pomidora bo go zabijesz. - spojrzał na mnie lekko rozbawiony.
- Kogo innego bym zabiła... - usiadłam normalnie przysuwając do siebie talerz z omletem i pomidorem. Nabiłam pomidora na widelec po czym go zjadłam uśmiechając się rozbrajająco do chłopaka. - Widzisz chwila i by go nie było.
- Mam nadzieję że żartujesz?
- Tak ... W tej chwili mi się żadne morderstwo nie opłaca - skarcił mnie wzrokiem na co podwinełam pod siebie ogon grzecznie jedząc dalej.
- Na pewno nie zrobił tego specjalnie. - sam zaczął jeść swoją porcję omleta.
- Zrobił! A jeśli nawet nie to mógł mnie uprzedzić!
- Rozumiem Cię. Wiem jaki jest Ezarel ale mam wrażenie że trochę przesadzasz. - Nic na to nie odpowiedziałam tylko dalej jadłam naburmuszona. - Nie lubisz jak coś jest nie po twojej myśli co ?
Kiwnełam głową po czym znowu wbiłam wzrok w swoje śniadanie. Jestem uparta i to bardzo, a czasami ... dobra, może często nie da mi się czegoś przegadać ale ta sytuacja była ewidentnie zaplanowana od samego początku i tej wersji będę się trzymać!
- Nie jesz ? - odrazu się ocknełam z rozmyślań spoglądając na niego a później na swój do połowy zjedzony omlet.
- Jem tylko muszę odpocząć...
- Po czym ? Praktycznie nic nie zjadłaś. Z tego co wiem Miko przewiduje dla Ciebie jakiś trening więc musisz mieć siły. - usiadł wygodniej na krześle obserwując mnie.
- Tylko że to nie jest takie proste. - dziabłam widelcem kolejnego pomidora.
- Co masz na myśli?
- Eh - zastanowiłam się chwilę jak by to wyjaśnić. Nawet nie wiem co sobie o tym pomyśli. - Wiesz, u nas na wyspie było dość trudno o jedzenie. Nie ma jak otworzyć portalu, nie ma jak cokolwiek hodować. Tak więc przyzwyczaiłam organizm do skrajnego głodu. - wskazałam na talerz - taka porcja starczała mi czasem na cały dzień. Trudno mi będzie się przestawić.
- Jak to? - patrzył na mnie z niedowierzaniem. W sumie nie widać po mnie że jestem wychudzona czy coś. Gdybym mu nie powiedziała na pewno nigdy by się nie dowiedział. - Wysyłaliśmy wam jedzenie, jak to możliwe że panuje tam nadal głód?
- Bo nigdy nie dotarło do ludzi. - Teraz w końcu mogłam zobaczyć jak na jego twarzy maluje się niedowierzanie i złość. - Gdybyś mi nie powiedział o tym, sama bym nie wiedziała. Myślę że to wszystko zatrzymała dla siebie "królowa", ale cholera wie.
- W takim razie jak sobie radziliscie?! - prawie krzyknął ale momentalnie się uspokoił gdy ktoś wszedł na stołówkę.
- Nie chcesz wiedzieć. - znowu zaczęłam jeść a gdy po chwili skończyłam dalej patrzył na mnie wyczekujaco - No dobra... po prostu się wzajemnie zabijali. Jeśli ktoś miał jedzenie to się je zabrało, jeśli nie to ... no cóż... szerzył się kanibalizm. Tak to jest gdy zamkniesz morderców w jednym miejscu bez jedzenia.
-Dobra ... Chyba nie chciałem tego wiedzieć. - wstał z miejsca delikatnie się uśmiechając. - Wybacz muszę to zgłosić Miko. Dzięki za miły posiłek.
- Ej Leiftan poczekaj! - zanim całkiem odszedł zdąrzyłam go jeszcze złapać za rękaw płaszcza. To że prawie położyłam się na stole to już inna sprawa. - Nie myśl o mnie źle ... dobrze ?
- Nie miałem takiego zamiaru - uśmiechnął się do mnie po czym udał się prawdopodobnie do kryształowej sali.
Dlaczego ja to zrobiłam? Nigdy opinia innych mnie nie obchodziła. Może po prostu nie chce żeby w nowym miejscy patrzyli na mnie przez pryzmat tego co kiedyś robiłam? Sama nie wiem. Na pewno nie chce żeby on o mnie źle myślał. Wstałam że swojego miejsca po czym nagle mnie olśniło. Jedzenie. Przecież to jest tak prosty i idealny sposób na zemstę że aż się dziwię że na to nie wpadłam odrazu. Tylko jest jeden mały problem, nie wiem co ten wredny elf lubi jeść. Leiftan mi uciekł i raczej nie pomoże mi, zostaje Nevra i Valkyon. Tylko gdzie oni mogą być?
Wyszłam że stołówki rozgladajac się. Dobra gdybym była wampirem gdzie bym się schowała?
- Hej śliczna, jak się dzisiaj miewasz ? - podskoczyłam słysząc za sobą głos Nevry. Poszło szybciej niż myślałam.
- Hej ... jakoś żyję. Nevra mam pytanie co lubicie ? Chodzi mi o was jako o liderach straży.
- Hmmm wiesz ja lubię piękne kobiety. - puścił mi oczko uśmiechając się zalotnie.
- Bardziej mi chodziło o jedzenie ... A reszta ? - uśmiechnęłam się niewinne.
- Ja ci nie wystarcze? - udał urazonego. - Co Cię tak interesują? Eza chyba już trochę poznałaś.
- Po prostu chce was lepiej poznac i tyle. No nic to pa. - pomachałam mu po czym szybko trzmychłam.
Dobra czyli Nevra mi nie pomoże, zostaje tylko jeszcze jedna osoba. Przechodząc obok kuźni dobiegł mnie dźwięk kutego metalu. Zatrzymałam się po czym bez chwili wahania weszłam do pomieszczenia. Ku mojej radości był tam Valkyon. To on wykuwał chyba miecz sądząc po wielkości i był BEZ KOSZULKI ! Dobra może ma klate ale kurde Lau uspokój się.
- Hej nie przeszkadzam.
- O cześć. Nie a o co chodzi ? - nie przestał pracować tylko zerknął na mnie przez ramię.
- Chciałam Cię zapytać czy wiesz może co Ezarel lubi jeść? Trochę się pokluciliśmy i chciała bym dać mu coś na przeprosiny. - Uśmiechnęłam się.
- Hmm .. jeśli ci to pomoże to szaleje za miodem.
- I super. Dzięki wielkie ! - wybiegłam z kuźni zanim zdarzył mi odpowiedzieć.
Poczekałam w swoim pokoju do wieczora gdy już wszyscy spali po czym bezszelestnie wyslizgłam się z pokoju kierując się do spiżarni. Nie jest to proste zadanie. Po pierwsze mam nawyk robienia dużego hałasu. Po drugie kościany ogon hałasuje przy chodzeniu. A po trzecie mam pokój na samym końcu korytarza. Zlapałam ogon w dłonie by nie wydać chodźmy najmniejszego dźwięku. Bezpiecznie dotarłam do spiżarni z której wzięłam najmniejszy słoiczek z miodem. Nie będę przecież niszczyć dużej ilości. Po całej akcji miałam zamiar udać się do laboratorium jednak dalej paliło się tam światło.
- Ten dziad nigdy nie śpi czy jak ? - szepnełam sama do siebie.
Usiadłam w drzwiach spiżarni tak by nie było mnie widać a ja mogła bym bez problemu zobaczyć czy ktoś wychodzi. Po jakiejś godzinie elf wyszedł z pracowni. Odczekałam jeszcze chwilę po czym weszłam do laboratorium i przystąpiłam do działania. Rozejrzałam się po sali szukając przy okazji składników do mojej "wybuchowej" mieszanki. Nic się tu nie zmieniło, nawet brudne probówki stają tak jak stały gdy z tąd wybiegłam. Wzięłam potrzebne mi składniki i zrobiłam z nich coś na kształt bezbarwnego proszku. Trochę się na tym znam. Wymieszałam z miodem i posprzątałam szybko po sobie. Słoik zostawiłam na stole. Miejmy nadzieję że złapie przynętę.Rano dobiegły mnie wściekłe krzyki i walenie do drzwi pokoju. Podniosłam się zaspana przecierając oczy. Ja mogę nawet do 3 w nocy buszować ale choćbym nie wiem o której poszła spać to i tak będę mieć problem żeby się obudzić. Podeszłam do drzwi otwierając je i odrazu wybuchłam śmiechem zasłaniając usta dłonią. Za drzwiami stał wściekły Ezarel którego skóra przybierała różne kolory, obecnie była żółta w czerwone kropki.
- Ja nie mogę hahaha jak ty wyglądasz?! - oparłam się o framuge nie mogąc utrzymać się na nogach ze śmiechu.
- To twoja sprawka! Przyznaj się biała wszo! - zacisnął pięści wkurzony a jego skóra zmieniła kolor na niebieski w kolorowe paski.
- Może moja a może nie ...hahaha
Złapał mnie za ramie szarpiąc mną tak bym na niego spojrzała.Po raz kolejny przerywam w takim momencie. Nie bijcie, tak jest chyba ciekawiej.
Ogólnie co do tego rozdziału, miał wyglądać trochę inaczej jednak plan się zmienił. Chciałam byście poznali trochę główną postać i miejsce w którym się wychowała. Myślę że nie wyszło to źle xd
Dziękuję za przeczytanie i do następnego rozdziału :)Ps. Jako że to była osoba ktora pierwsza skomentowała to dedykuję ten rozdział karmeloio ;)
CZYTASZ
Eldarya: Pozory mylą
FanfictionYarnam - miejsce opanowane przez wiele okrutnych bestii. Wszędzie czuć odur zmasakrowanych i rozkładających się ciał. Po drogach miasta walają się odcięte części organizmów tamtejszych istot a najgorsze akty przemocy i tortur są tutaj na porządku dz...